W tym roku w Polsce zostaną zlikwidowane trzy zakłady motoryzacyjne, w których pracuje blisko trzy tysiące osób - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Dodaje jednak, że mimo tego "branża ma się całkiem nieźle, a przechodzenie na elektromobilność powoli staje się faktem".
Firma Stellantis zamierza w tym roku wygasić produkcję w zakładzie FCA Powertrain w Bielsku-Białej (dawne zakłady Fiata). Specjalizująca się w produkcji silników spalinowych fabryka zatrudnia tam ok. 500 osób. Zlikwidowane zostaną także dwie fabryki autobusowe zakłady Scanii w Słupsku i Volvo we Wrocławiu. W obu fabrykach pracę straci ok. 2300 osób - pisze "DGP".
Czas na elektromobilność
"Przechodzenie na elektromobilność będzie skutkować zamykaniem niektórych zakładów. Chodzi o te, które produkują części potrzebne wyłącznie do aut konwencjonalnych, np. silniki spalinowe czy tłumiki. Pojawią się za to nowe zakłady. To np. cała dziedzina, którą hasłowo nazwijmy ładowaniem samochodów elektrycznych. Tu będą potrzebne nowe etaty, nowe umiejętności, nowi ludzie" - mówi w rozmowie z "DGP" Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Z kolei Marek Pol, wiceprzewodniczący Związku Pracodawców Motoryzacji (ZPM), zauważa, że "wytwarzanie silników spalinowych i ich podzespołów jest procesem wysoce zmechanizowanym i zautomatyzowanym, zatem nieangażującym wielkiej liczby pracowników". Dodaje przy tym, że obecnie w Polsce brakuje rąk do pracy w przemyśle motoryzacyjnym, więc osoby z likwidowanych zakładów będą miały możliwość szybkiego znalezienia zatrudnienia.
Grzegorz Pietrzykowski z Krajowej Sekcji Przemysłu Motoryzacyjnego NSZZ "Solidarność" zaznacza, że przejście na produkcję samochodów elektrycznych wydaje się nieuniknione, co jednak nie jest korzystnym prognostykiem dla Polski. "Nasz przemysł motoryzacyjny jest oparty przede wszystkim na produkcji części, a w samochodach elektrycznych jest ich o ok. 30 proc. mniej niż w konwencjonalnych" - tłumaczy w rozmowie z "DGP".
Dodaje, że w perspektywie kolejnych lat ok. 30 proc. miejsc pracy w całej branży, którą należy szacować na nawet 500 tys. etatów, jest więc zagrożonych.
Zdaniem Macieja Mazura z Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych polska produkcja powinna w większym stopniu przestawiać się na elektromobilność. Przekonuje, że w przypadku rynku baterii litowo-jonowych należałoby wejść w obszar zaawansowanych technologii. "Polska powinna też być bardziej aktywna w przyciąganiu podmiotów, które chcą produkować pojazdy zeroemisyjne" - dodaje.
Jak czytamy w "DGP", część branży wiąże duże nadzieje z powstającą w Jaworznie (woj. śląskie) fabryką samochodów elektrycznych pod marką Izera. "Z raportu opublikowanego w grudniu przez spółkę ElectroMobility Poland (EMP), która realizuje projekt, wynika, że uruchomienie produkcji miałoby nastąpić pod koniec 2025 r. W tym okresie jest planowane zatrudnienie ok. 600 osób tylko przy produkcji" - pisze dziennik.
Zgodnie z planami EMP do końca 2026 r. pracę w fabryce Izery miałoby znaleźć 2 tys. osób, a zatrudnienie ma się zwiększać wraz ze wzrostem produkcji w kolejnych latach.
Sprawdź także: Zmiana lidera na rynku aut elektrycznych
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: media.stellantis.com