Brytyjscy urzędnicy są chyba wyjątkowo roztargnionymi ludźmi. Gubią wszystko - od tajnych danych wojskowych, przez elektroniczne kartoteki obywateli po... instrukcję pudrowania premiera.
Tę ostatnią - zaskakującą szczegółowością - zgubił w taksówce roztargniony współpracownik Gordona Browna. Oczywiście zanim zguba trafiła z powrotem na Downing Street zahaczyła o redakcję bulwarówki "The Sun", która podzieliła się swoją wiedząz Brytyjczykami i całym światem.
Wiemy już, że instrukcja składa się z pięciu punktów wypisanych na kartce papieru formatu A4. Zaczyna się od pianki, która ma nadać premierowemu obliczu pożądany połysk, a kończy się na aplikowaniu warstwy sztucznej opalenizny.
Anonimowe źródło polityczne powiedziało gazecie "The Sun", że cała sprawa jest mocno kłopotliwa dla Browna, ponieważ chce on stwarzać wizerunek faceta twardo stąpającego po ziemi i nie mającego czasu na drobnostki.
Jednak według Downing Street, Brown stosuje makijaż tak jak wszyscy, którzy występują w telewizji, a dodatkowo sam za niego płaci. Co ma znaczenie w obliczu małej afery, gdy okazało się, że premier na koszt podatnika zatrudniał sprzątaczkę, doglądającą porządku w jego prywatnym, pusto stojącym mieszkaniu w centralnym Londynie.
Pal licho makijaż
Instrukcja makijażu to jednak małe piwo w porównaniu z kilkoma innymi dokumentami, które zgubił współpracownik premiera. Zguba zawierała bowiem jeszcze m.in. szczegóły podróży premiera koleją do Yorkshire w płn. Anglii w ubiegłym tygodniu, łącznie z numerem miejscówek jego i szefowej MSW Jacqui Smith.
Niektóre dokumenty odnosiły się do medialnej burzy wokół bulwersujących opinię publiczną wydatków posłów Izby Gmin i były opatrzone nagłówkiem "poufne".
W porównaniu jednak z poprzednimi "dokonaniami" brytyjskich urzędników to i tak zguby nieszkodliwe. Wystarczy przypomnieć, że brytyjscy oficjele gubili już dane osobowe swoich obywateli albo... tajne dokumenty dotyczące Al-Kaidy. Nie ma jak brytyjska solidność.
Źródło: PAP