Prawdopodobnie nowy rząd z tego programu się wycofa. Zwłaszcza że przez 2024 rok nabór środków nie będzie możliwy - tak o przyszłości wprowadzonego przez PiS programu Bezpieczny Kredyt 2 procent mówi w rozmowie z TVN24 Biznes ekonomista Adam Czerniak. - Kolejny powód to efekt programu: podniósł ceny, w niewielkim zakresie wpłynął na wzrost podaży mieszkań, skorzystali z niego przede wszystkim najbogatsi - stwierdził.
Program Bezpieczny Kredyt 2 procent jest skierowany do młodych Polaków (do 45. r.ż.), którzy do tej pory nie mieli własnego mieszkania. Określono górny limit kwoty kredytu (500 tys. zł dla singla lub 600 tys. zł dla małżeństwa lub rodzica z dzieckiem). Do takiego kredytu państwo dopłaca do comiesięcznych rat przez 10 lat. Program wystartował na początku lipca.
Adam Czerniak z Polityki Insight, kierownik Zakładu Ekonomii Instytucjonalnej i Politycznej SGH, pytany o ocenę działania programu, zwrócił uwagę w rozmowie z TVN24 Biznes, że do banków wpłynęło dużo więcej wniosków, niż prognozował resort rozwoju i technologii.
- Mamy ponad 60 tysięcy wniosków, 33 tysięcy podpisanych umów, pewnie skończymy na 40 tysiącach. To oznacza, że gdy na początku stycznia 2024 roku z BGK trafią informacje dotyczące wykorzystania środków, to automatycznie zostanie wstrzymany nabór kolejnych wniosków. Tak wskazuje obecna ustawa - zaznaczył.
Zgodnie z ustawą przyjmowanie wniosków trzeba będzie wstrzymać w momencie, w którym na dany rok zostanie wykorzystane 90 proc. przewidzianych pieniędzy albo 75 proc. tych zabudżetowanych na rok przyszły.
Czytaj więcej: "Bezpieczny kredyt" ponad dwukrotnie przekroczył plan. "To są już bardzo niepokojące liczby"
"Przez większość 2024 roku nabór środków nie będzie możliwy"
Czy to oznacza, że w 2024 roku nie będzie można wziąć kredytu w ramach tego programu? - Tak, i jest to zasługa poprzedniego rządu. Z początkiem stycznia prawdopodobnie ten program umrze - stwierdził ekonomista.
Jak dodał, dopiero w 2025 roku będziemy mieć kolejną pulę środków budżetowych przeznaczonych na ten program.
- Prawdopodobnie jednak nowy rząd z tego programu się wycofa. Zwłaszcza że przez większość 2024 roku nabór środków nie będzie możliwy. Kolejny powód to efekt programu: podniósł ceny, w niewielkim zakresie wpłynął na wzrost podaży, skorzystali z niego przede wszystkim najbogatsi Polacy - wyjaśnił.
Jak wskazał, dane z Biura Informacji Kredytowej pokazują, że wiarygodność kredytowa osób, które korzystały z tego programu, jest średnio lepsza niż wszystkich kredytobiorców kredytów hipotecznych.
- Zabrakło więc kompleksowości. Każde działanie doraźne w ramach polityki mieszkaniowej w najlepszym przypadku przynosi umiarkowane efekty. Polityka mieszkaniowa musi działać w systemie naczyń połączonych. Punktowe, hasłowe i zrobione pod wybory programy przynoszą więcej szkody niż pożytku - ocenił.
Wytłumaczył, że moment wprowadzenia Bezpiecznego Kredytu 2 proc. w Polsce był bardzo niekorzystny przez mocne ograniczenie podaży, czyli liczby dostępnych mieszkań. - Nie było czego kupować, a to w zasadzie przełożyło się na wzrost cen mieszkań - powiedział.
Co zrobi nowy rząd?
Adam Czerniak zauważył, że w umowie koalicyjnej nie ma pomysłów na stymulacje popytu rynku nieruchomości. - Zresztą w ramach koalicji rządowej są w tej kwestii bardzo duże rozbieżności. Koalicja Obywatelska obiecywała program kredytów 0 procent czy dopłaty do czynszów. Lewica z kolei takim działaniom była przeciwna - podkreślił.
- Biorąc pod uwagę, jak bardzo napięty jest budżet państwa, to nie przypuszczam, żeby w pierwszym roku działalności nowego rządu były realizowane daleko idące projekty wspierające kredytobiorców od strony finansowej - stwierdził ekonomista.
Jego zdaniem spodziewać się raczej należy działań rządu w zakresie zmian regulacyjnych, w uwolnieniu gruntów, zwłaszcza należących do spółek Skarbu Państwa. - Natomiast jeśli chodzi o te obszary, gdzie rząd musiałby wydać stosunkowo więcej, to obstawiałbym, że tu się nic nie zadzieje - stwierdził Adam Czerniak.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: marekusz / Shutterstock.com