Wybór arcybiskupa to nie przetarg ani konkurs. Bardziej przypomina grę w szachy z pięciolatkiem. Procedury są tajne, za ujawnienie kandydatów grozi ekskomunika, a ostatnie słowo i tak ma papież, który może wyrzucić do kosza starannie wyselekcjonowane portfolia, przedstawione mu przez podwładnych, i postawić na kogoś zupełnie niespodziewanego. W tej sytuacji tylko jedno jest pewne: Kraków bez czułości pożegna odchodzącego na emeryturę metropolitę Marka Jędraszewskiego.