Prokuratorzy z Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) sprawdzają, czy na Zamku Książ nie doszło do samowoli budowlanej. Ta mogła przyczynić się do wybuchu pożaru do jakiego doszło w 2014 roku. Spłonął wtedy dach XIII-wiecznego zamku, a straty oszacowano na milion złotych. Do tej pory zarzuty usłyszało dwóch mężczyzn, którzy byli odpowiedzialni za przeprowadzenie prac.
- Śledztwo jest w toku. Na razie nie przedstawiono nikomu nowych zarzutów, ale trwa wyjaśnianie czy w związku z prowadzonym remontem nie doszło do samowoli budowlanej - mówi Ewa Ścierzyńska z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. I dodaje, że prokurator czekał na ekspertyzy z zakresu budownictwa i opinie biegłych. Śledztwo w tej sprawie przedłużono do końca marca, ale jak informuje Ścierzyńska prokuratorzy będą wnioskowali o przedłużenie go o kolejne trzy miesiące.
"Lekkomyślnym zachowaniem przyczynili się do pożaru"
Do pożaru na Zamku Książ doszło w grudniu 2014 roku. W akcji gaśniczej uczestniczyło 37 zastępów straży pożarnej. Walka z żywiołem trwała kilka godzin. Spłonęło w sumie 500 m kw. dachu nad Salą Maksymiliana, zniszczone zostało również poddasze.
Z dotychczasowych ustaleń śledczych wynika, że przyczyną pojawienia się ognia było nieprawidłowe użycie palnika gazowego przez nieprzeszkolonego do tego pracownika firmy budowlanej. Jarosław K. i Adam K., właściciel firmy usłyszeli zarzuty nieumyślnego spowodowania pożaru zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach.
- Obaj przyznali się do zarzuconego im czynu, potwierdzając że swoim lekkomyślnym zachowaniem przyczynili się do powstania pożaru - informowali pod koniec 2014 roku śledczy. Mężczyznom grozi do 5 lat więzienia.
Do pożaru doszło na Zamku Książ:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24