Michael O'Leary, dyrektor generalny linii lotniczych Ryanair, wzywa do wprowadzenia ograniczeń dotyczących spożycia alkoholu na lotniskach. Jak przekonuje, częste akty przemocy, do których dochodzi w samolotach, mają związek właśnie ze spożywaniem alkoholu.
- Nie chcemy mieć pretensji do ludzi, którzy piją - podkreślił w środę O'Leary w wywiadzie dla dziennika "Daily Telegraph". - Ale nie pozwalamy ludziom prowadzić po pijanemu, a jednocześnie umieszczamy ich w samolotach na wysokości 33 tysięcy stóp (ok. 10 kilometrów - red.) - dodał. Zdaniem dyrektora generalnego linii lotniczych Ryanair, wprowadzenie limitu dwóch drinków w lokalach mieszczących się na lotniskach pomogłoby ograniczyć liczbę incydentów z udziałem agresywnych pasażerów na pokładach samolotów.
Alkohol na lotnisku
O'Leary stwierdził, że do aktów przemocy w samolotach dochodzi każdego tygodnia, a powodem takiego stanu rzeczy jest właśnie alkohol, zwłaszcza mieszany z innymi substancjami. - Dawniej ludzie, którzy wypili za dużo, w końcu przewracali się albo zasypiali. Obecnie tacy pasażerowie są również pod wpływem tabletek i proszków - powiedział szef Ryanaira. - To mieszanka wywołująca znacznie bardziej agresywne zachowanie, które staje się trudne do opanowania - dodał.
Jak zaznaczył, personelowi przewoźnika trudno jest zidentyfikować osoby pod wpływem alkoholu przy bramce, zwłaszcza gdy wchodzą na pokład w grupie. - Dopóki są w stanie wstać i poruszać się, przejdą. A gdy samolot wystartuje, mamy do czynienia z niewłaściwym zachowaniem - powiedział O'Leary.
Wzrost liczby "niestosownych zachowań" pasażerów
Irlandzki publiczny nadawca RTE po wypowiedzi szefa Ryanaira przypomniał o wspólnym oświadczeniu szeregu organizacji lotniczych, w tym irlandzkich przewoźników i lotnisk, w którym podano, iż w latach 2019-2023 odnotowano trzykrotny wzrost liczby "niestosownych zachowań" ze strony pasażerów samolotów.
Źródło: BBC, RTE
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock