Szpital w Szczecinie miał dostać prawie 211 milionów złotych ryczałtu na badania. Kiedy wybuchła epidemia COVID-19, podobnie jak 21 innych placówek w Polsce, został przekształcony w szpital zakaźny. - Teraz dowiadujemy się, że z tego powodu NFZ obetnie nam ryczałt o blisko 12,5 miliona złotych - mówi rzecznik placówki. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia przekazał z kolei na wtorkowej konferencji, że po powołaniu 22 szpitali jednoimiennych ich przychody wzrosły o 150 milionów złotych miesięcznie.
Z kwoty prawie 211 milionów złotych za badania, zabiegi i operacje Samodzielny Publiczny Wojewódzki Szpital Zespolony w Szczecinie otrzyma ponad 198 milionów. Wszystko przez to, że placówka została przekształcona w szpital zakaźny, żeby walczyć z koronawirusem, a co za tym idzie - szpital wykonywał mniej standardowych świadczeń.
- Te pieniądze są tak ważne z tego względu, że ten ryczałt tak naprawdę był zaplanowany już w zeszłym roku. Wiedzieliśmy, że kwota ponad 210 milionów jest dla nas zagwarantowana. Teraz dowiadujemy się, że NFZ postanawia ten ryczałt obciąć o blisko 12,5 miliona złotych - mówi Mateusz Iżakowski, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Szczecinie.
Dodaje, że jeszcze w grudniu czy styczniu władze placówki nie wiedziały, że będą musiały stawić czoła pandemii.
- W momencie kiedy zostaliśmy szpitalem jednoimiennym zakaźnym, przy ulicy Arkońskiej wydzieliliśmy dwa budynki dla osób zakażonych. Reszta szpitala starała się funkcjonować jak najbardziej normalnie - tłumaczy Iżakowski.
Przyznaje jednocześnie, że planowane zabiegi nie odbywały się w terminie. - Ale innych pacjentów staraliśmy się przyjmować na bieżąco. Do tego mamy jeszcze przecież szpital w Zdunowie, który przejął sporą część naszych pacjentów. Uważamy, że te pieniądze decyzją NFZ niesłusznie zostały nam odebrane - tłumaczy.
Nie tylko szczeciński szpital zwraca uwagę na ten problem.
Szefowie szpitali jednoimiennych, którzy spotkali się pod koniec czerwca na konferencji w Łodzi, napisali list do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, w którym wyrazili troskę o przyszłość placówek medycznych leczących tylko chorych na COVID-19. Kilkunastu dyrektorów wystosowało 16 postulatów, które dotyczą funkcjonowania i finansowania szpitali jednoimiennych. "Mając na uwadze zagrożenia związane z realizacją świadczeń medycznych na rzecz pacjentów zakażonych oraz podejrzanych o zakażenie wirusem SARS-CoV-2, z obawami wybiegamy w przyszłość, co do dostępności i jakości świadczonych usług (...), które są mocno ograniczane" – napisali dyrektorzy szpitali jednoimiennych z całej Polski do ministra zdrowia.
Chodzi o różnice w finansowaniu szpitali przed pandemią i po tym, jak zostały przekształcone w placówki leczące wyłącznie chorych na COVID-19. Ten system jest – zdaniem szefów szpitali jednoimiennych – niekorzystny dla ich placówek.
MZ: w dobie koronawirusa przychody szpitali jednoimiennych wzrosły
Ministerstwo Zdrowia tłumaczy z kolei, że faktycznie NFZ skorygował ryczałty dla lecznic "covidowych", ale jednocześnie otrzymują one dodatkowe pieniądze na walkę z epidemią oraz utrzymanie stanu gotowości. Jak stwierdził wiceminister Janusz Cieszyński, ten dodatkowy budżet często był wyższy niż kwota ryczałtu.
Dyrektorzy szpitali zwracają jednak uwagę na to, że pieniądze nie wystarczyły na pokrycie kosztów przekształcenia w placówki jednoimienne. Chodzi tu m.in. o budowę specjalnych śluz, zakup środków ochronnych czy opłacenie dodatkowych dyżurów.
Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz we wtorek przedstawił dane, które miały zobrazować, "jak wygląda sytuacja szpitali jednoimiennych pod kątem finansowym w dobie koronawirusa".
Powiedział, że w styczniu i lutym przychody 22 szpitali, które wówczas nie były jeszcze przekształcone w jednoimienne, wynosiły 284 miliony złotych.
- W dobie koronawirusa, po powołaniu szpitali jednoimiennych do życia, te przychody wzrosły do 434 milionów miesięcznie. Różnica miesięczna w przychodach 22 szpitali to jest 150 milionów złotych - mówił Andrusiewicz. - Za trzy miesiące epidemii marzec, kwiecień, maj to jest ponad 450 milionów złotych dodatkowych przychodów - dodał.
Rzecznik stwierdził również, że w styczniu i lutym 22 szpitale przed przekształceniem "odnotowały stratę na poziomie 135 milionów złotych".
- Za okres od marca do maja 22 szpitale jednoimienne odnotowały zysk powyżej 200 milionów złotych, co średnio na jeden szpitale daje zysk ponad dziewięć milionów złotych. Oczywiście mówimy o uśrednionych kwotach, ale to 200 milionów zysku w porównaniu do 135 milionów straty za okres przed covidem - wymieniał Andrusiewicz.
Rzecznik w poniedziałek na briefingu w Warszawie był z kolei pytany o to, czy resort odpowie na list dyrektorów szpitali jednoimiennych, którzy są m.in. zaniepokojeni przyszłością finansową placówek medycznych leczących tylko chorych na COVID-19. - Na każdy list należy odpowiedzieć. Także na ten list dyrektorów szpitali jednoimiennych odpowiemy. Wówczas przedstawimy mediom naszą odpowiedź – przekazał Andrusiewicz. Rzecznik wskazał, że w pełni "wygaszone" zostały dwa szpitale jednoimienne, w pozostałych ograniczono liczbę "covidowych" łóżek.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Iżakowski/SPWSZ w Szczecinie