Planowane zmiany w systemie ETS, czyli tzw. ETS2, miałyby objąć systemem tzw. handlu emisjami także gospodarstwa domowe i samochody; obecnie są nim objęte jedynie przedsiębiorstwa.
- Udało nam się wpisać kluczowe dla nas słowo, jakim jest "rewizja". Rewizja - czyli zmiany w tym projekcie wtedy, kiedy to będzie według państw członkowskich potrzebne. To oznacza jeszcze nie gwarancję, ale możliwość (...) przełożenia zablokowania tego tak, żeby to nie weszło w życie w 2027 roku - powiedział po posiedzeniu Rady Europejskiej w czwartek Tusk.
Jak mówił, rozszerzenie systemu ETS miało wejść w życie w 2027 roku. - To pomysł, który spowodowałby, że nie tylko fabryki i zakłady pracy, ale też gospodarstwa domowe czy użytkownicy samochodów mieliby płacić, gdyby nie ocieplili domu czy zużywali za dużo benzyny. To ma uzasadnienie, jeśli chodzi o ochronę klimatu, ale byłoby dla polskich użytkowników na pewno bardzo nieprzyjemne - mówił.
Tusk stwierdził, że "mamy teraz czas, żeby wspólnie z innymi państwami UE dokonać rewizji z tych pomysłów i projektów". - Jesteśmy świadkami bardzo poważnego zwrotu w tej kwestii - dodał.
Czym jest system ETS?
Europejski System Handlu Emisjami (ETS) działa od 2005 r. Według danych Komisji Europejskiej emisja dwutlenku węgla (CO2) na terenie Wspólnoty była w 2023 r. o około 47 proc. niższa niż 18 lat wcześniej i jest to zasługa m.in. ETS.
W ramach systemu przedsiębiorstwa muszą kupować uprawnienia do emisji CO2, uwzględniając w ten sposób koszty środowiskowe. Limity z roku na rok są coraz niższe, co ma zachęcać do transformacji w kierunku niskoemisyjności i doprowadzić do osiągnięcia celów klimatycznych UE.
Główne cele systemu ETS2 to redukcja emisji gazów cieplarnianych w sektorach budownictwa i transportu drogowego.
W czerwcu kilkanaście państw UE, w tym Polska, skierowało do KE apel w związku z planowanym włączeniem transportu i budynków do mechanizmu, aby uniknąć potencjalnych skutków społecznych. Zdaniem sygnatariuszy skuteczna reforma ETS2 jest niezbędna, by uniknąć destabilizujących wstrząsów politycznych i społecznych.
W styczniu, przedstawiając w Parlamencie Europejskim priorytety polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, premier Donald Tusk mówił, że wysokie ceny energii "mogą zmieść niejeden demokratyczny rząd w Unii Europejskiej". Przestrzegał wówczas przed zbyt szybkim wprowadzeniem systemu ETS2, czyli systemu handlu uprawnieniami do emisji CO2 w sektorze budynków i transportu drogowego.
Ogromna podwyżka
W raporcie Carbon Counts 2025 analitycy JP Morgan przedstawili koszty ETS2 dla przeciętnego gospodarstwa domowego, gdyby pozwolenie na emisję CO2 kosztowało 55 euro za tonę CO2, jak przewiduje dyrektywa ETS.
"Przy cenie emisji dwutlenku węgla wynoszącej 55 euro/tCO2 szacujemy, że roczne koszty ogrzewania mogą wzrosnąć nawet o 311 euro dla gospodarstw domowych korzystających z pieców olejowych oraz o 141 euro dla tych używających pieców gazowych" - napisali w raporcie analitycy.
"Dla właścicieli samochodów koszty paliwa mogą wzrosnąć o 13-15 centów za odpowiednio litr benzyny lub oleju napędowego. Oczekuje się, że te zmiany będą zachęcać do remontów domów oraz korzystania z czystszych środków transportu" - dodali.
Jednocześnie zaznaczyli, że chociaż dyrektywa ETS zawiera mechanizm kontroli cen w celu utrzymania ich na poziomie około 55 euro/tCO2, to istnieje ryzyko, że ten mechanizm może nie wystarczyć, aby zapobiec skokom cen.
Autorka/Autor: /ToL
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24