Pogoda w Polsce jak nad Morzem Śródziemnym. Temperatura na południu i w centrum kraju wzrosła w środę do 33 stopni Celsjusza. Tylko na zachodzie zalegają masy powietrza znad Atlantyku, stąd tam aura jak w chłodnej Bretanii. W czwartek 8 lipca temperatura na południu kraju wzrośnie nawet do 35 st. C. Na Bałkanach przekroczy miejscami 40 st. C. Dla wielu z nas taka pogoda to marzenie. Ale trzeba będzie za nią słono zapłacić, jak za luksusową wycieczkę na południe Europy.
Nad kontynentem uformował się rozległy front atmosferyczny oddzielający gorące masy powietrza znad Afryki od chłodnych znad Atlantyku. Granica przebiega nad terytorium Polski. W czwartek różnica temperatury między zachodnią Francją a Bałkanami wyniesie około 20 st. C. Front to strefa ścierania się, przepychania skrajnie różnych mas, dlatego "faluje". Z tego powodu wykluwają się na nim niewielkie wiry powietrza, z którymi wiążą się kilkugodzinne ulewy lub burze. Te niewielkie niże są niczym wieże oblężnicze na murze okalającym zamek, tam toczą się najcięższe walki.
Taki niewielki niż przesuwać się ma nad Polską w nocy z czwartku na piątek i w piątek, niosąc burze, ulewy, grad i silny wiatr. Nawałnice przetoczą się w ciągu 24 godzin nad krajem z południa na północ. Do sobotniego poranka spaść może w sumie miejscami nawet 80 litrów deszczu na metr kwadratowy. W weekend szala zwycięstwa przechyli się nieco na stronę mas atlantyckich, temperatura w Polsce nieco spadnie, a siła zjawisk atmosferycznych osłabnie. To będzie jednak cisza przed burzą.
Ciekawe, ale i niebezpieczne zjawisko
Zimne powietrze znad oceanu będzie mocno przeć nie tylko na wschód, ale i na południe. Każdego dnia narastać będzie różnica między temperaturą nad zachodnią a wschodnią Europą. Chłodne masy dotrą w przyszłym tygodniu do włoskich wybrzeży Morza Śródziemnego i wleją się nad ciepłe wody. Dadzą impuls do zawirowania mas powietrza w rejonie Genui i utworzenia silnego wiru, który narozrabia od Alp po Zatokę Fińską. Wystąpi zjawisko szalenie ciekawe, ale i niebezpieczne, zwane "niżem genueńskim", które odpowiedzialne jest za największe ulewy i powodzie, jakie wystąpiły w Europie Środkowej. Ciepła Zatoka Genueńska to kolebka deszczonośnych wirów, tak jak ciepłe wody wokół atlantyckich Wysp Zielonego Przylądka są kolebką niszczycielskich cyklonów tropikalnych.
Granica między gorącem a chłodem odbija się w przebiegu prądu strumieniowego, tak zwanego jet streamu na wysokości około 10 kilometrów nad naszymi głowami. We wtorek 13 lipca prąd ten będzie mocno meandrował, pchany przez chłodne masy powietrza i uformuje malowniczą zatokę chłodu, sięgającą Genui. W widocznej na mapie zatoce chłodu wykluje się przy ziemi deszczonośny niż genueński. Wir po wschodniej stronie zaciągać będzie mocno wilgotne masy powietrza znad Morza Śródziemnego, a po zachodniej - chłód z północy. Odepchnie się od Genui i ruszy pędem w stronę Austrii, Czech i Polski.
Pojawią się ulewy
Powietrze znad ciepłego Morza Śródziemnego będzie nasączone wodą jak gąbka. Pchane w naszą stronę napotka po drodze Sudety i Karpaty. A bariera górska wymusi jeszcze silne wypiętrzanie się zwałowiska chmur. Napęczniałe od coraz większych kropel wody chmury, nie dadzą rady przeciwdziałać siłom grawitacji i zrzucą w końcu dziesiątki wiader wody na tereny górskie i podgórskie. To scenariusz dobrze znany meteorologom. W świetle dzisiejszych materiałów prognostycznych niż ma dotrzeć do granic Polski w nocy z wtorku na środę 14 lipca. Przyniesie ulewy na Śląsku do 50 l/mkw., choć niewykluczone są opady do 100 l/mkw. Po północy centrum niżu przeć ma dalej w głąb kraju, by znaleźć się w godzinach wieczornych nad Warmią i Mazurami. Zostawi po sobie pas ulew rzędu 40-80 l/mkw., choć miejscami możliwe jest więcej - tym bardziej, że piętrzyć się będą chmury burzowe.
Sytuacja jest i będzie dynamiczna
Jeżeli niż popędzi od Genui po Mikołajki tak szybko, jak kreślą to dziś modele meteorologiczne, to przyniesie krótkie ulewy, lokalne podtopienia i miejscami zniszczenia po burzach. Jeśli jednak wir zostanie przytrzymany na dłużej przez masyw górski, to czeka nas coś więcej. Trasa napływu gorących mas powietrza, klin gorąca widoczny nad Europą w czwartek 8 lipca wyznacza pas największych ulew, a może i zniszczeń - zarówno w piątek jak i w przyszłym tygodniu. Jeszcze dobę temu rysował się nieco inny scenariusz. Niż bowiem miał zrzucić nad niemieckimi landami około 200 l/mkw. Tej doby supermodele przesunęły pas ulew w stronę Polski. Sytuacja jest dynamiczna, trzymajmy rękę na pulsie.
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/tropical.tidbits.com/wetteronline.de