- To miasto nie jest gotowe na zarządzanie kryzysowe. Służbami nikt nie zarządza - mówiła na antenie TVN24 mieszkanka Stronia Śląskiego. Zareagował premier Donald Tusk i poinformował o przejęciu zarządzania kryzysowego od burmistrzów Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego. - Robiliśmy, co mogliśmy, żeby dramat małych miejscowości był słyszalny. Jeśli poskutkowało, to znaczy, że te apele były skuteczne - powiedział w rozmowie w "Faktach po Faktach" Tomasz Nowicki, burmistrz Lądka-Zdroju.
Trwa sprzątanie zniszczonego przez powódź Stronia Śląskiego (woj. dolnośląskie). Ogromne szkody widać gołym okiem, co pokazywał na antenie reporter TVN24. Mieszkańcy zwracają uwagę na to, że chociaż osób chętnych do pomocy jest dużo, to nie ma nikogo, kto koordynowałby prace. Straty w mieście szacowane są na ponad miliard złotych.
- W imieniu Stronia Śląskiego i mieszkańców Stronia Śląskiego, szanowni państwo, drogi panie premierze, to miasto nie jest gotowe na zarządzanie kryzysowe, władze miasta nie są gotowe na zarządzanie kryzysowe, te władze nigdy nie przeżywały czegoś takiego. Przeżywały to inne władze lata temu. Nie wiem, jak jest z innymi gminami, ale my potrzebujemy tutaj specjalistów, którzy umieją zarządzać kryzysowo. Służby siedzą na chodniku i nie wiedzą, co mają robić, bo nikt nimi nie zarządza - mówiła na antenie TVN24 pani Katarzyna.
"Tutaj rozgardiasz, nikt nie wie, co ma robić"
Apelowała również do samorządów, aby "nie bały się przyznać do tego, że sobie po prostu nie radzą".
- Oni są odcięci od świata, też nie mają jak się skomunikować, nie działają telefony, nie działa internet. Prosimy bardzo, żeby przysłać tutaj kogoś, kto zajmuje się zarządzaniem kryzysowym, kto będzie w stanie powiedzieć, gdzie mają iść, co mają robić, jak mają pomagać, bo jest tutaj rozgardiasz, nikt nie wie, co ma robić - powiedziała pani Katarzyna. - Na pewno wygodnie się zarządza z wygodnego fotela, ale potrzebujemy kogoś, kto tu przyjedzie i pomoże władzom miasta zarządzać tym - dodała.
W wielu miejscach w Stroniu Śląskim nadal nie ma wody i prądu. - Część mieszkańców jeszcze nie wyszła z domów, bo się boją - twierdziła pani Katarzyna.
Decyzja Donalda Tuska
Premier Donald Tusk poinformował w mediach społecznościowych o kolejnych oddziałach wojska, które docierają do Stronia Śląskiego i Lądka-Zdroju. Przekazał również informację o przejęciu zarządzania kryzysowego w obu miejscowościach.
"Nadbrygadier Michał Kamieniecki przejął od burmistrzów Stronia i Lądka zarządzanie kryzysowe. Do obu gmin docierają kolejne oddziały wojska. W samym Stroniu jest ich już ponad 600" - czytamy we wpisie.
Nadbrygadier Michał Kamieniecki to warmińsko-mazurski komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej.
Burmistrzowie komentują: wzrosło poczucie bezpieczeństwa
Dariusz Chromiec, burmistrz Stronia Śląskiego, powiedział w "Faktach po Faktach", że służby dotarły do miasta. - Były wstępne rozmowy. O godzinie 20 mamy posiedzenie gminnego centrum zarządzania kryzysowego. Wspólnie omówimy działania ratownicze - podkreślił.
Burmistrz dodał, że w Stroniu Śląskim już w niedzielę prowadzone było zarządzanie kryzysowe. - Mieliśmy stałe dyżury. Działania były prowadzone od samego początku. Teraz jesteśmy wzmocnieni służbami państwowymi - przyznał Dariusz Chromiec.
Po spotkaniu z nadbrygadierem Kamienieckim jest również burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki. - To już się dzieje. Spotkaliśmy się z nadbrygadierem. Od kilku dni apelowałem o wsparcie logistyczne. To wsparcie zostało nam udzielone w takiej właśnie formie. Jeśli to usprawni działania i sprawi, że komfort bezpieczeństwa mieszkańców będzie większy, to jest to decyzja dobra. Pracujemy tu od kilku dni, często całe noce, jesteśmy wyczerpani fizycznie. Wyczerpanie fizyczne możne skutkować trudnymi, nieracjonalnymi decyzjami, więc jeśli mogą nam pomóc fachowcy doświadczeni w zarządzaniu kryzysowym, to nie może nas spotkać nic lepszego - przyznał burmistrz Lądka-Zdroju.
- Chodzi nam przede wszystkim o skoordynowanie działań. Skala potrzeb jest tak ogromna, że skromny, urzędowy skład naszego sztabu kryzysowego powinien otrzymać wsparcie. Ułatwi nam to teraz podniesienie się z kolan. Będziemy musieli się podnosić z gruzów - dodał.
Jak zaznaczył Tomasz Nowicki, gdy pojawiły się służby mundurowe, wzrosło poczucie bezpieczeństwa mieszkańców.
- Było nam bardzo ciężko, gdy byliśmy odcięci od świata komunikacyjnie i teleinformatycznie. Musieliśmy się dwoić i troić, żeby skomunikować się tak, żeby nasz dramat dotarł do wszystkich. Małe miejscowości nie wygrają z dużymi aglomeracjami miejskimi. Duże miasta są znacznie bardziej nośne medialnie. Dlatego robiliśmy, co mogliśmy, żeby dramat małych miejscowości był słyszalny wszędzie. Jeśli poskutkowało to pojawieniem się służb, to te apele były skuteczne - powiedział w "Faktach po Faktach" Tomasz Nowicki.
Z kolei kolejny gość programu - Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołazów - zaznaczył, że budowa mostu tymczasowego w mieście ruszy najprawdopodobniej w czwartek. - Wojska inżynieryjne usadowiły się na placu budowy - potwierdził. Dodał, że "problemów jest bardzo dużo, ale tym największym jest brak wody".
- Powódź zniszczyła wodociągi, a przede wszystkim główne ujęcie wody. Odbudowanie tego nie będzie jednak łatwe. Niewykluczone, że konieczne będzie wycięcie części lasu, żeby w ogóle dostarczyć tam sprzęt wojsk inżynieryjnych - powiedział w "Faktach po Faktach" Paweł Szymkowicz.
Kosiniak-Kamysz: wojsko będzie tutaj, dopóki będzie taka potrzeba
Stronie Śląskie odwiedził w środę szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. - Jesteśmy po spotkaniu z samorządowcami Stronia Śląskiego, z tymi, którzy od wielu, wielu godzin walczą o swoich mieszkańców. Jest 600 żołnierzy w Stroniu Śląskim, to są żołnierze WOT-u, wojsk operacyjnych, wojska inżynieryjne, saperzy. Różnego rodzaju sprzęt ciężki dociera i dotarł już, udrożnione są drogi - zapewnił wicepremier. Dodał, że służby pomagają również ludziom w oczyszczaniu mieszkań i domów.
- Wojsko będzie tutaj, dopóki będzie taka potrzeba. Byliśmy tutaj w najtrudniejszym momencie, w sobotę na wezwanie pana burmistrza - powiedział Kosiniak-Kamysz. - My stąd nie wyjedziemy, Wojsko Polskie nie wyjedzie stąd przez wiele tygodni - dodał.
Na konferencji obecny był również burmistrz Stronia Śląskiego Dariusz Chromiec. Jak przekazał, do domów nie może wrócić około 50 osób.
- Jeżeli mówimy o budownictwie wielomieszkaniowym i te bloki, które są na osiedlu, to tutaj mamy już wskazania wstępne, że może nastąpić powrót przy remoncie tych budynków - powiedział. - Ja skupiam się bardziej na budynkach jednorodzinnych, które nie nadają się do zamieszkania i będą musiały być wyburzone - dodał.
"Potrzebujemy mocnego dowodzenia"
Podczas obrad sztabu kryzysowego we Wrocławiu szef MSWiA Tomasz Siemoniak poinformował o zawieszeniu części uprawnień burmistrzów obydwu gmin w powiecie kłodzkim, które najbardziej ucierpiały podczas powodzi. Osobą uprawnioną do wydawania poleceń w kwestii dotyczącej zarządzania kryzysowego i usuwania skutków powodzi jest nadbrygadier Michał Kamieniecki.
- Po konsultacji z komendantem głównym PSP wyznaczyłem generała nadbrygadiera Michała Kamienieckiego jako osobę, która będzie pełniła obowiązki w tych dwóch gminach. Potrzebujemy mocnego dowodzenia. Musimy udrożnić pracę urzędów gmin. To nie jest komisarz. To osoba, która przyjeżdża tam skutecznie zarządzać. Wspólnie z wojewodą jesteśmy przekonani, że będzie to we współpracy z burmistrzami. Apeluję do wszystkich pracowników, urzędników obydwu gmin o bezwzględne podporządkowanie się w zakresach, które są określone w decyzji, i poleceniom nadbrygadiera Kamienieckiego. Wybrani w wyborach burmistrzowie, gdy uznamy, że to jest ten moment, powrócą do pełni swoich obowiązków zgodnie z ustawami - zapewnił Tomasz Siemoniak.
"Czy my się z tego podniesiemy?"
We wtorek wiceburmistrz Stronia Śląskiego Lech Kawecki w rozmowie z reporterem TVN24 Janem Piotrowskim mówił, że miasto jest zniszczone doszczętnie. - Zniknął komisariat policji, część budynków jest do rozebrania. Nie wiem, czy my się z tego podniesiemy mentalnie - mówił wiceburmistrz.
- Koryto podzieliło nam się na dwie części, walczymy teraz o powrót rzeki do pierwotnego koryta. Tutaj, gdzie ta woda płynie, to fragment ulicy Nadbrzeżnej, tam widać jej fragment. Nie ma też śladu po skrzyżowaniu z ulicą Mickiewicza. Głównego skrzyżowania w Stroniu - Mickiewicza z ulicą Nabrzeżną, po prostu już nie ma - przekazywał wiceburmistrz. Wiele budynków trzeba będzie rozebrać. Dodał, że nie wie, co dzieje się z ich mieszkańcami.
- Nie wiemy, ile osób jest poszkodowanych. Jeśli chodzi o budynki, to część z nich nadaje się w tej chwili do rozbiórki, trwa ocena stanu technicznego - informował Lech Kawecki.
Wiceburmistrz podał wstępnie, ile mogą wynosić straty, które wyrządziła powódź w mieście.
- Na początku straty szacowaliśmy w setkach milionów złotych, teraz mówimy tu o ponad miliardzie. Jest jeszcze jeden problem, problem mentalny, czy my się z tego podniesiemy. Tu są naprawdę głosy ludzi, którzy zadają sobie pytanie, czy tu jeszcze warto wracać, czy tu warto żyć, to naprawdę są dramaty ludzkie - podkreślił Lech Kawecki.
Radca Generalny Szefa SG WP: jest to jak najbardziej skoordynowane
Relacje mieszkańców Stronia Śląskiego skomentował na antenie TVN24 płk pil. Łukasz Andrzejewski-Popow, radca generalny Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
- Wojsko jest w tych miejscach, w których jest najbardziej potrzebne. Czasami może to wyglądać z pozycji cywilów na (działania -red.) zupełnie nieskoordynowane, ale jest to jak najbardziej skoordynowane - zapewnił. - Wspomagamy w tym systemie tak naprawdę wszystkich ludzi, ale biorąc pod uwagę te priorytety, które są dla nas i dla ludności cywilnej najważniejsze - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24