Na początku marca doszło do przeszukania i oględzin mieszkania posła Łukasza Mejzy. - Sprawa dotyczy składania fałszywych oświadczeń majątkowych - poinformowała redakcję biznesową tvn24.pl Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze. Jak wyjaśniła, chodzi o rozbieżności w zakresie metrażu mieszkania. Sam Łukasz Mejza zapewnia, że podał liczbę metrów kwadratowych mieszkania "zgodnie z prawdą".
Jako pierwsza o sprawie przeszukania poinformowała Wirtualna Polska. To właśnie ten serwis w grudniu 2023 roku napisał, że Łukasz Mejza w oświadczeniu majątkowym złożonym po rozpoczęciu nowej kadencji Sejmu nie umieścił nieruchomości, która według ksiąg wieczystych należy do niego. "Poseł PiS zrobił to dopiero po pytaniach od Wirtualnej Polski. Złożył korektę oświadczenia i dopisał, że jest właścicielem mieszkania o wielkości 59 metrów kwadratowych w Zielonej Górze" - napisano.
Z informacji uzyskanych przez WP wynika, że w mieszkaniu Mejzy oprócz kuchni i dwóch pokojów były jeszcze schody prowadzące na poddasze, a tam znajduje się lokal zaadaptowany przez posła należącego do Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość.
Przeszukanie mieszkania Łukasza Mejzy
8 marca br. doszło przeszukania i oględzin mieszkania Łukasza Mejzy na polecenie Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
- Sprawa dotyczy składania fałszywych oświadczeń majątkowych. Z dotychczas zebranych materiałów w postaci dokumentacji wynikały rozbieżności w zakresie metrażu mieszkania wykazywanego przez posła, dlatego podjęto decyzję o przeprowadzeniu oględzin tego mieszkania - wyjaśniła w rozmowie z tvn24.pl Ewa Antonowicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
- Dalsze czynności będą prowadzone w tej sprawie, czekamy na informację między innymi z urzędów, do których się zwrócono - dodała.
Prokurator przekazała, że Łukasz Mejza nie złożył zażalenia na przeszukanie. Parlamentarzysty nie było w mieszkaniu, podczas oględzin była obecna jego partnerka.
WP podała, że podczas oględzin okazało się, iż rzeczywiście z mieszkania Mejzy prowadzą schody na poddasze, a tam znajduje się gabinet posła, biurko i biblioteczka.
Postępowanie dotyczy artykułu 233 Kodeksu karnego, które jest zagrożone karą pozbawienia od 6 miesięcy do ośmiu lat. "Oczywiście wcześniej prokuratura musiałaby złożyć wniosek o uchylenie Mejzie immunitetu, a Sejm ten wniosek przegłosować" - przypomniała WP.
Łukasz Mejza komentuje
Łukasz Mejza odniósł się do sprawy w mediach społecznościowych. "Nie było żadnego 'przeszukania' tylko panowie policjanci grzecznie i bardzo kulturalnie przyszli z… miarką (tak, z miarką). I zmierzyli wysokość strychu" - napisał w serwisie X.
Mejza zapewnił, że podał liczbę metrów kwadratowych mieszkania "zgodnie z prawdą". Według posła "strych jest zbyt niski, aby liczyć metry kwadratowe".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP