Stopa bezrobocia w czerwcu spadła do kolejnego rekordowo niskiego poziomu do 7,1 procent - podał we wtorek GUS. Zdaniem Moniki Kurtek, głównego ekonomisty Banku Pocztowego, z powodu dużego zapotrzebowania na pracowników "rosną napięcia", które hamować mogą w niedalekiej przyszłości tempo rozwoju gospodarki.
Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 1 151,6 tys. wobec 1 202,1 tys. osób przed miesiącem. W maju bezrobocie wynosiło 7,4 proc.
- Już wkrótce liczbę Polaków bez pracy będziemy mogli liczyć w setkach tysięcy, a nie w milionach - tak spadek stopy bezrobocia skomentował dyrektor Zespołu Analiz w Work Service Andrzej Kubisiak.
Jak dodaje, tempo spadku jest znacznie powyżej oczekiwań rynkowych oraz budżetowych. Ministerstwo Finansów zakładało w ustawie na 2017 rok, że w grudniu bezrobocie spadnie do poziomu 8 proc. W założeniach do budżetu na 2018 zapisano, że za 5 miesięcy bez pracy będzie 7,2 proc.
Niższe bezrobocie
Według Moniki Kurtek, głównego ekonomisty Banku Pocztowego, miesięczne spadki liczby bezrobotnych w porównaniu do roku poprzedniego są mniejsze. Dzieje się tak mimo jednoczesnego zgłaszania przez pracodawców rekordowej liczby ofert pracy. - To niewątpliwie potwierdza, że na polskim rynku pracy rosną napięcia, które hamować mogą w przyszłości, i to niedalekiej, tempo rozwoju gospodarki. Dodatkowym wyzwaniem będzie odpływ osób, które po obniżce wieku emerytalnego z dniem 1 października br. będą chciały skorzystać z tego prawa - uważa Kurtek. Ekonomistka Banku Pocztowego przewiduje, że stopa bezrobocia na koniec tego roku może spaść do około 6,7 proc.
Popyt na pracowników
- Patrząc na dzisiejszą koniunkturę oraz na popyt na pracowników, który potwierdza niemal 120 tysięcy ofert złożonych w urzędach pracy, można przypuszczać, że jeszcze w tym kwartale osiągniemy poziom poniżej 7 procent - komentuje Kubisiak.
W tej chwili tylko w trzech województwach stopa bezrobocia jest dwucyfrowa.
Jednocześnie Kubisiak przypomina, że dalszym hamulcem do znaczących spadków bezrobocia jest coraz większy problem z dostępem do pracowników. Problem ten spotęguje w październiku przejście na emeryturę kilkuset tysięcy osób, które po obniżeniu wieku uzyskają prawo do świadczeń.
- Rynek odczuje to tym boleśniej, że wciąż kurczy się liczba osób w wieku produkcyjnym i to nie tylko w Polsce, ale i w całej Unii - zaznacza ekspert Work Service.
Z raportu Komisji Europejskiej wynika, że w 2060 roku na jednego emeryta będą pracowały dwie osoby wobec czterech obecnie. - To oznacza zarówno mniejsze świadczenia, jak i ogromne problemy pracodawców – dodaje Andrzej Kubisiak.
Autor: MS / Źródło: PAP