Zjednoczone Emiraty Arabskie mają nie pozwalać podróżnym z Afganistanu i państw Bliskiego Wschodu korzystać z samolotów lecących na Białoruś - podała agencja Associated Press, przy czym powołała się na informacje z irakijskich biur podróży oraz białoruskich linii lotniczych "Belavia". Obywatele Iraku, Syrii, Jemenu i Afganistanu mają nie być wpuszczani na pokłady samolotów lecących z Dubaju do Mińska.
Zjednoczone Emiraty Arabskie a loty do Mińska
W poniedziałek biuro podróży w Bagdadzie przekazało AP notatkę sporządzoną przez przedstawicieli emirackich tanich linii lotniczych FlyDubai, z której wynika, że obywatele Iraku, Syrii, Jemenu i Afganistanu nie mogą wejść na pokład samolotów lecących do Mińska. - Zobowiązujemy się nie sprzedawać biletów do Mińska - powiedział agent turystyczny Jaser al-Lami, dodając, że i tak nie robił tego, od czasu, gdy pogorszyła się sytuacja na granicy wschodniej UE. - Nie mogę wysyłać podróżnych w nieznane i na śmierć - podkreślił.
Zarząd FlyDubai nie skomentował bezpośrednio zakazu, ale w oświadczeniu wydanym dla AP oznajmił, że linie "przewożą tylko pasażerów z odpowiednimi dokumentami, którzy spełniają wymogi wjazdu na Białoruś".
Oświadczenie białoruskich linii lotniczych
Linie lotnicze "Belavia" informowały w niedzielnym oświadczeniu, że wzmocnią weryfikację dokumentów podczas odprawy na loty z Dubaju, powoływały się przy tym na decyzję władz ZEA o niewpuszczaniu obywateli z wymienionych czterech krajów na pokład samolotów lecących do Mińska. "Pasażerowie objęci tym zakazem mogą otrzymać zwrot pieniędzy za bilety w miejscu ich zakupu" - podano w komunikacie.
Podróżni z Afganistanu i regionu bliskowschodniego mają coraz mniej możliwości lotów do Mińska. W czwartek Dyrekcja Generalna Lotnictwa Cywilnego Turcji wydała zakaz sprzedaży biletów dla obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, udających się na Białoruś. W sobotę o wstrzymaniu lotów na Białoruś poinformowały syryjskie linie lotnicze Cham Wings, tłumacząc tę decyzję "krytyczną sytuacją na granicy Białorusi i Polski".
W poniedziałek w Brukseli szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas powiedział, że nie można wykluczyć wprowadzenia zakazów korzystania z europejskiej przestrzeni powietrznej dla linii lotniczych, które biorą udział w transporcie migrantów na Białoruś.
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie podkreślają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów w odpowiedzi na nałożone na Białoruś sankcje.
Stan wyjątkowy na granicy, zakaz pracy dziennikarzy
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach województwa podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy wydanego na wniosek Rady Ministrów stan wyjątkowy wprowadzono najpierw na 30 dni, po czym w końcu września Sejm zgodził się na przedłużenie go o kolejne 60.
Do strefy objętej stanem wyjątkowym nie mają dostępu dziennikarze. Relacjonując wydarzenia na granicy, media mogą korzystać niemal wyłącznie z oficjalnych rządowych nagrań i informacji.
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński powiedział w sobotę w radiu RMF FM, że dziennikarze z redakcji, które mają ogólnopolski zasięg, będą mogli pracować w strefie przygranicznej na zasadach określonych przez Straż Graniczną. Taką możliwość ma wprowadzić nowelizacja ustawy o ochronie granicy, która będzie obowiązywać po zakończeniu stanu wyjątkowego.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Real_life_Studio / Shutterstock