Podatek od wielkich korporacji może przynieść budżetowi ponad 2 miliardy złotych rocznie - wynika z szacunków Ministerstwa Finansów. Wiceszef tego resortu Jan Sarnowski wyjaśnił, że chodzi o zarówno wpływy z nowej daniny, jak i wzrost wpływów z CIT-u, którego unikanie ma się stać jeszcze trudniejsze.
W środę rząd przyjął projekty ustaw związanych z Polskim Ładem, w tym pakiet podatkowy. Po konsultacjach publicznych do reformy podatkowej wniesiono kilka zmian dotyczących składki zdrowotnej dla przedsiębiorców i wprowadzono nowy podatek od wielkich koncernów. Nowa danina budzi jednak kontrowersje. Według Ministerstwa Aktywów Państwowych podatek obciąży nadmiernie spółki państwowe.
W projekcie przyjętym przez rząd zmieniono wysokość składki dla firm, które rozliczają się w sposób uproszczony - które wybrały albo podatek liniowy 19 procent, albo ryczałt i kartę podatkową. Wysokość składki zdrowotnej od liniowców - od przyszłego roku ma wynosić 4,9 proc., wobec pierwotnie proponowanych 9 proc. W przypadku firm rozliczających się na skali podatkowej wysokość składki zdrowotnej nie uległa zmianie w stosunku do pierwotnej propozycji - 9 proc. od dochodu podatnika - bez możliwości odliczenia jej od podatku.
Wiceminister finansów Jan Sarnowski w rozmowie z Polską Agencją Prasową zapewnił, że resort nie zamierza w przyszłości proponować podwyżek tej składki. - Projekt będzie jeszcze przedmiotem prac parlamentarnych, więc mogą pojawić się zmiany. Generalny kierunek reformy pozostanie jednak taki sam. To ważny krok w kierunku budowy w Polsce sprawiedliwego systemu podatkowego, w którym nie będzie podatku od płacy minimalnej i od ogromnej większości rent i emerytur – powiedział Sarnowski.
Podatek od wielkich korporacji - kto zapłaci
Ze względu na zmniejszenie planowanych wpływów Narodowego Funduszu Zdrowia w wyniku obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców w porównaniu do pierwotnego projektu, resort finansów zaproponował, a Rada Ministrów zaakceptowała wprowadzenie tzw. minimalnego podatku dochodowego, nazywanego też podatkiem od wielkich korporacji. Z szacunków MF wynika, że będzie nim objęte najwyżej kilka procent firm. Jego lwią część mają zapłacić największe działające w Polsce korporacje.
- Podatkiem nie będą objęte firmy, które nie posiadają spółek zależnych i których wspólnikami są wyłącznie osoby fizyczne. Takie firmy stanowią w Polsce 90 procent wszystkich podatników CIT. To mały i średni polski biznes, który w ten sposób będzie wyłączony z podatku minimalnego. Poza tym będą go płacić tylko te firmy, które notują stratę lub których dochód stanowi mniej niż 1 procent przychodów. Będzie to najwyżej kilka procent firm – stwierdził Jan Sarnowski.
Dodał, że przy wyliczeniu stosunku dochodu do przychodu, uwzględniane będą inwestycje, dokonywane przez poszczególne podmioty. Zapewnił, że firmy inwestujące nie będą objęte tym podatkiem. Ponadto z informacji przekazanych przez wiceministra wynika, że podatek nie dotknie również firm rozpoczynających działalność gospodarczą – zarówno polskich start-upów jak i zagranicznych inwestorów – przez pierwsze trzy lata ich działania w Polsce.
Ma to być podatek minimalny, bo na jego poczet ma być wliczany zapłacony w Polsce CIT. W ten sposób danina ma objąć tylko te firmy, które inaczej w ogóle nie zapłaciłyby podatku dochodowego i to nie ze względu na kryzys czy inwestycje.
W toku konsultacji publicznych Związek Przedsiębiorców i Pracodawców i Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców zwracali uwagę na problem korporacji, które mimo bardzo wysokich obrotów nie płacą w Polsce podatków. Lekarstwem na to zjawisko miałby być powszechny podatek przychodowy, współistniejący lub zastępujący CIT.
- Inaczej niż proponowano w skierowanych do Ministerstwa uwagach, minimalny podatek przyjęty przez Radę Ministrów nie spowoduje podwójnego opodatkowania ani nie zniechęci firm do inwestowania w Polsce. Wysokość stawki podatku będzie znacznie niższa niż ta proponowana przez przedstawicieli przedsiębiorców. Wyniesie jedynie 0,4 procent przychodów. To o 60 procent mniej niż w proponował ZPP i 5 razy mniej niż wynikało z propozycji Rzecznika – wyjaśnił wiceszef MF.
Podatek od wielkich korporacji
Z rządowych szacunków wynika, że wprowadzenie podatku od wielkich korporacji w formule przyjętej przez rząd przynieść ma już w przyszłym roku nieco ponad 2 mld zł dodatkowych wpływów podatkowych.
- Ale to nie oznacza, że będzie to wprost, jeden do jednego, wysokość wpłat na poczet podatku minimalnego. Jego wdrożenie trzy lata temu w Stanach Zjednoczonych pokazało, że wielkim koncernom w znacznym stopniu przestało się opłacać angażowanie w skomplikowane optymalizacje podatkowe. Mają mniej zachęt do sztucznego zaniżania dochodu – stwierdził Sarnowski.
Jak tłumaczył, grupie kapitałowej przestaje się np. opłacać kupowanie sztucznie wykreowanych usług od zagranicznych podmiotów powiązanych. - Amerykańskie firmy wiedzą, że takie działania nie przyniosą im podatkowego zysku i w efekcie w znacznej mierze z nich rezygnują. W rezultacie część wzrostu wpływów budżetowych pochodzi w USA wprost z większych wpłat na poczet CIT, który rozliczany jest przez amerykańskie firmy bardziej uczciwie – wskazał wiceminister.
Zapewnił przy tym, że przyjęta przez rząd propozycja jest zgodna z prawem unijnym i nie ma zagrożenia, ze zostanie zakwestionowana przez Brukselę. - Formuła przedstawionego podatku jest tak skonstruowana, że nie wprowadza zabronionego przez prawo unijne rozróżnienia między firmami z Polski i z zagranicy. Poza tym nie ma tu jasno zarysowanej klauzuli de minimis, która mogłaby potencjalnie budzić wątpliwości w świetle zasad prawa unijnego – konkurencji i niedyskryminacji – zapewnił Jan Sarnowski.
Strategie podatkowe
Duża różnica pomiędzy przychodem a płaconym podatkiem CIT nie jest jednak sama w sobie nieprawidłowością.
- Brak zapłaty podatku mimo osiągania bardzo wysokich przychodów nie oznacza, że firma nie rozlicza się uczciwie z podatków. W wielu przypadkach brak CIT-u wynika z poniesienia przez biznes dużych wydatków inwestycyjnych. Zakupienia nieruchomości, wyposażenia biur, zakupu maszyn czy sprzętu komputerowego a na koniec – z zatrudnienia i wyszkolenia nowych pracowników. Mierzenie jedną miarą wszystkich firm, które w danym roku nie osiągnęły dochodu jest po prostu błędem. Stąd propozycja, aby wyłączyć spod podatku minimalnego przedsiębiorstwa, które inwestują w Polsce – wyjaśnił Jan Sarnowski.
Jak zauważył, sposobem na to, aby zapewnić opinii publicznej i konsumentom nie tylko dostęp do suchych danych o podatkowych rozliczeniach wielkich koncernów, ale również rzetelną informację o rzeczywistej strukturze ich wydatków, ma być wprowadzony w styczniu 2021 roku obowiązek publikowania na stronie internetowej firmy informacji o realizowanej przez nią strategii podatkowej.
- Firmy, których dane o przychodach, dochodach i zapłaconym podatku publikujemy już od kilku lat, jeszcze w tym roku udostępnią na swoich stronach informację na temat realizowanej przez siebie strategii podatkowej. Jest to rozwiązanie wzorowane na przepisach działających w Danii i Szwecji, gdzie zdało egzamin jako ścieżka informowania rynku o rzeczywistej strukturze wydatków wielkiego biznesu – powiedział przedstawiciel Ministerstwa Finansów.
Zauważył przy tym, że obecnie Komisja Europejska pracuje nad przepisami które nałożą na pozostałe kraje UE obowiązek publikowania danych o przychodach, dochodach i płaconym przez największe firmy podatku. Sprawdzone w Polsce rozwiązanie będzie zatem niedługo funkcjonować na terenie całej Europy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock