Nawet najmniejsze zarzewia, które schowały się przed oczami strażaków, potrafią przerodzić się w dość intensywne płomienie. Jeżeli to dotrze do większych skupisk roślinności, to mamy duży problem - mówił w TVN24 brygadier Grzegorz Borowiec, dowódca akcji w Grecji, gdzie od soboty polscy strażacy pomagają w gaszeniu rozległych pożarów lasów. Temperatura powietrza w okolicy przekracza 40 stopni Celsjusza w cieniu. Strażak zaznaczył, że praca w takich warunkach to "największe wyzwanie".
Polscy strażacy dojechali do Grecji w piątek wieczorem. Zostali zakwaterowani w szkole pożarniczej w miejscowości Vilia. To bardzo ułatwia ich sytuację logistyczną, bo nie muszą rozkładać namiotu i przygotowywać kontenerów. Choć, jak podkreślają, cały czas mają je na wszelki wypadek w odwodzie.
W sobotę rano odbyła się odprawa z oficerami łącznikowymi greckiej straży. Polskim strażakom przydzielono zadania w okolicy miejscowości Mandra i Stefani.
Jak powiedział rzecznik greckiej państwowej straży pożarnej Wasilios Watrakojannis, piątek był "kolejnym trudnym dniem z 52 nowymi pożarami w całym kraju". Według danych z minionego wtorku, spłonęło ponad 10 tysięcy hektarów lasów i łąk. W czwartek udało się opanować duży pożar lasu na na zachód od Aten, który strawił wiele domów i wymusił ewakuację okolicznej ludności. Tego dnia trwała jeszcze walka z pożarami między innymi górzystych i zalesionych terenów wyspy Rodos, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy i nakazano ewakuację niektórych obszarów.
Dowódca akcji: nawet najmniejsze zarzewia potrafią przerodzić się w dość intensywne płomienie
Jak mówił w sobotę na antenie TVN24 dowódca akcji brygadier Grzegorz Borowiec, jak dotąd wysłano "połowę samochodów gaśniczych, czyli 12 z 24", a pozostałe "czekają na rozwój sytuacji". - Przy pomocy samolotów gaśniczych udało się opanować największy front pożaru i teraz trzeba to wszystko łapać, dogaszać mniejsze zarzewia, które znajdują się w okolicy - tłumaczył.
Strażak relacjonował, że "pojawiają się co chwilę podmuchy wiatru". - Powodują, że nawet najmniejsze zarzewia, które schowały się przed oczami strażaków, potrafią przerodzić się w dość intensywne płomienie. Jeżeli to dotrze do większych skupisk roślinności, to mamy duży problem, bo to się rozwija momentalnie. Potrafi po kilkadziesiąt czy kilkaset metrów w ciągu minuty się przesuwać - mówił.
Ekstremalna temperatura
Brygadier Grzegorz Borowiec przyznał w TVN24, że "temperatura jest ekstremalna". - Jeżeli weźmiemy pod uwagę temperaturę na otwartym słońcu, to mamy naprawdę ogromny problem. Jest to największe wyzwanie, działanie w takich wysokich temperaturach. Narażenie na odwodnienie, udar cieplny to są problemy, których się najbardziej obawiamy - dodał.
Temperatura w Grecji przekracza w cieniu 40 stopni Celsjusza. Według państwowej służby meteorologicznej EMY, w piątek w południe w Attyce w okolicach Aten odnotowano 41 st. C, a 44 stopnie - w Tesalii w centrum kraju. Tamtejsi meteorolodzy ocenili w piątek, że sobota i niedziela "mogą być najgorętszym lipcowym weekendem od 50 lat". W niedzielę temperatura może sięgnąć 44 st. C w Atenach i 45 stopni w Tesalii.
W stolicy Grecji rekord temperatury 44,8 st. C został zarejestrowany w czerwcu 2007 roku, natomiast bezwzględny rekord w całej Grecji został zanotowany w lipcu 1977 roku w Eleusis niedaleko Aten, gdzie było 48 stopni.
To teren z wąskimi, krętymi drogami
Również rzecznik polskich strażaków, którzy gaszą pożary w Grecji, młodszy kapitan Łukasz Nowak, w rozmowie z Polską Agencją Prasową podkreślał, że "najgorszy jest upał - to jakby żar lał się z nieba, niesamowity gorąc". - Ale również wzmagający się wiatr oraz specyficzna roślinność bogata w olejki eteryczne - dodał.
Strażacy zaznaczają, że przeszkodą w akcji są warunki terenowe. - To teren górzysty, z wąskimi, krętymi drogami. Mamy ciężarowe samochody, więc ten dojazd też nie jest tak szybki, jak to ma miejsce na terenach miejskich - powiedział Nowak.
Misja polskich strażaków w Grecji
Polacy do Grecji wyruszyli w środę z Krakowa. W misji bierze udział 149 strażaków i 49 pojazdów z województw małopolskiego i wielkopolskiego. W drodze musieli przemierzyć prawie dwa tysiące kilometrów. Na miejscu mają zostać około dwóch tygodni, w zależności od rozwoju sytuacji.
W związku z pożarami lasów w Grecji wpłynęła prośba o pomoc ratowniczą w postaci tzw. modułów GFFFV. Komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak w porozumieniu z premierem Mateuszem Morawieckim oraz ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim zdecydowali o zgłoszeniu gotowości pomocy przez polskich strażaków. We wtorek wieczorem rząd Grecji zaakceptował ofertę pomocy.
Źródło: TVN24, tvnmeteo.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter/Państwowa Straż Pożarna