- To będą przede wszystkim przykre konsekwencje z perspektywy polskiej gospodarki, rynku pracy, pracodawców, pracowników i biznesu - stwierdziła w "Faktach po Faktach" w TVN24 ministra rodziny Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. Jej zdaniem weto prezydenta Karola Nawrockiego spowoduje, że ponad 450 tysiącom pracujących w Polsce Ukraińców grozi utrata prawa do pracy zarobkowej.
Czytaj też: "Oho, ktoś tutaj odreagowuje Radę Gabinetową"
Ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk pytana o konsekwencje weta prezydenta dla ustawy o pomocy dla obywateli Ukrainy, odpowiedziała, że będą to "przede wszystkim przykre konsekwencje z perspektywy polskiej gospodarki, z perspektywy polskiego rynku pracy, z perspektywy polskich pracodawców, pracowników i biznesu".
Dziemianowicz-Bąk o wecie prezydenta
- Mamy w tej chwili na podstawie tej ustawy, którą zawetował, której przedłużenie zawetował prezydent Karol Nawrocki, 450, ponad 450 tysięcy pracujących w Polsce Ukraińców, którym, (...) jeżeli ta ustawa przestanie funkcjonować 30 września, grozi utrata prawa do pracy zarobkowej - wskazała.
Ministra dodała, że "oni pewnie częściowo sobie poradzą. Ktoś wyjedzie, ktoś będzie ubiegał się o inną podstawę do legalnego zatrudnienia, ale dla pracodawców, dla biznesu, dla przedsiębiorców to jest poważne wyzwanie i to jest ten chaos, który zafundował im Karol Nawrocki".
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk pytana, czy podoba jej się projekt prezydenta, który miałby rozwiązać problem, odpowiedziała, że "przede wszystkim mamy do czynienia z sytuacją, w której z jednej strony prezydent Nawrocki mówi o tym, że on by chciał powiązać wypłaty świadczeń z aktywnością zawodową obywateli Ukrainy czy cudzoziemców".
- Z drugiej strony wetuje ustawę, która uszczelnia wypłaty tych świadczeń, która wiąże na przykład 800 plus z obowiązkiem szkolnym i robi krzywdę - podkreśliła.
- Nie Ukrainkom, nie dzieciom, nie matkom tych dzieci, tylko przede wszystkim polskiemu biznesowi, polskiemu pracownikowi, wprowadzając chaos i ryzykując ogromne koszty także dla administracji, także dla urzędów. To jest nieracjonalne, to jest niemądre i to jest szkodliwe. Natomiast my sobie oczywiście poradzimy - stwierdziła.
"To jest nieludzkie, to jest nieprzyzwoite"
- Ja powiem tak, po pierwsze kwestie uszczelniania systemu, redukowania nadużyć, to są oczywiście kwestie bliskie sercu i mojemu, i całego rządu. Natomiast trzeba robić wszystko z głową - powiedziała minister Dziemianowicz-Bąk pytana o to, czy wspiera zapisy w ustawie mające uszczelnić system.
Szefowa resortu rodziny zauważyła jednak przy tym, że "to, co postuluje Karol Nawrocki, to znaczy z dnia na dzień pozbawianie prawa do na przykład świadczenia 800 plus matki, która po prostu straciła pracę, pracowała, straciła pracę, i Karol Nawrocki chciałby, żeby z dnia na dzień nie miała prawa do 800 plus".
- To jest nieludzkie, to jest nieprzyzwoite i to nie ma nic wspólnego z uszczelnianiem systemu. Uszczelnienie systemu to jest na przykład powiązanie wypłacania świadczenia 800 plus z realizacją obowiązku szkolnego. To jest z jednej strony uszczelnienie, a z drugiej strony realizacja tej podstawowej funkcji, jaka kryje się za programem 800 plus. To jest program, który ma służyć dzieciom, który ma służyć ich rozwojowi, to są pieniądze na dzieci. Nie można tych dzieci karać za to, że ich mama straciła pracę i na przykład jest w trakcie poszukiwania kolejnej - powiedziała ministra.
Szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej zaznaczyła, że stanowisko Lewicy w tym zakresie jest jasne.
- My nie przyłożymy ręki do jakiegokolwiek demontażu systemu 800 plus. Nie przyłożymy ręki do karania za to, że ktoś znajduje się w sytuacji poszukiwania pracy, ale chcemy, żeby te pieniądze trafiały do tych osób, którym faktycznie one się należą i które tutaj przebywają, które tutaj płacą podatki, które tutaj mieszkają, których dzieci chodzą tutaj do szkoły - stwierdziła.
Pilotaż skróconego czasu pracy
Ministra Dziemianowicz-Bąk pytana w "Faktach Po Faktach" o skalę naboru do programu pilotażu skróconego czasu pracy, odparła, że "zainteresowanie jest bardzo duże".
- Nabór do pilotażu ruszył 14 sierpnia, trwa do 15 września, a już teraz mamy blisko 200 kompletnych złożonych wniosków. Ponad 1000 wniosków jest w trakcie wypełniania, bo możemy to podglądać w tym generatorze, więc zainteresowanie jest ogromne – powiedziała.
Ministra wytłumaczyła, że do 15 września będzie trwało składanie wniosków, a następnie do 15 października specjalna komisja wyłoni "te podmioty, te firmy, przedsiębiorstwa, instytucje publiczne, które wezmą udział w pilotażu".
- Do końca roku faza przygotowawcza i cały rok 2026 to jest testowanie różnych modeli skrócenia czasu pracy. Na początku roku 2027 podsumowanie, zbieranie tych wyników, bo pilotaż skróconego czasu pracy z zachowaniem wynagrodzenia to jest bardzo ważne, żeby to podkreślić, to jest przede wszystkim wielkie przedsięwzięcie badawcze. My chcemy sprawdzić, żeby niczego nie narzucać odgórnie, żeby to nie było tak, że pani minister sobie wymyśliła, że najlepszy model to jest czterodniowy tydzień pracy albo siedmiogodzinny dzień pracy - tłumaczyła Dziemianowicz-Bąk.
Szefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej podkreśliła, że "chcemy przetestować, jakie skrócenie czasu pracy działa, w jakiej branży, w jakiej wielkości przedsiębiorstwa, co jest szyte na miarę jakiej firmy, jakiej instytucji i jakie bariery legislacyjne, jakie bariery organizacyjne trzeba zlikwidować, tak żeby skracać ten czas pracy z zachowaniem wynagrodzenia i z zachowaniem lub zwiększeniem wydajności pracowników".
- Bo doświadczenia innych państw, doświadczenia tych firm, które także w Polsce już skracały czas pracy, pokazują, że skrócenie czasu pracy może opłacać się nie tylko, co oczywiste, pracownikowi i jego zdrowiu, jego dobrostanowi, ale także firmie, także przedsiębiorstwu. Bardziej wypoczęci pracownicy to są pracownicy bardziej wydajni, bardziej produktywni, pracujący lepiej, lepiej skupieni, rzadziej korzystający ze zwolnień lekarskich, rzadziej biorący dodatkowe ekstra wolne - powiedziała.
- Więc jest taka szansa i są takie przesłanki z innych doświadczeń, że to się opłaca wszystkim. Chcemy zobaczyć co, gdzie, jak - po to, żeby móc przygotować ewentualne rekomendacje legislacyjne i rozpocząć pracę nad już takim systemowym wprowadzaniem krótszego czasu pracy w Polsce - podsumowała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24