Około 200 osób wzięło udział w wiecu popierającym atak sympatyków Śląska Wrocław i Narodowego Odrodzenia Polski na prof. Zygmunta Baumana. Według uczestników marszu, osoby, które zakłóciły wykład na Uniwersytecie Wrocławskim, broniły honoru Wrocławia.
- Ci, którzy powinni być ścigani z mocy prawa, to prezydent Rafał Dutkiewicz i władze uczelni. To oni zasługują na karę za promocję stalinowskiego zbrodniarza Zygmunta Baumana na Uniwersytecie Wrocławskim. Wielki skandal. Usiłowali do niego nie dopuścić narodowcy i kibice. Bardzo im tutaj z tego miejsca dziękuję - mówiła jedna z organizatorek wiecu, który w czwartek rozpoczął się na wrocławskim rynku.
Stanęli w obronie NOP
Około 200 osób zebrało się w centrum miasta, by zamanifestować swoje poparcie dla kibiców Śląska Wrocław i członków Narodowego Odrodzenia Polski, którzy 22 czerwca zakłócili wykład prof. Zygmunta Baumana. Wiec zorganizowało stowarzyszenie "Solidarni 2010". Były przemówienia, które co chwilę przerywały okrzyki "raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę".
Po godzinie spędzonej na rynku, uczestnicy wiecu przeszli pod oknami gabinetu prezydenta Wrocławia, Rafała Dutkiewicza. Stamtąd skierowali się w stronę gmachu Uniwersytetu Wrocławskiego. Przed budynkiem wydziału prawa padały hasła, że "to właśnie w tym miejscu przyjęto zbrodniarza".
Po 20.00 wiec został zakończony. - Policjanci zabezpieczali legalne zgromadzenie. Wykorzystano służby interwencyjne i prewencyjne. Nie doszło do zakłócenia porządku - skomentował asp. Łukasz Dutkowiak z dolnośląskiej policji.
Troje przeciw dwustu
Na wiecu pojawiła się też trójka studentów, która przyszła bronić uczelni. Przynieśli ze sobą transparenty, m.in. z hasłami "Uniwersytet to nie stadion, dyskusja to nie ustawka, pięść to nie argument". Według nich, nie ważne kto zapraszany jest na uczelnię. Skoro wygłasza wykład, należy się mu szacunek.
Autor: ansa/roody / Źródło: TVN24 Wrocław