W piątek mijają dwa tygodnie od początku obławy na Grzegorza Borysa podejrzanego o zabójstwo sześcioletniego syna. Służby przekazały, że podjęto decyzję o zawężeniu terenu poszukiwań do dwóch hektarów. Działania koncentrują się wokół zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni. Według policji i żandarmerii nic nie wskazuje na to, że poszukiwany opuścił teren leśny. "Nie wykluczamy, że nie żyje" - mówi rzeczniczka policji. W akcji bierze udział około tysiąca funkcjonariuszy z policji, Straży Granicznej, straży pożarnej oraz Żandarmerii Wojskowej.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Jak przekazała w piątek w komunikacie prasowym Komenda Wojewódzka Policja w Gdańsku, obszar poszukiwań służb został ograniczony do dwóch hektarów. Działania skupiają się wokół zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni.
W komunikacie czytamy, że "policjanci i żandarmi wojskowi zakładają, że w tym miejscu może znajdować się poszukiwany Grzegorz Borys". Decyzję o zawężeniu poszukiwań gdańska policja argumentuje tym, że "wynika ona z konkretnych informacji i zabezpieczonych śladów, które policjanci i żandarmi zdobyli i zabezpieczyli w wyniku dotychczasowej pracy nad tą sprawą".
"Przeszukiwany teren jest skrajnie trudny i niebezpieczny, obfituje w mokradła, grzęzawiska i trudno dostępne miejsca. Mimo sprawdzenia zbiornika przez nurków wojskowych oraz strażaków nurków ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego Gdańsk nie zdołano dotrzeć do wszystkich części tego terenu, z tego powodu do jego przeszukiwania będzie wykorzystywany specjalistyczny sprzęt. Aby dokładnie i bezpiecznie przeszukać ten teren, trwają konsultacje z ekspertami m.in. z zakresu hydrologii" - czytamy dalej w komunikacie.
Policja poinformowała również, że "teren został wygrodzony i zabezpieczony przez służby". Apeluje do mieszkańców o niewchodzenie tam oraz stosowanie się do poleceń funkcjonariuszy.
"Nie wykluczamy, że Grzegorz Borys nie żyje"
Komisarz Karina Kamińska, rzeczniczka prasowa Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku powiedziała w rozmowie z TVN24, że "na tę chwilę nic nie wskazuje na to, aby Grzegorz Borys opuścił teren leśny".
"Nie wskazują również na to inne, zabezpieczone ślady. Nie wykluczamy, że Grzegorz Borys nie żyje. Forma poszukiwań jednak zmieniła się. Jest niejawna, dlatego nie mogę informować o szczegółach. Policjanci będą skupiali się teraz na obszarze dwóch hektarów. To teren skrajnie trudny. Musimy sprawdzić miejsca za pomocą specjalistycznego sprzętu. Konsultujemy się również z ekspertem z zakresu hydrologii. Być może będziemy musieli wykorzystać specjalistyczny sprzęt" - poinformowała policjantka.
Rzeczniczka pomorskiej policji nie chciała się jednoznacznie wypowiedzieć na temat tego, czy planowane jest osuszenie zbiornika wodnego. - Na pewno jest to teren bardzo trudny i wymagający. Na ten temat wypowiedzą się eksperci, stąd też pomysł, aby ich do tej sprawy zaangażować. Zrobimy wszystko, aby ten teren dokładnie sprawdzić. Tam, gdzie nie może dojść człowiek, tam zostanie wykorzystany sprzęt - stwierdziła komisarz Kamińska.
Obecna na konferencji kapral Daria Lubianiec z Żandarmerii Wojskowej podkreśliła natomiast, że pod uwagę jest branych kilka hipotez dotyczących motywów zabójstwa sześcioletniego syna przez Grzegorza Borysa. - Niestety nie wiemy, dlaczego Grzegorz Borys zabił swojego syna. Cały czas prowadzimy czynności w tej sprawie. Nie została określona konkretna hipoteza. Jest ich wiele i wszystkie są rozpatrywane. Jedna z nich na pewno dotyczy zemsty na małżonce.
Ostatnie dni poszukiwań Grzegorza Borysa
Poszukiwania Grzegorza Borysa, 44-letniego żołnierza Marynarki Wojennej, który jest podejrzany o zabójstwo sześcioletniego syna w Gdyni-Fikakowie w piątek 20 października rano, trwają już dwa tygodnie. Jak dotąd służby przeszukały kilkukrotnie blisko 8 tysięcy hektarów terenu leśnego. W działaniach bierze udział blisko 1000 funkcjonariuszy.
W czwartek działania służb skupiały się w rejonie lasów i mokradeł niedaleko miejsca zbrodni w Gdyni-Wielkim Kacku. Funkcjonariusze ponownie pojawili się na wiadukcie łączącym gdyńską dzielnicę Fikakowo z lasami i nad zbiornikiem wodnym przy ulicach Lipowej i Źródło Marii - czyli niedaleko miejsca, w którym w piątek 20 października po zabójstwie pies zgubił trop za poszukiwanym Grzegorzem Borysem. Według pierwszych informacji właśnie tamtędy miał uciekać 44-latek. Policja zatrzymywała i sprawdzała samochody.
- Pomimo tragedii, która wydarzyła się w środę, czyli śmierć płetwonurka ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego "Gdańsk", nie przerywamy poszukiwań Grzegorza Borysa - powiedziała w czwartek rzeczniczka prasowa pomorskiej policji kom. Karina Kamińska. - Zawęziliśmy na tę chwilę miejsce poszukiwań. Aktualnie policjanci pracują w obrębie zbiornika wodnego.
Alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa
W codziennych alertach Rządowego Centrum Bezpieczeństwa ponawiane były apele o niewchodzenie do lasu.
W środę rano mieszkańcy Gdyni otrzymali kolejną wiadomość SMS ostrzegającą przed pojawianiem się w miejscach, gdzie trwa obława. "Uwaga. Policja prowadzi poszukiwania Grzegorza Borysa. Nie utrudniaj działań służb, nie wchodź do lasu na terenie Gdyni pomiędzy Karwinami i Chwarznem" - to treść rozesłanej wiadomości. W czwartek alert nie został już wysłany.
- Prosimy sprawdzać aktualne alerty RCB na temat terenu poszukiwań, one zmieniają się w zależności od sytuacji - przekazała we wtorek komisarz Karina Kamińska, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
Policja przypomina także o skrzynce przeznaczonej na wszelkiego rodzaju informacje dotyczące poszukiwanego Grzegorza Borysa: gdynia.poszukiwania@gd.policja.gov.pl. Jak informują funkcjonariusze, każda informacja jest sprawdzana. Tylko celowe wprowadzenie w błąd policji jest przestępstwem. Do tej pory sprawdzono kilkaset takich informacji. "Każda z tych informacji została sprawdzona przez policjantów, ale żadna z nich się nie potwierdziła" - przekazała Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku.
Wypadek podczas poszukiwań. Nie żyje strażak nurek
W czasie środowych poszukiwań wydarzył się tragiczny wypadek. 27-letni strażak nurek Bartosz Błyskal stracił przytomność podczas nurkowania. Nieprzytomnego nurka wyciągnięto ze zbiornika wodnego przy ul. Lipowej i ul. Źródło Marii w Gdyni i przewieziono do gdyńskiego szpitala. Niestety mężczyzny nie udało się uratować. Jak podał w środę oficer prasowy straży pożarnej w Gdańsku bryg. Jacek Jakóbczyk pod wodą doszło do wypadku nurkowego.
Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura.
W czwartek wieczorem strażacy w całej Polsce oddali cześć zmarłemu i włączyli syreny.
Poszukiwania Grzegorza Borysa. Znaleziono plecak
We wtorek na antenie TVN24 reporter Adam Krajewski przekazał, że policja potwierdziła informację, że w pobliżu zbiornika wodnego funkcjonariusze znaleźli plecak. Nie podano jednak, czy należał on do poszukiwanego. Według nieoficjalnych informacji podanych przez Wirtualną Polskę, wewnątrz plecaka miała znajdować się gotówka. Od tego momentu działania służb koncentrują się w tym miejscu.
Pomorska policja podała w sobotnim komunikacie, że "poszukiwania są prowadzone metodycznie, na podstawie ustaleń i analizy, która na bieżąco jest wykonywana przez centrum operacyjne".
"Policjanci oraz żandarmi wojskowi są zdeterminowani w przeszukiwaniu tego konkretnego miejsca z uwagi na to, że wszystkie zabezpieczone ślady m.in. w miejscu zamieszkania podejrzanego oraz konkretne ustalenia i informacje wskazują na to, że mężczyzna jest nastawiony na tryb przetrwania w miejscu, w którym czuje się najbezpieczniej, czyli w lesie. Poszukiwany zabrał ze sobą rzeczy, które - według niego - dadzą mu gwarancję przetrwania. Mężczyzna w mieszkaniu natomiast pozostawił m.in. elektronikę, gotówkę oraz wszystkie niezbędne dokumenty, bez których w środowisku miejskim miałby znacznie utrudnione funkcjonowanie" - przekazano w komunikacie.
Zabójstwo sześciolatka w Gdyni
Policja otrzymała informację o zabójstwie sześciolatka przy ul. Górniczej w Gdyni w piątek, 20 października około godz. 10. Po godz. 13 Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku opublikowała wizerunek oraz dane poszukiwanego w tej sprawie ojca chłopca - 44-letniego Grzegorza Borysa. Wtedy rozpoczęła się obława.
Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Grzegorzowi Borysowi zarzutu przestępstwa z art. 148 par. 2 pkt 1 Kodeksu karnego, czyli zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Skierowano również wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie mężczyzny. Grzegorz Borys, jako podejrzany, jest poszukiwany listem gończym na terenie całego kraju. Sąd wydał Europejski Nakaz Aresztowania poszukiwanego.
Interpol wystawił czerwoną notę za Grzegorzem Borysem. Zdjęcie poszukiwanego wraz z informacjami o nim pojawiło się na stronie międzynarodowej organizacji policji.
Wstępne wyniki sekcji zwłok dziecka
Sekcja zwłok dziecka potwierdziła, że zginęło ono w wyniku ran ciętych szyi.
- Ze wstępnych ustaleń biegłego wynika, że przyczyną śmierci dziecka był wstrząs krwotoczny, współistniejący z niedotlenieniem mózgu, w wyniku masywnego krwotoku z uszkodzonych dużych naczyń krwionośnych w obrębie rozległej rany ciętej szyi - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Na opublikowanym przez policję zdjęciu ścigany jest w mundurze wyjściowym Marynarki Wojennej RP, w stopniu starszego marynarza. Żandarmeria Wojskowa potwierdziła, że mężczyzna jest czynnym żołnierzem Wojska Polskiego.
Ciało sześciolatka znalazła jego matka. W mieszkaniu był też martwy pies.
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Pomorska policja