Usłyszała skomlenie psa, a gdy podeszła bliżej, zauważyła pysk wystający z ziemi. Zwierzak jeszcze żył, ale miał liczne obrażenia. Mimo wysiłków lekarza weterynarii nie udało się go uratować. Do aresztu trafił właściciel psa.
Pod wiaduktem przy ulicy Grygowej w Lublinie pracownica pobliskiej firmy usłyszała skomlenie psa. Gdy podeszła bliżej, zauważyła wystający spod ziemi fragment pyska. Od razu wspólnie z innymi pracownikami odkopali zwierzę. Okazało się, że pies jest skrajnie wycieńczony i ma liczne obrażenia. Został przekazany pod opiekę lekarza weterynarii. Niestety nie udało się go uratować.
Sprawą zajęli się funkcjonariusze VI komisariatu w Lublinie. Według policjantów związek z przestępstwem ma właściciel czworonoga – 33-letni mieszkaniec Lublina. Jak ustalili policjanci, mężczyzna trzonkiem łopaty pobił swojego psa, a potem żywcem zakopał.
33-latek został zatrzymany i doprowadzony do prokuratury. Usłyszał zarzut zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Został już tymczasowo aresztowany. Grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.
Źródło: Lubelska policja/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska policja