- Kiedy kierowca wyjeżdżał już z mola ludzie chcieli go powstrzymać. Rzucali w auto leżakami i deskami. Nawet chcieli mu zagrodzić drogę jedną za ławek - relacjonuje świadek nocnego wypadku w Sopocie. Turyści próbowali zatrzymać kierowcę, który taranował pieszych.
- To była szybka akcja jak w jakimś filmie. Kiedy kierowca wyjeżdżał już z mola ludzie chcieli go powstrzymać. Rzucali w auto leżakami i deskami. Nawet chcieli mu zagrodzić drogę jedną za ławek, ale on ją ominął – relacjonuje Marek Domański, ochroniarz, który patrolował nocą molo.
Ja tłumaczy, przy takiej prędkości auta nie można było zrobić nic więcej. Rzucane deski odbijały się od auta, a ławkę kierowca ominął.
"Połamał mu piszczele i zmiażdżył nogi"
Reporter TVN 24 dotarł także do świadka, który udzielał też pierwszej pomocy poszkodowanym.
- Tutaj na ławeczce siedział sobie pan, który sprzedawał kwiaty i hel. Potem ten kierowca w niego wjechał. Połamał mu piszczele i zmiażdżył nogi. Jeszcze wiele osób przeleciało przez maskę - opowiada Cezary Nowicki.
Do zdarzenia doszło w sobotę około północy. 32-letni mieszkaniec Redy wjechał rozpędzoną hondą na molo i "Monciak" taranując turystów. 22 osoby zostały ranne.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/b / Źródło: TVN 24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Pomorze