Ponad dwa tysiące osób opuściło w czwartek ostatnie bastiony rebeliantów w Aleppo. Przedstawiciel Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK) na Bliski Wschód przekazał w rozmowie z agencją Reutera, że większość z ewakuowanych osób stanowili cywile.
W ramach porozumienia o rozejmie, kończącego kilkuletnie walki w Aleppo, w czwartek rozpoczęła sie ewakuacja z ostatnich rejonów Aleppo będących w rękach rebeliantów. W sumie zorganizowano dwa konwoje. Jeden z tureckich urzędników powiedział agencji Reutera, że cała akcja powinna potrwać od dwóch do trzech dni. Specjalny wysłannik ONZ Staffan de Mistura poinformował wieczorem, że we wschodnim Aleppo "jest ok. 50 tys. ludzi, w tym 40 tys. cywilów, którzy pójdą do zachodniej części miasta. Gdy wczesnym popołudniem pierwsze zielone autobusy przejeżdżały przez obszary kontrolowane przez syryjską armię, słychać było okrzyki radości. Niektórzy mieszkańcy wymachiwali syryjskimi flagami.
Około tysiąca osób
Według źródła w syryjskich władzach, w pierwszym konwoju wschodnie Aleppo opuściło około tysiąca osób.
- Widzieliśmy kobiety, dzieci i paru mężczyzn. Autobusy nie były pełne. Wszystko przebiegło sprawnie, było spokojnie - poinformowała Elizabeth Hoff, przedstawicielka Światowej Organizacji Zdrowia w Syrii, przekazała.
Pierwsza grupa ewakuowanych została wywieziona na obszary kontrolowane przez rebeliantów na zachodzie prowincji o tej samej nazwie.
Późnym popołudniem zorganizowano drugą turę ewakuacji. Przedstawiciel tureckich władz poinformował, że w konwoju wyjechało 1198 osób: 577 mężczyzn, 320 kobiet i 301 dzieci.
"Kwestia życia i śmierci"
W pierwszej ewakuacji uczestniczył zespół złożony z 14 pracowników MKCK i blisko 100 ochotników z Syryjskiego Arabskiego Czerwonego Półksiężyca. Konieczne było wykorzystanie dźwigu do usunięcia gruzu i spalonych autobusów z drogi wiodącej do wschodniej, "niestabilnej i nieprzewidywalnej" części Aleppo - powiedział przedstawiciel MKCK Robert Mardini. - Doniesienia, jakie dotarły do nas już na miejscu, i opowieści moich kolegów były rozdzierające. Ludzie (we wschodnim Aleppo) są wyczerpani, rozczarowani, w bardzo złej formie, ale też uszczęśliwieni naszym widokiem, wdzięczni za naszą obecność, mimo że ich zawiedliśmy; (to, co robimy,) to zbyt mało i za późno, ale nawet to się liczy - relacjonował przedstawiciel MKCK. Jak dodał, podczas ewakuacji władze syryjskie prowadziły "bardzo lekką weryfikację", nie kontrolowano dowodów tożsamości ewakuowanych ani nie żądano od nich rejestracji. - Zdecydowana większość ewakuowanych dziś ludzi to cywile - powiedział Mardini. Zaznaczył, że zadaniem priorytetowym pozostaje ewakuacja ciężko rannych, dla których wyjazd z Aleppo to "kwestia życia i śmierci", a także monitorowanie ewakuacji ludności cywilnej. Zapytany o ewakuację bojowników zbrojnej opozycji syryjskiej, Mardini powiedział: - Nie mamy sprecyzowanych planów. (...) Te rzeczy są negocjowane na bieżąco.
Zawieszenie broni
We wtorek wieczorem grupy rebelianckie ogłosiły zawarcie porozumienia z siłami rządowymi ws. zawieszenia broni i ewakuacji ludzi ze wschodniej części Aleppo, co potwierdziły Rosja i Turcja, które w Syrii wspierają odpowiednio reżim prezydenta Baszara el-Asada i opozycję. Jednak w środę ponownie dochodziło do ataków lotniczych.
Nowy rozejm, według rebeliantów, zaczął obowiązywać w nocy ze środy na czwartek. W ramach nowego porozumienia ustalono na wniosek Iranu, że ranni zostaną ewakuowani również z dwóch miejscowości w prowincji Hama.
Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, Reuters