W poniedziałek dwie załogi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego interweniowały na południu Dolnego Śląska. W Boguszowie-Gorcach dwulatek stracił przytomność, a w Świebodzicach pomocy wymagał pacjent z dusznościami. Po zakończeniu działań okazało się, że z powodu pogody śmigłowce nie mogą wystartować.
Pierwsze wezwanie dotyczyło dwuletniego dziecka. Ze zgłoszenia wynikało, że doszło do zatrzymania krążenia. Konieczne było szybkie udzielenie pomocy. Z racji tego, że nie było wolnej karetki, w zastępstwie wysłano druhów z Ochotniczej Straży Pożarnej w Boguszowie-Gorcach.
- Do zdarzenia wyjechaliśmy dwoma zastępami. Jeden, wyposażony w defibrylator, udał się na miejsce zdarzenia. Drugi pojechał zabezpieczyć teren pobliskiego stadionu pod lądowisko dla śmigłowca Lotniczego Pogotowia Ratunkowego – mówi Emil Stroisz, naczelnik OSP Boguszów.
Po przybyciu strażaków do mieszkania przy ulicy Browarnej okazało się, że dziecko co prawda było nieprzytomne, ale jego stan był stabilny. Niewiele później dotarła też ekipa ze śmigłowca. Decyzją lekarza dziecko wraz z załogą LPR przetransportowano do szpitala. Zrobili to ochotnicy swoim wozem.
W czasie kiedy ratownicy pomagali dziecku, nastąpiło gwałtowne załamanie pogody. Zacinający śnieg i silne podmuchy wiatru uziemiły załogę LPR.
- Do godziny 23 nasz zastęp pilnował śmigłowca, a załogę przewieźliśmy do naszej remizy. To był świąteczny poniedziałek, trzeba było się zaopiekować załogą. Później przyjechała firma ochroniarska, która przejęła pilnowanie śmigłowca, a ratownicy spędzili noc w hotelu – dodaje Stroisz.
Śmigłowce uziemione na noc
Druga interwencja - ta w Świebodzicach - miała bardzo podobny przebieg. Z uwagi na brak wolnej karetki do pacjenta z dusznościami wezwano strażaków, a także zadysponowano śmigłowiec LPR, który miał go przetransportować do szpitala.
Po tym, jak śmigłowiec około godziny 18 wylądował na środku osiedla przy ulicy Krzywoustego, rozpętała się śnieżyca, która uniemożliwiła start. Ostatecznie około 20 na miejsce dojechała karetka, która przewiozła mężczyznę do szpitala. Strażacy pilnowali śmigłowca do czasu przyjazdu ochrony.
Rzeczniczka Lotniczego Pogotowia Ratunkowego Justyna Sochacka tłumaczy, że śmigłowce nie mogły wystartować z uwagi na fatalną widoczność spowodowaną m.in. intensywnymi opadami śniegu.
- Załoga wrocławska miała dość blisko i wróciła do siebie drogą lądową, natomiast załoga z Ostrowa Wielkopolskiego przenocowała w Boguszowie-Gorcach. Kolejnego dnia, jeszcze przed południem, nasze śmigłowce odleciały do swoich baz – dodaje Sochacka.
Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Piotr Sandomierski