Półtorej doby po serii eksplozji, które dokonały apokaliptycznych zniszczeń w chińskim mieście Tiencin, pogorzelisko miejscami wciąż płonie - donosi BBC News. Z kolei agencja Xinhua informuje, że w zgliszczach odnaleziono ocalałego strażaka. Mężczyzna uznawany był za zaginionego. Więcej w programie "Fakty z zagranicy" w TVN24 Biznes i Świat o godz. 20.
Seria potężnych wybuchów wstrząsnęła w środę przed północą czasu miejscowego strefą przemysłową miasta Tiencin. Eksplozje były odczuwalne w promieniu wielu kilometrów. Pierwszy wybuch miał mieć siłę detonacji 3 ton trotylu, drugi był siedem razy silniejszy.
W wybuchach zginęło 50 osób, a ponad 700 jest rannych, w tym 71 w stanie krytycznym. Wśród ofiar śmiertelnych jest kilkunastu strażaków. Zaginionych jest około 20 osób. Państwowe media poinformowały w piątek, że w zgliszczach odnaleziono jednego ocalałego człowieka. Później agencja Xinhua przekazała, że jest to 19-letni strażak Zhou Ti.
Zdaniem mediów, pogorzelisko zostało już opanowane, ale miejscami wciąż dochodzi do pożarów.
Chińskie władze zapowiedziały przeprowadzenie w całym kraju inspekcji w miejscach składowania chemikaliów i materiałów wybuchowych.
Seria eksplozji
Według chińskich mediów początek serii wybuchów dała eksplozja dostawy materiałów wybuchowych. Nocne niebo nad tym wielomilionowym portowym miastem rozświetliły potężne kule ognia, a chwilę później ulice spowiły gęste kłęby dymu.
W następstwie eksplozji zatrzęsły się domy i samochody, zablokowały zamki w drzwiach. Uszkodzonych zostało wiele budynków, a także sieć energetyczna, co pogrążyło w ciemnościach dzielnice przyległe do portu.
Władze bronią strażaków
Na miejscu natychmiast pojawiły się dziesiątki zastępów strażackich i około tysiąca strażaków. Płomienie strażacy polewali wodą, nie sprawdziwszy jakie materiały były przechowywane w magazynach. Przedstawiciele chińskich władz bronią jednak decyzji funkcjonariuszy.
Straż pożarna przekazała, że wiedziała, że w magazynach przechowywany jest węglik wapnia (karbid), który w kontakcie z wodą wydziela palny gaz - acetylen. Strażacy podkreślają jednak, że nie wiedzieli, czy nie eksplodował on wcześniej.
Autor: kło/kka / Źródło: BBC News, Reuters