Poniedziałkowa sesja na nowojorskich giełdach zakończyła się znacznymi spadkami najważniejszych indeksów, głównie wskutek niepokojących informacji z Chin i Bliskiego Wschodu.
Na zamknięciu Dow Jones Industrial spadł o 1,58 proc. do 17 148,94 pkt. Nasdaq Composite zniżkował o 2,08 proc. do 4903,09 pkt. S&P 500 spadł o 1,53 proc. do 2012,66 pkt.
To najsłabszy początek roku na Wall Street od 2008.
Winne Chiny
Słabe nastroje na światowych rynkach to efekt nowych danych makro z Chin i ostrej wyprzedaży na tamtejszym rynku.
Indeks PMI, określający koniunkturę w sektorze przemysłowym Chin, spadł niespodziewanie w grudniu do 48,2 pkt. z 48,6 pkt. na koniec poprzedniego miesiąca - podano wyliczenia Caixin Media i Markit Economics. Analitycy spodziewali się w XII 48,9 pkt.
Poniedziałek był pierwszym dniem obwiązywania na chińskich dniach limitów dotyczących dozwolonego dziennego spadku głównych indeksów. Już na pierwszej sesji obwiązywania nowego limitu został on przetestowany przez rynek. Na giełdzie w Szanghaju zawieszono notowania po tym, gdy benchmarkowy wskaźnik CSI 300 spadł o 7 proc.
- Nie martwi mnie aż tak bardzo to, co się stało dzisiaj w Chinach. Głównym problem na rynku w Chinach jest płynność i teraz wprowadzenie limitów dziennego spadku wystraszyło inwestorów, którzy obawiają się właśnie braku płynności w momencie zniżek – ocenił w CNBC David Kelly, główny strateg inwestycyjny w JP Morgan Funds.
Jako kolejną przyczynę spadków w Chinach wskazuje się również, wygasanie zakazu sprzedaży akcji części dużych spółek, wprowadzanego w trakcie ostrej wyprzedaży na tamtejszym rynku w lato 2015 r.
Dane z USA
Słabe nastroje na giełdach to również efekt rozczarowujących danych z gospodarki USA. Wskaźnik aktywności w przemyśle amerykańskim spadł w grudniu do 48,2 pkt. z 48,6 pkt. w poprzednim miesiącu - podał Instytut Zarządzania Podażą (ISM). Analitycy spodziewali się indeksu na poziomie 49,0 pkt.
Wskaźnik znajduje się poniżej poziomu 50 pkt. już drugi miesiąc z rzędu, sugerującego kurczenie się sektora wytwórczego w USA.
Sentyment rynkowy dodatkowo psuje wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie.
W niedzielę Arabia Saudyjska ogłosiła, że jego kraj zrywa stosunki dyplomatyczne z Iranem po sobotnim ataku na saudyjską ambasadę w Teheranie i ostrej irańskiej reakcji na egzekucję szyickiego duchownego. Arabia Saudyjska wskazała również na "negatywne i agresywne wtrącanie się Iranu w sprawy arabskie, które często powoduje szkody i zniszczenia".
W poniedziałek w ślady Arabii Saudyjskiej poszły Władze Bahrajnu oraz Sudanu, które zerwały stosunki dyplomatyczne z Iranem. Zjednoczone Emiraty Arabskie odwołały natomiast swego ambasadora i obniżyły rangę stosunków z Teheranem.
Autor: gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com