Wartość udzielonych kredytów w ramach tak zwanego Bezpiecznego kredytu 2 procent ponad dwukrotnie przekroczyła plan na 2023 rok - wskazał w analizie Bartosz Turek, główny analityk HREIT. Rząd zakładał, że do końca tego roku udzielone zostaną kredyty o łącznej wartości 3,2 miliarda złotych. "Po zaledwie trzech miesiącach ponad dwukrotnie pokonaliśmy już tę barierę" - zauważył.
Według stanu na 5 października podpisanych zostało było ponad 17,5 tys. umów na łączną kwotę 6,9 mld zł - wynika z danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii.
Bartosz Turek, główny analityk HREIT, zwrócił uwagę w najnowszej analizie, że jest to efekt trzech miesięcy działania programu. "Mówimy tu o czasie, w którym banki dołączały do programu, ostateczny system informatyczny do obsługi jeszcze się tworzy, a procedury co najwyżej dopiero krzepną. Imponująca jest też liczba złożonych dotychczas wniosków kredytowych. Tych trafiło do banków aż 63,6 tysięcy" - podał.
Jego zdaniem, popularności Bezpiecznego kredytu 2 proc. trudno się dziwić. "Dzięki niemu można przecież zaciągnąć kredyt dysponując niższym dochodem, a mimo tego możemy się cieszyć znacznie niższą ratą (około jedną trzecią niższą niż w standardowej ofercie). A gdyby i tego było mało, to kupując pierwsze mieszkanie można też cieszyć się niższymi kosztami transakcyjnymi (zniesienie PCC), a wkład własny można zastąpić gwarancją wydawaną przez BGK. To wszystko skraca drogę do własnego mieszkania o ponad połowę" - napisał.
Analityk zauważył, że problem w tym, że już dziś wartość udzielonych kredytów preferencyjnych (6,9 mld zł) ponad dwukrotnie przekroczyła plan na 2023 rok. Ten był zapisany w Ocenie Skutków Regulacji dołączonej do projektu ustawy wprowadzającej program preferencyjnych kredytów. "Zgodnie z tym dokumentem do końca 2023 roku spodziewano się udzielenia kredytów o łącznej wartości 3,2 mld złotych. Po zaledwie 3 miesiącach ponad dwukrotnie pokonaliśmy już tę barierę i co tydzień udzielane są kredyty opiewające na ponad miliard złotych"- podkreślił.
W jego ocenie "to budzi obawy o to, że pieniądze na dopłaty się skończą i to już w pierwszych dniach czy tygodniach 2024 roku". "Co prawda bowiem w myśl ustawy w 2023 roku BGK nie może ogłosić wstrzymania naboru wniosków o preferencyjny kredyt, ale pieniądze nie biorą się znikąd" - napisał.
"Zgodnie z ustawą trzeba będzie wstrzymać przyjmowanie wniosków"
Bartosz Turek wyjaśnił, że w 2023 roku korzystamy z budżetu przewidzianego na 2024 rok. "W myśl obowiązującej ustawy rząd planuje wtedy wydać na dopłaty do kredytów 941 mln złotych. W kolejnym roku jest to 1107 mln złotych" - dodał.
"Są to o tyle ważne liczby, że zgodnie z ustawą trzeba będzie wstrzymać przyjmowanie wniosków w momencie, w którym na dany rok zostanie wykorzystane 90 proc. przewidzianych pieniędzy albo 75 proc. tych zabudżetowanych na rok przyszły. To znaczy, że w momencie, w którym 'licznik dopłat' osiągnie w 2024 roku niewiele ponad 830 mln złotych, BGK ogłosi koniec przyjmowania wniosków. Zakaz zacznie obowiązywać dzień po tym ogłoszeniu" - napisał analityk.
Z szacunków HREIT wynika ponadto, że już dziś podpisane umowy mogą spowodować konieczność wydania około 350-400 milionów złotych z budżetu na rok przyszły. To prawie połowa realnego limitu wydatków przewidzianego na 2024 rok. Według analityka "to są już bardzo niepokojące liczby".
"Zgodnie z danymi MRiT do 5 października 2023 roku Polacy złożyli 63,6 tysięcy wniosków kredytowych. W wariancie zachowawczym do końca roku może być ich jeszcze 30 tysięcy, ale jeśli starczy mieszkań do zakupu i chętnych do zawierania transakcji, to nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby do końca roku napłynęło do banków drugie tyle dokumentów od osób chcących załapać się na tani i łatwo dostępny kredyt" - wytłumaczył.
Bez limitów na 2023 rok
Na ten rok nie ma żadnych limitów środków na "bezpieczne kredyty" - zapewniał w czerwcu bieżącego roku minister rozwoju Waldemar Buda.
Na początku października szef MRiT zapewnił na platformie X (dawniej Twitter), że rządowy program nie jest zagrożony także w przyszłym roku. Stwierdził, że zainteresowanie programem ustabilizowało się na poziomie ok. 3 tys. wniosków tygodniowo.
"Razem z Bankiem Gospodarstwa Krajowego monitorujemy sytuację. W razie potrzeby, zwiększenie funduszu z którego realizowane są dopłaty będzie proste" - zapowiedział.
TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/ Fotokon