Płace rosną, ale brakuje rąk do pracy. - Z pracownikami jest problem, szczególnie tymi sezonowymi - mówi właściciel sieci hoteli nad morzem. Specjaliści mówią o napiętej sytuacji, a problem może się jeszcze pogłębiać.
Turystyczna miejscowość Stegna na Żuławach Wiślanych. W maju media obiegła oferta z tamtejszego ośrodka kolonijnego: praca dla kucharki w trakcie sezonu za 10 tys. zł na rękę miesięcznie. A chętnych brak.
Właścicielka tłumaczyła, że z powodu choroby jednej z pracownic jest zmuszona szukać nowej osoby w trakcie sezonu. Niestety, kucharze z doświadczeniem nie potrzebują pracy na kilka miesięcy, szukają raczej czegoś stałego.
Z brakiem pracowników sezonowych mierzą się też inni pracodawcy.
Pracownicy wyjechali
- Są duże problemy - przyznaje Jakub Lubomski, właściciel sieci hoteli Diuna. - Szczególnie z pracownikami sezonowymi i to pomimo znaczącego udziału pracowników z Ukrainy. Zatrudniamy ponad 130 osób, siedemdziesiąt procent to Ukraińcy. Powodów problemów jest wiele, wśród nich wymieniłbym dużą konkurencję na rynku pracy spowodowaną rekordowymi stawkami za godzinę. Do tego dochodzi mała dostępność pracowników. Sporo obywateli Ukrainy wyemigrowało dalej na Zachód.
Podobne obserwacje ma Cezary Maciołek, prezes agencji pracy tymczasowej i stałej Grupa Progres.
- Wielu pracowników sezonowych wyjeżdża za granicę do innych krajów Unii Europejskiej, gdzie mogą liczyć na lepsze warunki pracy i wyższe wynagrodzenia. Oferują je państwa takie jak Niemcy, Holandia, czy kraje skandynawskie, gdzie nawet przy uwzględnieniu kosztów życia, różnica w wynagrodzeniu jest często na tyle duża, że pracownicy decydują się na emigrację - stwierdza.
- Problemy z brakiem pracowników sezonowych narastały stopniowo, ale pandemia COVID-19 i wojna za naszą wschodnią granicą znacząco przyspieszyła ten trend. Nie bez znaczenia były też zmiany w preferencjach zawodowych, rosnące wymagania pracowników dotyczące warunków pracy oraz globalne zmiany w migracji zarobkowej czy czynniki demograficzne - dodaje.
Maciołek tłumaczy, że praca sezonowa nie cieszy się zbyt dobrym opinią. Zamiast decydować się na tymczasowe zatrudnienie, pracownicy wolą szukać pracy na stałe, która gwarantuje większą stabilizację finansową i zawodową. - To szczególnie ważne w czasie ciągłych wzrostów cen i wydatków związanych z utrzymaniem rodziny. Stałe zatrudnienie zapewnia też pracownikom dostęp do pełnego pakietu ubezpieczeń społecznych, co daje im większe poczucie bezpieczeństwa. To coś, czego potrzebują dziś osoby aktywne zawodowo - komentuje prezes Grupy Progres.
W czasie pracy nie pij wody
Trudno się dziwić nie najlepszej opinii pracy sezonowej. Na forach jej poświęconych nie brakuje historii osób, które się sparzyły. Niektórzy przedsiębiorcy pracowników "na chwilę" próbują w trakcie sezonu wykorzystać do cna.
Kobieta zatrudniona w czerwcu budce z lodami w Ustroniu Morskim pisze, że właściciel nie szanuje pracowników, a jego teściowa zarzuca pracownikom, że w pracy wypijają za dużo wody.
Młoda kobieta z Ukrainy zatrudniła się jako kelnerka i pomoc kuchenna. Miało być 10 godzin dziennie, ale w pracy spędzała nawet 13 godzin, znosząc docinki i żarty. "Zrezygnowałam, uważam że mój stan zdrowia i psychiki jest o wiele ważniejszy od pieniędzy".
Młoda para zatrudniła się do pracy w hotelu. Zagwarantowano im zakwaterowanie, ale zamiast obiecanego pokoju dwuosobowego dostali wieloosobowy, w dodatku bez ciepłej wody. Pilnie szukali innej pracy, pomogli internauci - para z miejsca dostała trzy inne propozycje.
Wszystkie te historie łączy jedno - trudne warunki pracy. One także zniechęcają do podjęcia takiej pracy.
- Zdarzają się długie i nieregularne zmiany, często trzeba pracować przez wiele godzin, w tym weekendy i święta, czasem w nocy - wymienia Cezary Maciołek. - To może być problematyczne zwłaszcza, jeśli miejsce zatrudnienia jest oddalone od miejsca zamieszkania pracowników i wymaga dojazdów. Lokalizacja ma zresztą bardzo duże znaczenie, bo relokacja do pracy i to nie tylko na czas sezonu bywa problematyczna, szczególnie dla osób z rodzinami lub mających inne zobowiązania - dodaje.
Trzeba zadbać o pracownika
Jednocześnie wciąż jeszcze zdarzają się oferty, które budzą duże zainteresowanie. Portal ogłoszeniowy Olx poinformował, że na ofertę pracy przy sprzedaży pamiątek we Władysławowie - możliwa pensja 10 tys. zł na rękę - odpowiedziało prawie 1,8 tys. osób. To jednak raczej wyjątek od reguły.
Eksperci zwracają uwagę, że problem ze znalezieniem tymczasowych pracowników może się pogłębiać. Sprzyjają temu m.in. zmiany demograficzne, czyli starzenie się społeczeństwa. Jak można ten problem rozwiązać? Np. automatyzacją części procesów. - Przede wszystkim jednak powinniśmy rekrutować kandydatów z innych krajów - uważa Maciołek. - Potrzebujemy jednak publicznej debaty na temat znaczenia i roli imigrantów dla społeczeństwa oraz uwzględnienia głosów różnych środowisk m.in. biznesowych w programie polityki migracyjnej. On praktycznie w naszym kraju nie istnieje - mówi.
Co mogą zrobić pracodawcy? Zadbać o tych pracowników, których już mają. - Dajemy sobie radę dzięki skali działalności, kontaktom, stałym, choć sezonowym pracownikom. Ludzie chwalą dobre, choć intensywne warunki pracy i raczej dobre warunki zakwaterowania - wymienia Lubomski z Diuny. I jeszcze jedna, kluczowa rzecz. - Nie chwaląc się, ważna jest też dobra opinia wśród pracowników - zaznacza.
Źródło: tvn24.pl