Gdybym miała wybrać najtrudniejszy dzisiaj resort, to obok Ministerstwa Zdrowia ten finansowy uznaję za najtrudniejszy - powiedziała na antenie TVN24 dr hab. Aneta Zelek, ekonomistka z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie. Wyjaśniła, że "przez dwadzieścia pięć lat generowaliśmy dług do poziomu dziewięćset miliardów złotych, a dzisiaj jest to dwa razy tyle". - Mam wielki znak zapytania, co będzie dalej - dodała.
Na środę na godz. 11.00 zaplanowano posiedzenie Rady Ministrów, na którym m.in. rząd zapozna się z informacją Ministra Finansów na temat finansowania Funduszu Kościelnego w 2024 r. oraz informacją na temat zwiększenia finansowania świadczeń zdrowotnych z zakresu onkologii dziecięcej.
W weekend prezydent Andrzej Duda zapowiedział zawetowanie ustawy okołobudżetowej, w której znalazły się 3 mld zł na media publiczne. Jak wskazał, złoży własny projekt dotyczący m.in. podwyżek dla nauczycieli i pozostałych wydatków zaplanowanych w tej ustawie.
W tym tygodniu pracować będą sejmowe komisje, które rozpatrzą i zaopiniują dla Komisji Finansów Publicznych (KFP) rządowy projekt ustawy budżetowej na 2024 r.
W ubiegłym tygodniu rząd przyjął projekt ustawy budżetowej na 2024 r., który zakłada deficyt budżetu na poziomie 184 mld zł i deficyt sektora na poziomie 5,1 proc. PKB. Po pierwszym czytaniu projektu, w ubiegły czwartek, Sejm skierował go do komisji.
Deficyt finansów publicznych. "Bezprecedensowo wysoki i głęboki"
Gościnią programu na antenie TVN24 była dr hab. Aneta Zelek, ekonomistka z Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu w Szczecinie. Komentowała sobotnią decyzję prezydenta Dudy, który zawetował ustawę okołobudżetową na rok 2024. - Nie ma żadnych złudzeń. Jest to decyzja polityczna, zaznaczenie swojej ważności - oceniła ekonomistka.
Podczas rozmowy zwróciła uwagę, że "nowy rząd jest dzisiaj w bardzo trudnej sytuacji". - Po pierwsze jest pod presją terminu na ustalenie budżetu. Do końca stycznia cała procedura powinna być zamknięta. W innym przypadku jest poważne zagrożenie, że może dojść do wykorzystania przepisu o rozwiązaniu parlamentu. Druga kwestia, to bardzo trudna sytuacja finansów publicznych. Projekt budżetu, który zostawił poprzedni rząd pokazał poważny deficyt finansów publicznych, bezprecedensowo wysoki i głęboki - wskazała.
Według niej "poprawki wniesione naprędce przez nową władzę tylko ten deficyt pogłębiają". - Tutaj nie ma dobrych wieści. Tezy, że mamy do czynienia ze stabilnymi finansami publicznymi są po prostu nieprawdziwe. To rodzaj propagandy, wtedy jeszcze przedwyborczej. To nie były opinie prawdziwe. Nie oddawały prawdziwego stanu finansów publicznych - podkreśliła, odnosząc się do wypowiedzi byłego premiera Mateusza Morawieckiego.
- Jestem przekonana, że nowy rząd ma na to jakiś pomysł. To awizo pana premiera Tuska w mediach społecznościowych, że "sobie poradzimy" wydaje mi się prawdopodobne. Jedno jest pewne. Pod silną presja czasu powstanie budżet, a potem będzie podlegał licznym korektom. Szczerze powiem, panu ministrowi Domańskiemu nie zazdroszczę fuchy. Gdybym miała wybrać najtrudniejszy dzisiaj resort, to obok Ministerstwa Zdrowia ten finansowy uznaję za najtrudniejszy - stwierdziła.
Czytaj też: "Minister finansów czasem musi powiedzieć 'nie'. Jestem gotowy". Kim jest Andrzej Domański
Co będzie dalej? "Obietnice wyborcze na koszt przyszłych pokoleń"
Ekonomistka wyjaśniła również, że decyzję prezydenta interpretuje "tak, że trzeba zrobić wszystko, aby przeszkadzać w realizacji obietnic wyborczych".
- Nie jestem wielką entuzjastką tych wszystkich zapowiedzi, nie tylko 100 konkretów Koalicji Obywatelskiej, ale głównie tych zapowiedzi, które uruchomiają silniki rozdawnictwa. Chodzi mi o luźną politykę fiskalną. Rozumiem jednak, że nowy rząd ma wybór: czy ma teraz rozczarować ekonomistów, którzy martwią się o finanse publiczne, czy ma rozczarować wyborców, którzy udzielili mandatu do rządzenia - mówiła.
Jak podała, chodzi o dalsze pogłębienie długu publicznego. - Przez dwadzieścia pięć lat generowaliśmy dług do poziomu dziewięćset miliardów złotych, a dzisiaj jest to dwa razy tyle. Mam wielki znak zapytania, co będzie dalej. Wszystko na to wskazuje, że dług się będzie pogłębiać. Są to obietnice wyborcze na koszt przyszłych pokoleń - przewidywała.
Zaznaczyła, że audyt finansów publicznych w tej sytuacji jest konieczny. - Myślę, że potwierdzi przypuszczenia, że poprzedni rząd zbudował coś w rodzaju szarej strefy w finansach publicznych. Obok oficjalnego długu publicznego i deficytu, na zewnątrz krąży kwota powyżej czterystu miliardów złotych. To pieniądze, które pozostają poza kontrolą parlamentu i społeczną. To jest bardzo niebezpieczne zjawisko. Mam wielką nadzieję na to, że resort finansów sobie poradzi z internalizacją, czyli oficjalnym wprowadzeniem w obieg tych pieniędzy - podsumowała Aneta Zelek.
Czytaj więcej: "Argument niedorzeczny", "postanowił zepsuć święta". Komentarze po decyzji prezydenta
Źródło: tvn24.pl