Inflacja w Polsce jest na najwyższym poziomie od ponad 20 lat. - NBP tak naprawdę te 6-9 miesięcy temu powinien nam powiedzieć: słuchajcie, drodzy Polacy, jeśli macie w planach kupić samochód za ostatnie oszczędności, kupić mieszkanie, bo obawiacie się, że inflacja zje wasze oszczędności, to jeszcze to przemyślcie, ponieważ my planujemy wzrost stóp procentowych - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Maciej Samcik, dziennikarz, autor bloga "Subiektywnie o finansach". W jego ocenie, gdyby Adam Glapiński coś takiego zrobił, "to pewnie nie mielibyśmy dzisiaj 7 procent inflacji".
Rada Polityki Pieniężnej na posiedzeniu 3 listopada zdecydowała się na drugą z rzędu podwyżkę stóp procentowych NBP. Stopa referencyjna wzrosła z 0,50 procent do 1,25 procent. Stopy wzrosły także w październiku i była to pierwsza podwyżka od dziewięciu lat.
Maciej Samcik wyjaśniał, że środowa decyzja RPP oznacza przede wszystkim wzrost oprocentowania kredytów. - Oprocentowanie większości kredytów hipotecznych w ciągu kilku albo kilkunastu najbliższych tygodni pójdzie w górę. Wysokość raty przeciętnego kredytu hipotecznego wartego 300 tysięcy złotych pewnie podrożeje o jakieś 200 złotych miesięcznie - wskazał.
Z drugiej strony, jak zauważył Samcik, "wreszcie pojawiła się szansa, żeby oprocentowanie depozytów odbiło się od dna". - Po tej pierwszej podwyżce stóp procentowych w zasadzie one się nie ruszyły, ta jest na tyle wyraźna, że wydaje się, że banki wreszcie zaczną nam płacić za (trzymane u nich - red.) pieniądze - stwierdził.
Inflacja w Polsce
Po zakończeniu posiedzenia RPP odbyła się konferencja prezesa Narodowego Banku Polskiego i przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej Adama Glapińskiego. Prezes NBP mówił m.in. o przyczynach wysokiej inflacji w Polsce. - Przedstawił swoją wizję, która jest tylko jedną połową prawdy, czyli tą połową, która mówi, że przykryliśmy kryzys covidowy, drukując gigantyczne ilości pieniędzy i w związku z tym ceny musiały pójść w górę i że nie mogło być inaczej, bo po prostu cały świat tak zrobił - mówił w TVN24 Maciej Samcik.
- To jest oczywiście połowa prawdy, natomiast druga połowa prawdy jest taka, że u nas jest inflacja wyższa niż w innych krajach, bo w Niemczech jest to 4,5 procent, w większości krajów jest to między 4 a 5 procent, u nas jest 7 procent i wygląda na to, że będzie jeszcze więcej - zauważył gość "Faktów po Faktach".
Według tak zwanego szybkiego szacunku Głównego Urzędu Statystycznego ceny towarów i usług konsumpcyjnych (wskaźnik CPI) w październiku wzrosły rok do roku o 6,8 procent. To poziom niewidziany od maja 2001 roku, kiedy inflacja wyniosła 6,9 procent rok do roku.
Zdaniem Samcika "ta druga część inflacji, niestety, wynika z faktu, że Narodowy Bank Polski spóźnił się z podnoszeniem stóp i że rząd prowadzi ekspansywną politykę redystrybucji polegającą na tym, że jednym podatnikom wyjmuje pieniądze z kieszeni, a drugim intensywnie je pompuje, żeby mogli pójść do sklepu i zrobić zakupy".
Dopytywany, czy bank centralny mógł reagować wcześniej, Samcik stwierdził, że "NBP tak naprawdę te 6-9 miesięcy temu powinien nam powiedzieć: słuchajcie, drodzy Polacy, jeśli macie w planach kupić samochód za ostatnie oszczędności, wyjechać na wakacje za ostatnie oszczędności, kupić mieszkanie, bo obawiacie się, że inflacja zje wasze oszczędności, to jeszcze to przemyślcie, ponieważ my planujemy wzrost stóp procentowych lub już je podnosimy, kredyt będzie droższy, cokolwiek będziecie chcieli sfinansować kredytem, to będzie to droższe, więc się zastanówcie. Oprocentowanie depozytów będzie większe, więc też się zastanówcie, czy warto się pozbywać wszystkich oszczędności, żeby pójść do sklepu i zrobić zakupy".
W ocenie Samcika, "gdyby prezes NBP (Adam Glapiński - red.) coś takiego 6-9 miesięcy temu zrobił, to pewnie nie mielibyśmy dzisiaj 7 procent inflacji, tylko 5 albo 5,5 procent".
Gospodarka i dług Polski
Maciej Samcik był również pytany o obecną sytuację gospodarczą Polski. Jego zdaniem "za wcześnie, by odpowiedzieć na to pytanie w kompleksowy sposób". - Patrząc na bezrobocie, patrząc na sytuację polskich firm i patrząc na nasze zarobki, to rzeczywiście nie jest źle, płacimy za to wysoką cenę w postaci spadku realnej wartości naszych wynagrodzeń i naszych oszczędności - stwierdził.
- Natomiast druga strona medalu jest taka, że wydrukowaliśmy sobie dużo dodatkowego długu i nie wiadomo, jak blisko jesteśmy granicy, powyżej której będziemy musieli za kolejne zadłużenie coraz więcej płacić. Polska ma dzisiaj mniej więcej 1,5 biliona złotych zadłużenia, jeszcze kilka lat temu to był bilion, więc widać, jak gigantyczny wzrost zadłużenia jest kosztem tego, że powalczyliśmy skutecznie z kryzysem COVID-19 - dodał.
FOR o wypowiedziach Glapińskiego
Do kwestii zmiany stanowiska prezesa NBP w sprawie inflacji i stóp procentowych odniosło się w środowym wpisie Forum Obywatelskiego Rozwoju, think tank założony przez byłego prezesa banku centralnego i byłego wicepremiera Leszka Balcerowicza.
"Nie powinniśmy obawiać się inflacji, nie ma ona wpływu na nasze portfele, podniesienie stóp procentowych byłoby "szkolnym błędem" - tak mówił jeszcze niedawno prezes Glapiński. Chwilę później RPP podniosła stopy procentowe ku zaskoczeniu wszystkich" - napisano na Twitterze, jeszcze przed ogłoszeniem najnowszej decyzji w sprawie stóp procentowych.
Źródło: TVN24 Biznes