Ponad 130 sztuk dwustulitrowych beczek znaleziono w piątek na terenie byłej drukarni we Wrocławiu. Według służb ich zawartość to najprawdopodobniej niebezpieczne dla środowiska i ludzi odpady poprodukcyjne. Na zbiornikach znajdują się oznaczenia mówiące o szkodliwości dla układu oddechowego. Odgrodzonego terenu pilnuje straż miejska. Służby szukają właściciela beczek.
Na terenie byłej drukarni przy ulicy Krzemienieckiej na Muchoborze Wielkim we Wrocławiu znaleziono w piątek ponad 130 dwustulitrowych beczek. Na pozostawionych bez nadzoru i na otwartym terenie zbiornikach znajdują się ostrzeżenia o szkodliwości dla układu oddechowego. Według służb substancja może być niebezpieczna.
Czytaj też: Uwierzymy, jak zobaczymy - mówią mieszkańcy po deklaracjach ministra Sasina na temat odpadów
O sprawie poinformował w mediach społecznościowych prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Jak przekazał, substancja jest prawdopodobnie łatwopalna. "Nasze służby są na miejscu i aktywnie działają, by usunąć szkodliwe materiały" - zapewnił w piątek samorządowiec.
Służby całodobowo monitorują teren byłej drukarni
Ze wstępnych ustaleń wynika, że przechowywane w beczkach substancje mogły być wykorzystywane do produkcji w znajdującej się w stanie upadłości drukarni. Mogą zawierać między innymi rozpuszczalniki. Interweniujący na miejscu strażacy stwierdzili, że na chwilę obecną nie stanowią one zagrożenia dla środowiska - są szczelnie zamknięte, nie ma wycieków.
Czytaj też: "Zgierzuwiusz" wybuchł pięć lat temu. Zapadł wyrok, ale do dziś odpadów nikt nie sprzątnął
W związku z potencjalnym niebezpieczeństwem teren, na którym znajdują się zbiorniki, jest stale monitorowany przez strażników miejskich. - Wspólnie z innymi służbami trwają czynności zmierzające do ustalenia podejrzanego (...) oraz wydania decyzji o usunięciu tych odpadów. Teren jest monitorowany całodobowo - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzem TVN24 Maciej Gródecki z wrocławskiej straży miejskiej.
Procedura związana z nakazem usunięcia beczek trwa i ma potrwać kilka dni. Nie wiadomo jednak, czy uda się zabrać je na koszt właściciela - jeśli będzie to niemożliwe, zbiorniki zostaną zutylizowane na koszt miasta. W takim wypadku samorząd następnie domagałby się od właściciela beczek zwrotu poniesionych nakładów.
W cały proces zaangażowani są mieszkańcy - to jeden ze spacerowiczów poinformował służby o tym, że przy ulicy Kamienieckiej znajdują się beczki. Na miejsce przyjechali wówczas inspektorzy ochrony środowiska, strażnicy miejscy, strażacy i policjanci.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Twitter / Jacek Sutryk