Policyjni lotnicy w ciągu godziny dostarczyli śmigłowcem do szpitala we Wrocławiu serce dla 32-letniego mężczyzny, który czekał na transplantację. - To była nasza jedyna szansa, by cenny organ został dostarczony na czas - mówi przedstawiciel szpitala. Akcję utrudniały warunki atmosferyczne, ale mundurowi wykorzystali tak zwane okno pogodowe.
Policyjni lotnicy wykorzystując śmigłowiec z floty lotnictwa policji transportowali serce do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, gdzie na pilny zabieg czekał 32-letni pacjent. Wszystko działo się we wtorek (13 grudnia), ale o sprawie poinformowano dopiero teraz.
- Zapowiadane przez meteorologów intensywne opady śniegu mogły nam pokrzyżować plany i uniemożliwić przeprowadzenie całej akcji. Dlatego też do tego zadania wyznaczyłem bardzo doświadczonych lotników z Warszawy, którzy starannie wybrali miejsce lądowania, położone najbliżej szpitala, z którego pobierano organ - informuje inspektor pilot Robert Sitek, naczelnik Zarządu Lotnictwa Policji Głównego Sztabu Policji KGP.
Wpasowali się w "okno pogodowe" i wyliczyli długość lotu, by jak najszybciej dostarczyć serce
Jak podkreśla, działanie w nieznanym terenie w warunkach zimowych wymagało od załogi specjalnych umiejętności, zastosowania odpowiedniej techniki podejścia do lądowania oraz startu na tak grubej pokrywie śniegu. - Lotnicy z ogromną uwagą śledzili też mapy radarowe i komunikaty pogodowe i byli w stałym kontakcie z Szefostwem Służby Hydrometeorologicznej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, co pozwoliło tak zaplanować i zgrać transport, by idealnie wpasować się w okienko pogodowe i tak wyliczyć długość lotu, by serce zostało dostarczano w najkrótszym możliwym czasie - relacjonuje Sitek.
Drogą lądową byłoby "na styk", nie chcieli ryzykować
Komunikaty pogodowe obserwował też koordynator do spraw transplantacji serca wrocławskiego szpitala, Mateusz Rakowski. - Gdy wieczorem poprzedniego dnia planowałem całe przedsięwzięcie, wciąż zadawałem sobie pytanie, czy zdążymy na czas przetransportować serce dla naszego pacjenta. W sprzyjających warunkach atmosferycznych pokonanie drogą kołową trasy ze szpitala w województwie łódzkim do Wrocławia zajęłoby około dwie i pół godziny, czyli "na styk". Zapowiadane opady śniegu i ryzyko utknięcia na autostradzie w związku ze zdarzeniem drogowym, mogły zniweczyć całą akcję i pozbawić naszego pacjenta szansy na uratowanie mu życia - komentuje.
Dodaje, że dla medyków to były niezwykle stresujące godziny. - Wiedziałem, że w tych warunkach pogodowych żadna karetka pogotowia nie pojedzie autostradą z prędkością 160 kilometrów na godzinę, a tylko wtedy zmieścilibyśmy się w określonym limicie czasowym. Byłoby to bardzo nierozważne i obarczone niezwykle dużym ryzykiem, stwarzałoby także niebezpieczeństwo dla innych. Na to nie mogliśmy sobie pozwolić. Dlatego zwróciłem się o pomoc do policji. To była nasza jedyna szansa, by cenny organ został dostarczony na czas - podkreśla Rakowski.
Po godzinie od startu serce, monitorowane przez całą drogę przez kardiochirurga, zostało bezpiecznie przetransportowane do wrocławskiego szpitala. Organ został wszczepiony 32-latkowi, który kilka godzin później opuścił blok operacyjny.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Polska Policja