Zalane piwnice, błoto w domach i na podwórkach – wieś Biegoszów na Dolnym Śląsku wciąż nie może poradzić sobie ze skutkami sobotniej ulewy. Mieszkańcy usuwają zniszczenia ze swoich posesji. A w poniedziałek na miejscu pojawią się urzędnicy, którzy rozpoczną liczenie strat.
- Niedziela upływa pod znakiem sprzątania – mówi Tadeusz Kasprzak, sołtys Biegoszowa. - Ale większe porządki czekają do poniedziałku. Wtedy też działać zacznie gminna komisja licząca straty, jakie spowodował żywioł – dodaje.
Wówczas zacznie się także proces wypłacania poszkodowanym zasiłków.
Błoto i zniszczenia
Jak informuje sołtys, w zalanych gospodarstwach jest bardzo dużo błota. Woda z rwącego potoku wciąż znajduje się również w studniach i piwnicach domów. Miejscowe władze przygotowują listę miejsc, w których konieczna jest pilna pomoc w usuwaniu skutków ulewnego deszczu.
- Czekamy, że w poniedziałek straż pożarna przyjedzie i po kolei będzie pomagała w wypompowywaniu wody powodziowej i usuwaniu błota - mówi sołtys Kasprzak.
Sądna sobota
Strugi deszczu spadły na niewielki Biegoszów w sobotę po południu. Mieszkańcy tej wsi w powiecie złotoryjskim nie mieli żadnych szans w starciu żywiołem. Jak mówili, trwająca kilkadziesiąt minut burza zamieniła lokalny potok w rwącą rzekę. Woda, wyrywała drzwi, wpadała do domów i przewracała sprzęt gospodarstwa domowego. Po kilkudziesięciu minutach jej poziom opadł, zostawiając ślady z błota i ogromne zniszczenia.
Biegoszów w sobotę nawiedziły gwałtowne opady deszczu i burze
Autor: d/roody / Źródło: TVN24 Wrocław