Reforma emerytalna z 1999 roku była obarczona "grzechem kłamstwa" - mówi minister pracy Jolanta Fedak. I dodaje, że jeśli nasz dług przekroczy 55 proc. PKB, "to będzie u nas jak w Grecji".
Reforma OFE to największy problem rządu; jeżeli nie rozwiążemy problemów systemu emerytalnego, to nie rozwiążemy żadnego problemu społecznego w Polsce - mówiła w środę na posiedzeniu prezydium Komisji Trójstronnej minister Fedak.
- Stajemy przed wyborem, czy podwyższyć o następne 24 mld zł rezerwę na OFE, czy szukać oszczędności w wydatkach na szkolenia, fundusz pracy, refundację leków, zasiłkach, pomocy społecznej - powiedziała.
To nie genialna reforma, lecz kłamstwo
Zaznaczała, że duże, bogate kraje, jak np. Francja, "nie zrobiły takiej reformy emerytalnej jak Polska".
- I trzeba powiedzieć prawdę, że nie jest to genialna reforma, jest ona obarczona grzechem kłamstwa - mówiła. - Ludziom wmówiono palmy, złudne nadzieje, obniżając im emerytury w majestacie prawa - dodała.
Reforma emerytalna z 1999 roku polegała na podziale systemu emerytalnego na tzw. dwa filary. Pierwszy to ZUS, do którego trafia 12,2 proc. pensji pracowników, drugi - OFE, do którego przekazywane jest 7, 3 proc. pensji. W obu filarach ubezpieczony ma swoje indywidualne konto. Pieniądze w ZUS są waloryzowane w zależności od sytuacji w gospodarce i na rynku pracy, zaś OFE inwestują pieniądze ubezpieczonych częściowo w akcje, uzależniając stan aktywów od sytuacji na giełdzie.
Będzie u nas jak w Grecji?
Od kilku miesięcy trwają prace nad zmianą reformy emerytalnej. Zajmują się tym m.in. zespół ministra Michała Boniego, Rada Gospodarcza przy premierze, Komisja Trójstronna. Propozycje przewidują m.in. wprowadzenie tzw. subfunduszy, obligacji emerytalnych, obniżenie składki przekazywanej do OFE, zmniejszenie opłaty pobieranej przez OFE od składek ubezpieczonych. Premier Donald Tusk powiedział na wtorkowej konferencji prasowej, że założenia zmian w OFE będą gotowe do końca grudnia.
Zdaniem Fedak, zmiany proponowane dotychczas przez zespół Boniego czy Radę Gospodarczą, które nie uwzględniają prawa do wychodzenia ubezpieczonych z OFE, możliwości nieprzystępowania do nich przez osoby rozpoczynające pracę zawodową, czy zawieszenia na kilka lat przekazywania składek do OFE - nie przyniosą pozytywnych skutków ani ubezpieczonym, ani budżetowi państwa.
- To jest kwestia prostych wyborów. Jeżeli nasz dług publiczny przekroczy próg 55 proc. PKB, to będzie u nas jak w Grecji - powiedziała Fedak.
Powiedziała, że "w OFE gromadzone są pieniądze publiczne, a nie prywatne, odkładane na prywatne emerytury, jak mówią niektórzy eksperci".
- To jest nieuczciwa dyskusja - dodała minister pracy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24