Wrocławski sąd uznał, że były opozycjonista i były poseł Władysław Frasyniuk w swojej wypowiedzi naruszył godność i dobre imię żołnierzy chroniących granicę państwa. Wyrok nie jest prawomocny. Frasyniuk już zapowiedział, że złoży apelację.
W poniedziałek Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Śródmieścia uznał, że Władysław Frasyniuk swoją telewizyjną wypowiedzią naruszył godność i dobre imię żołnierzy służących na granicy polsko-białoruskiej podczas kryzysu migracyjnego. Frasyniuk był oskarżony o użycie pod adresem żołnierzy ochraniających granicę państwową sformułowań "znieważających i poniżających ich w opinii publicznej oraz narażających na utratę zaufania potrzebnego dla pełnienia służby". Chodzi o słowa "wataha psów" i "śmieci", które wypowiedział polityk na antenie TVN24.
Teraz były opozycjonista z czasów PRL ma zapłacić 15 tysięcy złotych grzywny. W uzasadnieniu sędzia wskazał, że kara nie ma wywołać efektu mrożącego, a jedynie uświadomić, że prawo do swobodnej wypowiedzi nie jest prawem absolutnym.
Sędzia Piotr Górecki w ustnym uzasadnieniu wyroku podkreślił, że Frasyniuk miał prawo do krytyki i przez większość swojej telewizyjnej wypowiedzi z tego korzystał, nie naruszając przy tym prawa. Jednak te trzy słowa określające przedstawionych na ekranie telewizora żołnierzy mianem "śmieci” i "wataha psów" były przekroczeniem prawa do krytyki i naruszały godność oraz dobre imię żołnierzy.
- Nie ma przy tym znaczenia, czy ci żołnierze poczuli się dotknięci, czy obrażeni, ponieważ nie chodzi tu o subiektywną ocenę danego człowieka, ale obiektywne znaczenie tych określeń i słów. Jest oczywiste dla wszystkich, że określenia "śmieci" oraz "wataha psów" są pejoratywne, poniżające i naruszają godność osoby, jego człowieczeństwo – mówił sędzia.
Sędzia wyjaśnił, że sąd nie znalazł w wypowiedziach oskarżonego podstaw, by skazać go za – jak chciała prokuratura – znieważenie funkcjonariusza podczas wykonywania obowiązków służbowych (art. 226 kk), ale naruszony został art. 216 par. 2 kk mówiący o naruszeniu godności i dobrego imienia.
Frasyniuk po wyroku ocenił, że uzasadnienie jest dla niego jak najbardziej korzystne, skoro sąd uznał, że nie naruszona została Konstytucja RP ani Europejska karta praw człowieka i można ostro i krytycznie wypowiadać się w publicznych wystąpieniach.
- To co sąd w miły sposób mówił o mnie samym, w niczym nie przekłada się na to, co powiedział na końcu, czyli o orzeczeniu mojej winy - powiedział Frasyniuk dziennikarzom.
Pytany, czy powtórzyłby te słowa w wypowiedziach publicznych, odparł, że tak.
Wyrok nie jest prawomocny. Władysław Frasyniuk już zapowiedział, że złoży apelację.
Wypowiedział się o funkcjonariuszach na polsko-białoruskiej granicy
22 sierpnia 2021 roku w "Faktach po Faktach" Frasyniuk mówił o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, gdzie w Usnarzu Górnym koczowała wówczas grupa migrantów. Używał wtedy, odnosząc się do działających na terenach przygranicznych żołnierzy Wojska Polskiego, między innymi określeń takich jak "wataha psów", "śmieci po prostu".
Proces za zamkniętymi drzwiami
W sierpniu 2022 r. sąd warunkowo umorzył sprawę na rok próby. Frasyniuk miał też zapłacić trzy tysiące złotych na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej.
- To, co mocno wybrzmiało w trakcie mojego procesu to uzasadnienie sądu, które było bardzo twarde, bardzo mocne. Mam nadzieję, że jak się pojawi w wersji pisemnej, to ono także dotrze do państwa. Sąd powiedział bardzo jednoznacznie, bardzo zdecydowanie, że obywatel ma prawo do krytyki rządu. Więcej, sąd powiedział bardzo twardo, że obywatel może używać twardych, brutalnych sformułowań, zwłaszcza wtedy, gdy staje w obronie słabszych - powiedział wówczas Frasyniuk.
Od tej decyzji odwołały się obie strony: obrona chciała uniewinnienia, a prokurator skazania. W apelacji sąd nakazał powtórzenie procesu w I instancji. Oba procesy toczyły się z wyłączeniem jawności.
Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24