Biegły z zakresu mechanoskopii zbada w tym tygodniu ciężarówkę, która uczestniczyła w karambolu na S7, w którym zginęły cztery osoby - przekazał Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dodał, że pojazd zostanie także zważony. W poniedziałek przeprowadzane są również sekcje zwłok ofiar.
W tym tygodniu zostanie sprawdzony samochód ciężarowy, który uczestniczył w piątek w karambolu na remontowanym odcinku drogi S7. Powołany biegły z zakresu mechanoskopii zbada pojazd pod kątem ewentualnych przedwypadkowych uszkodzeń, które mogłoby mieć wpływ na przebieg tej katastrofy.
- To jest rutynowe działanie, które jest wykonywane po śmiertelnych wypadkach - przekazał w poniedziałek prokurator Mariusz Duszyński.
Dodał, że ciężarówka zostanie również zważona. Pozwoli to na ustalenie, czy nie doszło do jej przeładowania. - Jeżeli okaże się, że pojazd był przeładowany, to będzie to dodatkowa okoliczność obciążająca dla kierującego - wyjaśnił prokurator.
Na poniedziałek zaplanowano sekcję zwłok czterech ofiar wypadku drogowego. Na razie potwierdzono tożsamość dwóch z nich: to chłopcy w wieku 7 i 10 lat. Dane pozostałych dwóch osób będą potwierdzone po badaniach DNA.
Czytaj także: Rano był pasowany na ucznia, w nocy zginął w karambolu
Kierowca był trzeźwy, nie używał telefonu
37-letni kierowca ciężarówki usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów, w wyniku której śmierć poniosły cztery osoby, a piętnaście zostało rannych. Mężczyzna w prokuraturze nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania swoich obrońców.
W niedzielę prokuratura ujawniła, że badania toksykologiczne nie wykazały obecności substancji psychoaktywnych. - Oznacza to, że kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych – powiedział Duszyński.
Dodał, że z zapisu tachografu wynika, że w chwili zderzenia z innymi pojazdami tir poruszał się z prędkością 89 km/h, a na tym odcinku drogi dopuszczalna prędkość wynosi 80 km/h.
Badania telefonu podejrzanego wykazały, że nie był używany w trakcie zdarzenia.
Bez aresztu
Prokuratura wnioskowała o zastosowanie tymczasowego aresztu na trzy miesiące argumentując to między innymi zagrożeniem wysoką karą wobec Mateusza M. Za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu do 15 lat więzienia.
Mariusz Duszyński poinformował w niedzielę wieczorem, że sąd zdecydował jednak o dozorze policyjnym wobec podejrzanego.
- Jest decyzja sądu. Dozór policji. Sąd zobowiązał podejrzanego do stawiennictwa 7 razy w tygodniu we właściwej jednostce policji - powiedział Duszyński.
W poniedziałek rano dodał, że prokurator, który skierował wniosek do sądu, nie podjął jeszcze decyzji o złożeniu zażalenia na decyzję sądu. - Prokurator musi zapoznać się z pisemnym uzasadnieniem i aktualnym materiałem dowodowym - wyjaśnił.
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24