Koniec sierpnia zapowiada się ciepło. Z amerykańskich prognoz pogody wynika jednak, że początek jesieni będzie już chłodny. Synoptyk Arleta Unton-Pyziołek tłumaczy, czego możemy się spodziewać po zbliżającej się porze roku.
Za nieco ponad tydzień, bo 1 września, rozpoczyna się meteorologiczna jesień. Lato nieuchronnie dobiega końca, a jesień już "wisi w powietrzu". Czuć ją szczególnie wieczorami, które coraz częściej są chłodne i zawilgocone. Wśród drzew robi się coraz ciszej, ptaków jakby mniej. Przez ostanie zimne noce komary też mniej dokuczają.
Powieje chłodem
W związku z dość zmienną i często chłodną pogodą minionej wiosny i kończącego się lata, osobiście czuję niedosyt słońca i ciepła. W Polsce trzeba w cieplejszej części roku nasycić się słońcem i wygrzać w jego cieple, bo druga część roku, ta chłodniejsza, bywa na ogół ponura i kapryśna. Coraz częściej martwię się zimnem mającym nadejść od listopada do marca.
Czas przejrzeć więc wyliczenia modeli na wrzesień, październik i listopad. Nie wygląda na to, by te nadchodzące miesiące miały nam szczególnie rekompensować „braki” lata. Seasonal climate forecast from CFSv2 czyli model sezonowy amerykańskiej NOAA (narodowa administracja oceanu i atmosfery) w ostatnich wyliczeniach prognozuje, że średnia miesięczna temperatura dla września i października będzie na ogół w normie lub nieco poniżej normy. W tę „normę” niestety można wrzucić wszystko. Bo i wielkie fale upału oraz następujące po nich spływy chłodu arktycznego. Ale również umiarkowany, spokojny przebieg pogody, bez dużych fal gorąca i „północnych chłodów”.
Jakie wnioski?
Wiemy, że koniec sierpnia ma być typowo letni, w napływających z południa ciepłych masach powietrza i burzach. Temperatura na południu kraju przekroczy momentami 30 st. C. Później przyjść ma ochłodzenie. Często początki września w naszym klimacie bywają chłodne, zmienne, natomiast druga połowa tego miesiąca, podobnie jak październik, bywają dużo lepsze, wyżowe, słoneczne, ciepłe i spokojne.
Uważam, że mamy spore szanse na typowy przebieg pogody o tej porze roku, a więc i na zimno w pierwszej połowie września, i na „babie lato” później, w początkach kalendarzowej jesieni. Bo wczesną jesienią następuje na ogół uspokojenie się atmosfery w wyniku istnienia małych kontrastów termicznych między południem, które nie jest już tak mocno ogrzewane przez Słońce, a północą jeszcze nie wychłodzoną. W tym czasie lubi ulokować się nad Europą wschodnią wyż, ciągnący do nas z południowego-wschodu ciepłe i suche masy powietrza. I tak do połowy października, a może i dłużej.
Model CFS wyliczył, że opady we wrześniu i październiku będą na ogół w normie, a możliwe że na północy poniżej normy, na południu nieco powyżej. Jeszcze okazać się może, że druga połowa września oraz październik mogą być w tym roku najlepszymi miesiącami do wyjazdu nad Bałtyk. Bo pogoda na Wybrzeżu i Pomorzu do tej pory nie była wymarzona.
Ciepły listopad
Jeśli nie sprawdzą się wyliczenia superkomputerów amerykańskich „sondujących” niebo i ziemię, a wrzesień i październik okażą się jednak chłodne, ponure i deszczowe, to niech pocieszeniem będą prognozy na listopad. Otóż model konsekwentnie podtrzymuje we wszystkich ostatnich trzech wyliczeniach, że miesiąc ten będzie ciepły, z temperaturą średnią miesięczną powyżej normy o jakieś 1-2 st. C. Nie mam nic przeciwko. Oby tylko ciągle nie siąpiło, bo pogoda w listopadzie lubi zawiesić nad nami bure chmury warstwowe z opadami deszczu, których suma z całego miesiąca równa jest opadom w jednej letniej burzy.
I tu pojawia się problem. Wyliczenia wcześniejsze mówiły o dość suchym listopadzie, szczególnie na południu. Natomiast na najświeższych mapach z prognozami na listopad deszczu jest sporo, więcej niż zwykle, szczególnie na zachodzie. Pozostaję jednak przy twierdzeniu, że wcześniej sporządzone prognozy mają zwykle lepszą sprawdzalność, a więc, że w listopadzie będzie często ciepło i pogodnie.
Z prognoz amerykańskich wyłania się więc chłodny początek jesieni, a umiarkowanie ciepła jej pełnia oraz schyłek w październiku i listopadzie.
Z tych wszystkich wyliczeń, miłych i niemiłych, wynika jeden pewnik. Czas pomyśleć o przygotowaniach do jesieni.
Więc kupiłam miękki wełniany koc w brązową kratę. A mój małżonek szykuje od pewnego czasu nalewki ze śliwek, pigwy, porzeczek, wiśni i innych. Zrobił ich w tym roku tyle, jakby miała przyjść Zima Stulecia.
Autor: Arleta Unton - Pyziołek / Źródło: Arleta Unton-Pyziołek, TVN Meteo