Straż Graniczna zatrzymała pięciu Gruzinów, którzy mają usłyszeć zarzuty pomocnictwa w organizowaniu nielegalnego przekroczenia granicy. Mężczyźni zostali zatrzymani po pościgu, który zaczął się w pobliżu miejscowości Bondary (woj. podlaskie). Uciekali czterema samochodami.
Było po godzinie 4 nad ranem, gdy we wtorek (11 kwietnia) patrol z placówki granicznej w Narewce zauważył cztery samochody jadące z dużą prędkością w kierunku miejscowości Bondary.
"Funkcjonariusze ruszyli w pościg za pojazdami. Mimo podawanych sygnałów kierowcy nie zatrzymywali się do kontroli, co więcej blokowali pojazd służbowy Straży Granicznej" - informuje major Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.
Jeden chciał ominąć funkcjonariusza i odjechać. Padły strzały ostrzegawcze
Gdy patrolowi SG udało się wyprzedzić dwa z tych samochodów, jeden z kierowców zatrzymał auto. Drugi natomiast próbował ominąć funkcjonariusza i odjechać. Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy padły trzy strzały ostrzegawcze.
Czytaj też: Sześciu "kurierów" przewoziło 23 migrantów
Zatrzymanymi dwoma autami podróżowało trzech obywateli Gruzji. Pozostałe dwa auta, które oddaliły się z miejsca zdarzenia, zostały zatrzymane przez patrole z placówki SG w Michałowie. Poruszało się nimi dwóch mężczyzn - również Gruzinów.
Straż Graniczna: mieli odebrać tych, którzy nielegalnie przekroczyli granicę
"Cudzoziemcy zostali przekazani funkcjonariuszom z Placówki Straży Granicznej w Narewce, gdzie prowadzone są dalsze czynności" - informuje mjr Zdanowicz.
Jak przekazuje, pięciu Gruzinów przyjechało odebrać osoby po nielegalnym przekroczeniu polsko-białoruskiej granicy.
"Usłyszą między innymi zarzuty za pomocnictwo w organizowaniu nielegalnego przekroczenia granicy, za co grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności" - zaznacza rzeczniczka.
Jak podaje Podlaski Oddział SG, w tym roku polscy pogranicznicy zatrzymali łącznie ponad 190 osób podejrzanych o pomocnictwo lub organizację nielegalnego przekraczania granicy z Białorusi do Polski.
Czytaj też: Pościg za przemytnikiem migrantów. Mężczyzna porzucił samochód z ludźmi i uciekł do lasu
Operacja "Śluza" - zemsta Łukaszenki
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod płaszczykiem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Unii, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja trwa.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Podlaski Oddział Straży Granicznej