Gdy Jerzy Stuhr zachorował, dzieci z kliniki onkologicznej we Wrocławiu napisały do niego list. "Jesteśmy dumne, że chorujemy na tę samą chorobę" - to zdanie tak bardzo rozczuliło aktora, że po kilku latach przyjechał do Przylądka Nadziei, żeby im podziękować. Na spotkaniu przeczytał bajkę i dodał im otuchy w walce z chorobą.
- Pięć lat temu, gdy leżałem w szpitalu, dostałem list, pod którym podpisało się kilkadziesiąt dzieci z tej kliniki. To był jeden z najbardziej wzruszających momentów w tamtym czasie - wspominał Jerzy Stuhr podczas sobotniego spotkania z podopiecznymi wrocławskiego Przylądka Nadziei.
W liście dzieci napisały: "Jesteśmy dumne, że chorujemy na tę samą chorobę, co Jerzy Stuhr". - Jak mogłem tutaj nie przyjechać po takim wyznaniu? - wyjaśniał w sobotę.
"To również element terapii"
Podczas spotkania aktor przeczytał dzieciom bajkę. - Chciałabym, żeby moich podopiecznych codziennie spotykały takie niespodzianki, bo jest to również element terapii - tłumaczyła prof. Alicja Chybicka, szefowa kliniki. - Sama cieszę się jak dziecko na to spotkanie - uśmiechała się.
Dzieci zrewanżowały się panu Jerzemu autorskim spektaklem.
Autor: mir / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wroclaw