Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił areszt mężczyźnie podejrzanemu o udział w brutalnym gwałcie i zabójstwie 15-letniej dziewczyny. Został zatrzymany w ubiegłym roku, ponad 21 lat od wydarzeń w Miłoszycach. Prokuratura decyzję sądu nazywa "nieuzasadnioną i niezrozumiałą".
- Zażalenie na postanowienie sądu o przedłużeniu tymczasowego aresztu wobec podejrzanego wniosła jego obrończyni. Zostało ono uwzględnione przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu i dlatego sąd uchylił tymczasowe aresztowanie - mówi Witold Franckiewicz, rzecznik sądu. I dodaje, że w treści uzasadnienia Sąd Apelacyjny "nie zakwestionował dużego prawdopodobieństwa popełnienia przez podejrzanego zarzucanego mu czynu".
Sąd: dalsze postępowanie możliwe bez tymczasowego aresztu
Skąd więc taka decyzja? - Jej istotą było to, że w ocenie sądu dalsze postępowanie przygotowawcze prowadzone przez prokuratora może toczyć się bez stosowania tymczasowego aresztowania - wyjaśnia Franckiewicz.
Sąd uznał bowiem, że na tym etapie postępowania nie ma obawy, że B. przebywając na wolności będzie utrudniał śledztwo, ukrywał się, bądź nakłaniał świadków do składania fałszywych zeznań. - W każdym demokratycznym kraju stosowanie środka zapobiegawczego - tymczasowego aresztowania, czyli najbardziej dotkliwego środka - jest ostatecznością. Sąd podzielił nasze stanowisko - przekazuje Renata Kopczyk, obrońca Norberta B. I przypomina, że jej klient utrzymuje, że jest niewinny.
"Nie ułatwia to śledztwa"
Prokuratura Krajowa w wydanym przez siebie komunikacie decyzję sądu nazywa "nieuzasadnioną i niezrozumiałą". "Decyzja taka może spowodować trudności w gromadzeniu materiału dowodowego i dokonywaniu ustaleń faktycznych w szczególności, że zdarzenia miało miejsce 20 lat temu" - przekazano.
Sprawę skomentował też Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości i prokurator generalny. - Z ogromnym zaskoczeniem przyjąłem decyzję sądu apelacyjnego, który wypuścił z aresztu człowieka podejrzanego o brutalny gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgosi z Miłoszyc. Tomasz Komenda niesłusznie skazany za tę potworną zbrodnię spędził w więzieniu niemal 20 lat. A sąd wypuszcza prawdopodobnego sprawcę po trzech miesiącach - powiedział minister PAP. I dodał, że takie decyzje "nie ułatwiają śledztwa prokuraturze i policji".
Do straży na razie nie wróci
Norbert B. z aresztu wyszedł tego samego dnia, w którym sąd uchylił stosowanie wobec niego środka zapobiegawczego. Czy wyjście na wolność oznacza, że będzie mógł wrócić do służby w straży pożarnej? Okazuje się, że nie.
- Dla nas decyzja sądu formalnie niczego nie zmienia. Ustawa o Państwowej Straży Pożarnej reguluje tę sprawę. Zgodnie z jej zapisami, jeżeli przeciwko funkcjonariuszowi toczy się postępowanie to zostaje on - na czas jego trwania - zawieszony z automatu. I pozostaje w tym stanie aż do czasu zakończenia tego postępowania - wyjaśnia bryg. Krzysztof Gielsa ze straży pożarnej w Oławie.
Brutalnie zgwałcona, zostawiona na mrozie
Norbert B. został zatrzymany we wrześniu 2018 roku, ponad 21 lat od śmierci 15-letniej Małgosi. Dziewczyna - w sylwestrową noc z 1996 na 1997 roku - została najpierw brutalnie zgwałcona, a później pozostawiona bez pomocy na mrozie. Umierała przez wiele godzin. Zmarła z wykrwawienia i wyziębienia. Nikt jej nie pomógł. Nikt nie słyszał też wołania o pomoc. Śledczy na podstawie śladów pozostawionych na miejscu zbrodni ustalili, że sprawców było kilku.
Według prokuratorów, którzy ponownie analizują sprawę tak zwanej zbrodni miłoszyckiej, to B. wraz - z zatrzymanym w 2017 roku - Ireneuszem M. i innym - wciąż nieustalonym mężczyzną - mieli zgwałcić i zabić nastolatkę. Za tę zbrodnię został wcześniej niesłusznie skazany Tomasz Komenda. B. przed zatrzymaniem był strażakiem z 14-letnim stażem. Pełnił służbę w miejscowości oddalonej zaledwie o kilka kilometrów od miejsca, w którym zginęła dziewczyna.
Jeden skazany niesłusznie, drugi zatrzymany po 20 latach
W 2003 roku za zabójstwo 15-letniej Małgosi odpowiedział Tomasz Komenda. W więzieniu - zgodnie z wyrokiem sądu drugiej instancji - miał spędzić 25 lat. Wyszedł po 18 latach, gdy okazało się, że jest niewinny.
W sprawie zbrodni w czerwcu 2017 roku zatrzymano Ireneusza M. On także usłyszał zarzut zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem i zabójstwa.
Prokurator generalny Zbigniew Ziobro informował, że śledztwo w sprawie zbrodni w Miłoszycach nie jest zakończone, ponieważ prokuratura poszukuje jeszcze jednej osoby.
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław, PAP, pk.gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24