Kazachstan, jeszcze przed lotem
Richard Garriott, magnat rynku gier komputerowych, po długich przygotowaniach, wreszcie wzniósł się w przestworza. Startowi przyglądał się specjalista w lotach kosmicznych, astronauta NASA... jego ojciec, Owen, który latał w przestrzeń kosmiczną w czasach zimnej wojny. Teraz jego syn, Amerykanin, oddał swoje życie w ręce rosyjskich specjalistów.
Na stacje i z powrotem
Garriott, który zapłacił za podróż 35 mln dolarów, po wyrwaniu się z okowów grawitacji, doleci na Międzynarodową Stację Kosmiczną rakietą Soyuz TMA-13, w towarzystwie innego Amerykanina, Michaela Fincke i Rosjanina Jurija Lonczakowa.
- Zawsze, gdy mowa jest o podróżach kosmicznych, pojawia się gdzieś polityka. Ale nasza załoga w ogóle się tym nie przejmuje - powiedział Fincke. - Jesteśmy symbolem tego, co ludzie mogą robić wspólnie. W kosmosie nie ma miejsca na politykę.
Źródło: Reuters