Nawet kilkadziesiąt metrów nabrzeża nad Odrą zawaliło się we Wrocławiu. Do dziury wpadł mikrobus, a inny samochód zawisł nad wyrwą. Służby ewakuowały 37 osób z budynku, który znajduje się w pobliżu osuwiska. Na miejscu jest straż miejska i straż pożarna. Nikt nie został ranny.
Służby na miejscu
Do zdarzenia doszło w czwartek na ranem przy ul. Michalczyka we Wrocławiu. - Rzeczywiście zawaliła się część nabrzeża, ale na razie trudno mówić o przyczynach - mówi Waldemar Forysiak, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej. Strażnicy na miejsce wezwali straż pożarną, bo ta dysponuje odpowiednim sprzętem. - Analizowane jest, czy nie doszło do naruszenia instalacji i jaki rodzaj niebezpieczeństwa tu występuje - informuje Forysiak.
- Zagrożenie zostało prawdopodobnie wywołane przez barki przycumowane do betonowego nabrzeża. W związku z tym, że na Odrze utrzymuje się wysoki poziom wody nagromadziły się tam prawdopodobnie rzeczy niesione z nurtem rzeki. Dodatkowe obciążenie spowodowało, że nabrzeże zostało pociągnięte przez barki na skutek czego nastąpiło osunięcie ziemi - relacjonuje mł. bryg. Mariusz Piasecki z wrocławskiej straży pożarnej.
W ocenie strażaków osuwisko ma 100 metrów długości i jest szerokie na sześć metrów.
Samochód w dziurze, jeden zawisł nad
Nikt nie został ranny, ale do głębokiej wyrwy wpadł mikrobus, który był przerobiony na cele gastronomiczne. Na skarpą zawisł jeden z zaparkowanych w tym miejscu samochodów osobowych. Służby podjęły decyzję o ewakuacji osób, które znajdowały się w budynku obok osuwiska. - Z obiektu magazynowo-handlowego ewakuowano 37 osób. Czekamy na inspektora nadzoru budowlanego, który oceni stan tego budynku - przekazał Piasecki.
- To nie jest miejsce ogólnodostępne. To teren ogrodzony z zewnątrz. Teren magazynowy, do działalności gospodarczej - opisuje Piasecki.
Wyjaśniają co się stało
- Sprawa jest w toku. Na razie jest za wcześnie, by mówić o przyczynach tego zdarzenia. Jedną z hipotez jest wysoki stan wody utrzymujący się w Odrze, ale to tylko hipoteza - mówi Paweł Banasik z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. I podkreśla, że wszystkie okoliczności będą ustalane. - Tego nie da się zrobić na gorąco. Nad tym powinni pochylić się eksperci. Na ten moment, my jako pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, nie jesteśmy w stanie jednoznacznie podać przyczyny osunięcia się skarpy - przyznał Banasik.
RZGW wcześniej nie miało sygnałów o zagrożeniu. - Jeśli chodzi o rzeki, to nie wszystko da się przewidzieć i tak jest właśnie z osunięciem się skarpy. Dlatego, niestety, stało się, jak się stało - powiedział przedstawiciel instytucji. Podkreślił, że na razie nie jest pewne do kogo należy działka, na której doszło do katastrofy budowlanej.
Od kilku dni utrzymuje się wysoki stan Odry we Wrocławiu. W środę poziom rzeki w Trestnie osiągnął 430 centymetrów, 20 centymetrów poniżej stanu alarmowego. Obecnie poziom rzeki już opada.
Ekspert: lata świetności minęły
Jak mówił prof. Krzysztof Parylak z zakładu geotechniki na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu nabrzeże to konstrukcja stworzona na początku XX wieku.
- Od tego czasu, od czasów poniemieckich to miejsce nie było właściwie użytkowane. Początkowo było użytkowane do przeładunku mas towarowych, później te potrzeby ustały i stoi sobie, czasem bezpańsko - mówi naukowiec, który kilka lat temu przeprowadzał ekspertyzy pobliskich terenów. Jak wyjaśniał właściciel terenu powinien raz do roku przeprowadzać kontrolę stanu technicznego nabrzeża, a raz na pięć lat powinno przeprowadzać się ekspertyzę stanu technicznego.
Nadbrzeże zawaliło się przy ul. Michalczyka we Wrocławiu:
Autor: tam/gp/jb / Źródło: TVN24 Wrocław