Przedwczoraj, czyli 9 października rano, na jasnej elewacji domu od strony wschodniej, mocno oświetlonej słońcem, oraz na oknie, zgromadziło się mnóstwo biedronek. Ile? Nie liczyłam. Temperatura powietrza w Warszawie wynosiła ok. 7 st. C o godz. 9:00 rano, więc nie było specjalnie zimno. Koleżanka w redakcji, tego samego dnia zauważyła chmarę biedronek szturmującą okna budynku TVN.
Rzuciłam się z córeczką do ratowania biedronek narażonych na zgniecenie przez uchylone okno i na pomoc tym usiłującym dostać się do naszego domu. W ruch poszły małe papierki, chusteczki higieniczne. Dziecku, które całą akcją było zachwycone i w kółko klepało do biedronek wierszyk o lataniu do nieba i przynoszeniu kawałka chleba (ciekawe jaka jest historia tego wierszyka), tłumaczyłam, że owady szykują się już do zimowania i szukają ciepłego, suchego miejsca do wygodnego ułożenia się spać. W oczach dziecka pojawił się błysk zachwytu, a na ustach uśmiech i pytanie "idzie juś zima, dzie?" Dzieciaki to jedyna grupa zachwycona zimą i śniegiem.
Na ratunek biedronkom
Wracając do biedronek, nosiłyśmy je po całej kuchni, wkładałyśmy na szafki, pod lodówkę i tym podobne zakamarki oraz ustronne miejsca. Wydaje mi się, że czarne kropeczki na ich skrzydełkach były małe, nie takie wielkie i rozmazane, jak u tych agresywnych azjatyckich, szkodzących naszym uroczym i bardzo pożytecznym biedroneczkom siedmiokropkom i innym gatunkom Coccinellidae. Mnie cały czas chodziła po głowie myśl, czy to nagłe zbieranie się biedronek w grupy i ich szturm na ciepłe mieszkania jest zależny tylko od naturalnego cyklu przyrody, a data przypadkowa, czy wcześniej gromadzą się w przeczuciu jakiegoś nagłego ochłodzenia? Sprawdzam dziś mapy i żadnego dramatycznego ochłodzenia nie widać!
Ostatnie ciepłe chwile
Ciekawe jest, co stanowi impuls dla biedronek, gdyż nie zauważyłam ich w czasie przecież niedawnego wrześniowego epizodu chłodu, kiedy wieczorami na spacerach z dzieckiem nie można było wytrzymać z zimna. Co sprawia, że nagle chcą się schronić, ogrzać i obsiadają balkony, okna, a czasami ponoć i ludzi spacerujących w promieniach słońca? Ponoć, gdy średnia dobowa temperatura powietrza spada poniżej 7-8 st., owadów tych już nie widać. Średnia dla października w Warszawie wynosi właśnie około 8 st. C, a dla listopada już ok. 3 st. C.
Rozumiem, że gromadzenie się biedronek to normalne zjawisko w ostatnich ciepłych dniach roku. Korzystają one z ostatnich chwil z wysoką temperaturą i jednocześnie szukają miejsca, w którym będzie im łatwiej przetrwać. Ciekawe jednak jest to, że część z nich jest tylko "przelotem". Jak podaje portal wadowice24.pl, który rozmawiał ze specjalistami od tych owadów, na początku jesieni biedronki zbierają się w duże grupy i wspólnie przemierzają nawet setki kilometrów, by znaleźć bezpieczne miejsce na przetrwanie mroźnych miesięcy. Ponoć często naloty całych chmar biedronek obserwuje się na południu Polski.
Sroga zima?
Mam w pamięci informację, że w przyrodzie istnieje pewna zależność między długością żerowania zwierząt a charakterem nadchodzącej zimy. Otóż zwierzęta wyczuwające srogą i długą zimę zwykle dłużej żerują i później kładą się spać, tak jak ma to miejsce w przypadku jeży. Mój znajomy jeżyk, przychodzący na dokarmianie do kocich misek już nie pojawia się na kolacji, chyba poszedł spać. A przecież do zimy jeszcze daleko?
A jak to jest z biedronkami?
P.S. Okazuje się, że w ostatnich dniach ekspansja biedronek do naszych domów to nalot biedronek azjatyckich! Eksperci informują, że owady te zwykle w początkach października szukają miejsc do zimowania. Najważniejsze, że stanowią zagrożenie dla naszych rodzimych biedronek, które są bardzo pożyteczne w ogrodach i sadach. Biedronka azjatycka jest szkodnikiem w europejskich sadach, stanowi również problem dla człowieka, potrafi dotkliwie ugryźć i wywołać reakcje alergiczną.
Wobec takiej sytuacji proszę nie brać przykładu ze mnie i nie szykować im w swoim mieszkaniu przytulnych miejsc do przezimowania!
Autor: Arleta Unton-Pyziołek / Źródło: TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock