Aresztowano samozwańczego "proroka". Z jego sekty uratowano ponad 250 dzieci 

Źródło:
The Guardian, H-Metro
Sekta Ishmaela Chokurongerwy zlokalizowana była około 30 km od Harare
Sekta Ishmaela Chokurongerwy zlokalizowana była około 30 km od Harare Google Earth
wideo 2/4
Harare

Aresztowano Ishmaela Chokurongerwę, 56-letniego samozwańczego "proroka" prowadzącego sektę na obrzeżach stolicy Zimbabwe - poinformowały służby. Z terenu prowadzonej przez niego wspólnoty uratowanych zostało 251 dzieci. Dzieci wykorzystywane miały być jako tania siła robocza, prawie żadne z nich nie posiadało nawet aktu urodzenia.

Ishmael Chokurongerwa to 56-letni samozwańczy "prorok", prowadzący sektę znajdującą się na peryferiach stolicy Zimbabwe. Policyjny najazd na kompleks jego wspólnoty miał miejsce w czwartek. Na miejscu oprócz "proroka" zatrzymano także siedmioro jego współpracowników, wszyscy oskarżeni zostali o prowadzenie "działalności przestępczej obejmującej wykorzystywanie nieletnich".

Dzieci "tanią siłą roboczą"

Z kompleksu, położnego około 30 kilometrów od stolicy kraju Harare, wywieziono także 251 dzieci – informuje "The Guardian". Zabrano również część mieszkających tam kobiet. Jak ustalił brytyjski dziennik, zaledwie pięcioro nieletnich zamieszkujących wspólnotę Chokurongerwy posiadało akty urodzenia.

Dzieci miały być wykorzystywane "do wykonywania różnych czynności fizycznych na rzecz przywódców sekty" - przekazał rzecznik lokalnej policji Paul Nyathi. Żadne z dzieci będących w wieku szkolnym nie odbierało formalnej edukacji. Zamiast tego były one "wykorzystywane jako tania siła robocza – wykonywali pracę fizyczną w imię uczenia się umiejętności życiowych" - dodał Nyathi.

ZOBACZ TEŻ: "Masakra w lesie Shakahola". Oskarżeni o zamordowanie 191 dzieci

Groby na terenie sekty

Na terenie sekty służby odkryły także 16 niezidentyfikowanych grobów. Spośród nich siedem było miejscami pochówku niemowląt. Żaden z tych zgonów nie został zgłoszony władzom.

Służby nie przekazały, dokąd przewieziono teraz zabranych z terenu sekty nieletnich i towarzyszące im kobiety. Działania policji spotkały się z oporem innych osób zamieszkujących sektę. - Dlaczego zabierają stąd dzieci? Jest nam tu dobrze. Nie mamy tu problemów - przekonywała jedna z kobiet w nagraniu opublikowanym na X (dawniej Twitter) przez H-Metro, państwowego nadawcę publicznego, którego reporterzy towarzyszyli policji podczas czwartkowego najazdu.

Zgodnie z ustaleniami mediów mieszkańcy kompleksu mieli w większości przebywać tam dobrowolnie. Sam teren określać mają mianem "Kanaan", nawiązując do biblijnej Ziemi Obiecanej przyrzeczonej Izraelitom przez Jahwe. Liczba należących do sekty osób szacowana jest na około tysiąca.

ZOBACZ TEŻ: Guru skazany za morderstwo wyszedł z więzienia, choć odsiaduje dożywocie. "Zobaczcie, jak kpi z systemu"

Autorka/Autor:jdw//mm

Źródło: The Guardian, H-Metro

Źródło zdjęcia głównego: Stephen Barnes/Shutterstock