Przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu trwa proces dwóch oskarżonych o zgwałcenie i zabójstwo 15-letniej Małgosi. Jak przekazał dyrektor aresztu - w którym obecnie przebywa oskarżony o zbrodnię w Miłoszycach Ireneusz M. - mężczyzna miał w celi dostęp do telefonu komórkowego. Dzięki temu mógł w niekontrolowany sposób kontaktować się z osobami spoza aresztu.
We wtorek przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu odbyła się już kolejna rozprawa odwoławcza w sprawie "zbrodni miłoszyckiej", czyli zgwałcenia i zabójstwa 15-letniej Małgosi. Przed sądem odpowiada dwóch mężczyzn: Ireneusz M. i Norbert Basiura (zgadza się na publikację swoich danych i wizerunku).
Na wtorkowej rozprawie sąd dopuścił kilka dowodów rzeczowych m.in. wyniki badań próbek DNA, czy zabezpieczone na miejscu zbrodni włosy łonowe.
W opinii z aresztu - przekazanej sądowi przez jego dyrektora - napisano, że oskarżony Ireneusz M. przebywał w dwuosobowej celi, w której inny osadzony miał telefon komórkowy. Oskarżony o zbrodnię miłoszycką mógł z niego korzystać i wysyłać sms-y.
- 8 października, w trakcie prowadzonych czynności profilaktycznych, ustalono, że w dwuosobowej celi może znajdować się telefon komórkowy. Dokonano kontroli celi, w wyniku której ujawniono telefon komórkowy z ładowarką i kartą sim ukryty pod materacem górnego łóżka. Do posiadania nielegalnego przedmiotu przyznał się współosadzony Ireneusza M. - czytał w trakcie rozprawy sędzia.
Sąd otrzymał również nagranie świadka, który napisał list do sądu i twierdził, że ma ważne informacje w tej sprawie. Świadek został przesłuchany poza granicami Polski. Nie ujawniono jednak treści zeznań, z którymi jako pierwsi zapoznają się sędziowie.
Opinie obciążające oskarżonych
Na poprzedniej rozprawie biegły Tomasz Kupiec z renomowanego Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra J. Sehna w Krakowie potwierdził, że w próbkach biologicznych zabezpieczonych w śledztwie w sprawie zamordowania nastoletniej Małgosi w Miłoszycach w 1996 r. znajdują się DNA należące do oskarżonych.
Kupiec podkreślał, że - korzystając z przeprowadzonych wcześniej badań przez biegłego z zakresu genetyki sądowej Krzysztofa Kolocha - pracował z mieszaniną materiału genetycznego. Zaznaczał, że w zależności od osoby interpretującej wyniki, może dochodzić do pewnych różnic. Biegli formułują hipotezy, co do ilości osób w mieszaninie, co mniej lub bardziej wpływa na dalsze czynności.
Jak mówił biegły, w badanych próbkach znajdowały się m.in. krew oraz składniki nasienia. - W badaniach uzyskano zestaw mieszaniny DNA Ireneusza M. i Małgorzaty K. Wyodrębniono też pełny profil DNA Norberta Basiury - powiedział biegły.
Koloch jest naczelnikiem Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. W 2017 roku wykonywał badania genetyczne, które stały się elementem aktu oskarżenia. Potwierdził swe zeznania i opinie przedstawione w procesie przed sądem I instancji - Sądem Okręgowym we Wrocławiu. Biegły ocenił, że dowód z badań genetycznych jest "ekstremalnie mocny" w przypadku Basiury i "bardzo mocny" w przypadku Ireneusza M.
Jeden przebywa w areszcie, drugi jest na wolności
O dokonanie zbrodni w Miłoszycach prokurator oskarżył Ireneusza M. i Norberta Basiurę. Zdaniem śledczych obaj oskarżeni wyprowadzili 15-latkę z klubu, w którym odbywała się dyskoteka sylwestrowa. Obaj mężczyźni mieli - zdaniem prokuratury - użyć wobec Małgorzaty K. przemocy skutkującej licznymi obrażeniami.
Ponadto Ireneusz M. został oskarżony o gwałt na innej kobiecie w 2007 r. w Piekarach (Dolnośląskie).
Ireneuszowi M. w sprawie zbrodni miłoszyckiej postawiono zarzuty w czerwcu 2018 r. Przebywał wtedy w więzieniu skazany za inne przestępstwo. Do dziś jest aresztowany. Norbert Basiura natomiast został zatrzymany pod koniec września 2018 r. W styczniu 2019 r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił decyzję sądu pierwszej instancji o przedłużeniu mu aresztu. Od tego czasu odpowiada z wolnej stopy. Został na krótko ponownie aresztowany po wyroku sądu w I instancji, ale Sąd Apelacyjny uchylił ten areszt.
Do stawianych zarzutów nie przyznaje się żaden z oskarżonych mężczyzn.
Skazani w I instancji
W noc sylwestrową 31 grudnia 1996 r. piętnastolatka bawiła się z koleżankami w dyskotece w Miłoszycach pod Wrocławiem. W pewnej chwili wyszła przed budynek. Kilkanaście godzin później znaleziono ją martwą na prywatnej posesji naprzeciwko dyskoteki. Zmarła wskutek wyziębienia organizmu i odniesionych ran.
Wrocławski Sąd Okręgowy we wrześniu 2020 r. uznał, że obaj oskarżeni są winni gwałtu ze szczególnym okrucieństwem, w wyniku którego zmarła 15-letnia Małgosia. Skazał obu mężczyzn na 25 lat więzienia. - Wina i okoliczności popełnienia czynu przez oskarżonych nie budzą wątpliwości - mówił wówczas przewodniczący składu sędziowskiego sędzia Marek Poteralski.
Sąd wskazał, że oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu z innymi nieustalonymi dotąd osobami. - Dopuścili się zbiorowego zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem (…) pozostawili ją nagą, leżącą na ziemi i w miejscu ogólnie niedostępnym i nieoświetlonym, a sami wrócili na dyskotekę, nie interesując się jej dalszym losem - mówił wówczas sędzia Poteralski w sentencji wyroku.
Sąd podkreślił, że w wyniku odniesionych podczas gwałtu obrażeń oraz w wyniku wychłodzenia organizmu 15-latka zmarła.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Poteralski podkreślił, że dowody DNA jednoznaczne wskazują na sprawstwo gwałtu. - W przypadku Norberta Basiury biegły ocenił te dowody jako ekstremalnie mocne, a w przypadku Ireneusza M. jako bardzo mocne - tłumaczył sędzia Poteralski.
Sąd uznał też, że czynów, których dopuścili się oskarżeni, czyli gwałtu i zbrodni zabójstwa z zamiarem ewentualnym, w żaden sposób nie można rozgraniczać. - Nie da się oderwać zachowania oskarżonych, tj. brutalnego gwałtu (…) od faktu, że oddalając się z miejsca gwałtu wiedzieli oni, że pokrzywdzona nie krzyczała, nie wzywała pomocy, co świadczy o tym, że może zdarzyć się najgorsze. Nie trzeba być człowiekiem szczególnego umysłu, żeby sobie uświadomić, że pozostawienie gołej osoby, po tym jak dokonano gwałtu, leżącej na ziemi w takich okolicznościach i warunkach skończy się zamarznięciem - argumentował sędzia Poteralski podkreślając, że los Małgosi był oskarżonym obojętny.
Pierwotnie za zbrodnię w Miłoszycach skazano Tomasza Komendę, który spędził w więzieniu 18 lat. W maju 2019 roku Sąd Najwyższy - po wznowieniu postępowania - uniewinnił go.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław