Belgijscy śledczy badają okoliczności śmierci mężczyzny z Bułgarii, którego ciało znaleziono na brzegu Morza Północnego. Sekcja zwłok wykazała, że 37-latek zmarł w wyniku utonięcia, trzech jego znajomych wciąż przebywa w areszcie w oczekiwaniu na przesłuchanie.
Wyrzucone na brzeg ciało mężczyzny zauważył turysta, który spacerował po plaży w mieście Blankenberge we wtorek rano. Służby ustaliły, że zmarły to 37-letni Bułgar, który w poniedziałek spożywał alkohol z trzema znajomymi. Gdy znaleźli się na plaży, będący pod wpływem alkoholu mężczyzna poszedł popływać w morzu. Sekcja zwłok wykazała, że 37-latek zmarł w wyniku utonięcia - przekazał w środę portal Sudinfo.
ZOBACZ TEŻ: 14-latek z Polski utonął we Włoszech
Śmierć w morzu. Znajomi zmarłego zatrzymani
Zdaniem lekarza sądowego, w śmierć Bułgara nie były zaangażowane osoby trzecie, jednak trzech jego znajomych wciąż przebywa w areszcie w związku z zarzutami "umyślnego zaniedbania". Nie zgłosili bowiem zniknięcia 37-latka. Teraz czekają na przesłuchanie. - Wszyscy dużo wypili i zasnęli na plaży. Gdy obudzili się następnego dnia, zobaczyli policjantów stojących obok namiotu. Natychmiast zaoferowali pomoc i zidentyfikowali swojego przyjaciela - powiedział adwokat jednego z zatrzymanych, Maxim Van Winkel, cytowany przez agencję ENEX.
Mówiąc o okolicznościach śmierci 37-latka, adwokat podkreślił: "Przyjaciele odradzali mu pływanie. Mój klient nawet nie wiedział, że jego przyjaciel jest w niebezpieczeństwie".
ZOBACZ TEŻ: Ratownicy skarżą się na turystów ignorujących czerwone flagi. "Przyjechałam nad morze, żeby popływać"
Źródło: ENEX, Sudinfo