Minister nauki zapowiedział cofnięcie wypowiedzeń umów - przekazał biznesowej redakcji tvn24.pl Artur Kurasiński, założyciel Spellareny. Sprawa dotyczy dotacji z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR). W resorcie w środę odbyło się spotkanie z ministrem Dariuszem Wieczorkiem i przedstawicielami niektórych przedsiębiorstw.
Artur Kurasiński, założyciel i szef Spellareny, firmy będącej na liście przedsiębiorstw, którym NCBiR cofnął dotacje, przekazał w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl, że podczas środowego spotkania szefa resortu nauki i szkolnictwa wyższego Dariusza Wieczorka z dwudziestoma firmami "minister nauki zapowiedział cofnięcie wypowiedzeń umów".
Szef Spellareny przekazał, że zgodnie z zapowiedzią szefa MNiSW w czwartek ma odbyć się w tej sprawie spotkanie ministra z kierownictwem NCBiR.
Chodzi o zwroty nawet kilku milionów złotych dofinansowania w przypadku nieprawidłowości w oświadczeniach o niezaleganiu ze składkami na ZUS. - Podpisując umowę z NCBiR, byliśmy przekonani, że nie mamy żadnych zaległości do ZUS-u. Okazało się, że zaległość była na poziomie 3,9 tysiąca złotych, uregulowana dwa dni potem - mówił wcześniej w rozmowie z tvn24.pl Kurasiński. - - Zaległość, na którą powołuje się instytucja (NCBiR - red.), wyniosła 667 złotych i powstała po tym, jak jeden z naszych pracowników zakończył studia i stracił tym samym status studenta - tłumaczył Jacek Złotkiewicz, założyciel firmy Pronos.
W marcu biznesowa redakcja tvn24.pl zapytała Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz NCBiR, czy firmy, którym wypowiedziano umowy w sprawie dotacji, będą mogły liczyć na rozmowę i wyjaśnienie sytuacji. NCBiR przekazało nam, że "w przypadku braku zwrotu środków NCBiR podejmie kroki prawne zmierzające do odzyskania należności w trybie postępowań administracyjnych". - Rozumiem, że sytuacja jest dla firm trudna, ale nie możemy dyskutować z zapisami prawnymi - komentował w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Marek Gzik.
Pod koniec lutego bieżącego roku Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, szefowa Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej (do 7 marca nadzorowało NCBiR), przekazała w mediach społecznościowych, że Centrum "wypowiada 38 umów zawartych w 2023 oku na ponad 195 mln zł. Naruszenie polegało na złożeniu nieprawdziwych oświadczeń finansowych". Ministra napisała także, że "dalej sprawą zajmie się prokuratura".
Nie jest jasne, ile wypowiedzeń ma być "cofniętych".
"Cała sprawa generuje niebagatelne ryzyko prawne, finansowe i polityczne"
Z przekazanych naszej redakcji informacji wynika, że firmy przed spotkaniem przesłały do ministra Dariusza Wieczorka dokument, w którym oceniono, że "wiele umów rozwiązano z rażącym pokrzywdzeniem beneficjentów".
"Oni nie dopuścili się żadnego naruszenia prawa, złożyli zgodne ze stanem faktycznym oświadczenia o niezaleganiu z należnościami podatkowymi i ZUS. To na NCBiR ciążył obowiązek podpisania umów w czasie, gdy miał wiedzę o niezaleganiu z podatkami i ZUS przez wnioskodawców, czyli tuż o złożeniu przez nich oświadczeń. Innymi słowy, była dyrekcja NCBR zapewne dopuściła się przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, najpierw przeprowadzając w tak chaotyczny i niezgodny z Regulaminem konkursu sposób proces podpisywania umów, a teraz wiele z nich rozwiązując bez podstawy faktycznej i prawnej" - czytamy w dokumencie udostępnionym redakcji biznesowej tvn24.pl
Wskazano w nim, że "złamano drastycznie zasadę proporcjonalności".
"Nawet w przypadku tych beneficjentów, którzy – jak się okazało najczęściej z powodu błędnego przekonania – zalegali z ZUS lub podatkami w momencie składania oświadczenia, to nie jest zgodne z zasadą proporcjonalności karanie ich niewspółmiernie wysoką karą finansową (po kilka milionów + odsetki) za relatywnie drobne zaległości finansowe (nieraz kilkaset czy kilka tysięcy złotych, które i tak następnie zostały uregulowane). A błędne przekonanie o niezaleganiu brało się często m.in. przez bałagan wprowadzony w 2022 r. przez Polski Ład – wiele zmian przepisów regulujących naliczanie podatków i ZUS w trakcie trwania roku podatkowego – to, gdyby naprawdę istniał Trybunał Konstytucyjny, nie miałoby prawa się wydarzyć" - wyjaśniono.
Według firm "cała sprawa generuje niebagatelne ryzyko prawne, finansowe i polityczne dla MNiSW i MFiPR". Wytłumaczono, że wielu z pokrzywdzonych przedsiębiorców przygotowuje się do wszczęcia działań prawnych.
"Jest wysokie prawdopodobieństwo, że w sądach przynajmniej duża część z pokrzywdzonych uzyska korzystne dla siebie rozstrzygnięcia, z czym będą się wiązać następnie konsekwencje finansowe dla NCBiR, a finalnie dla Skarbu Państwa reprezentowanego przez MNiSW. Czyli dla podatników – byłoby rażącą niesprawiedliwością, gdyby za skandaliczne błędy byłej dyrekcji NCBiR powołanej przez poprzedni rząd mieli finalnie zapłacić wszyscy podatnicy" - stwierdzono.
Chcesz podzielić się ważnym tematem? Skontaktuj się z autorką tekstu: joanna.rubin@wbd.com
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24