Obywatele Mołdawii w niedzielę wybierali 101-osobowy parlament. Do walki o mandaty stanęli przedstawiciele 14 partii i jednego bloku. Według sondaży żadnemu z ugrupowań nie uda się zdobyć większości.
Lokale zostały otwarte o godzinie 7 rano czasu lokalnego (6 rano w Polsce) do godziny 21 (20 w Polsce). Do głosowania uprawnionych jest ok. 2,8 mln osób. Dla diaspory utworzono ponad 125 lokali wyborczych za granicą. W Rosji, w której przebywa najwięcej mołdawskich emigrantów - ich liczbę szacuje się na 800 tys. - utworzono 11 punktów wyborczych.
W badaniach opinii publicznej prowadziła Partia Socjalistów (PSRM), z której wywodzi się prorosyjski prezydent Igor Dodon. Do parlamentu - według sondaży - wejdzie też rządząca obecnie Partia Demokratyczna (PMD), której liderem jest najbogatszy człowiek w kraju Vladimir Plahotniuc, oraz blok proeuropejskich partii opozycyjnych Acum (rum. "teraz"). Niektóre badania wykazują, że do parlamentu wejdzie też określana jako populistyczna i bliska Demokratom partia Iliu Sora. Próg wyborczy wynosi 6 proc. dla partii, 8 proc. dla bloków.
Pierwsze wybory po reformie
To pierwsze wybory przeprowadzane według mieszanej ordynacji wyborczej. 50 posłów zostanie wybranych z list partyjnych, a 51 w jednomandatowych okręgach. Zdaniem komentatorów wprowadzona w 2017 roku zmiana w kodeksie wyborczym działa na korzyść największych partii. Za granicą utworzono trzy okręgi wyborcze. Dwa okręgi wyznaczono też w separatystycznym Naddniestrzu. Mieszkańcy tej nieuznawanej republiki mogli wziąć udział w głosowaniu w lokalach przygotowanych dla nich na terytorium administrowanym przez Kiszyniów. Inną zmianą wprowadzoną do prawa wyborczego było zezwolenie na prowadzenie agitacji w dniu wyborów. Jedyne ograniczenie to zakaz agitowania w lokalu wyborczym i jego okolicach. To także pierwsze wybory, w których zamontowano kamery w lokalach.
Bez ciszy wyborczej
W stolicy Mołdawii, na bijących czerwienią plakatach Socjalistów, których symbolem jest gwiazda, widnieje hasło w języku rosyjskim: "Nie ufaj nikomu! Głosuj na socjalistów, głosuj na gwiazdę – to logiczne!", a Partia Demokratyczna obiecuje na wielkich reklamach podniesienie średniego wynagrodzenia do 13 tys. lejów (ok. 675 euro), oraz składa obietnicę przyznania 200 lejów (ok. 10 euro) miesięcznie na dziecko. "Czyny, nie słowa" - gwarantują. W mieście rozklejone są też plakaty z apelem w języku rumuńskim i rosyjskim: "Nie głosuj na oligarchów" i afisze komunistów z sierpem i młotem oraz hasłem: "komuniści u władzy – porządek w kraju!".
- Właśnie zagłosowałem. Jak zawsze, kiedy idą wybory, obiecali większe zarobki i niższe ceny, a jak już wygrają, to o tym zapomną i zaczną robić swoje interesy - mówił 50-letni Igor.
Dwa pytania w referendum
W niedzielę wyborcy mogli także wziąć udział w referendum. Pierwsze pytanie dotyczyło zmniejszenia liczby parlamentarzystów ze 101 do 61, a drugie brzmiało: "Czy jest pani/pan za tym, by społeczeństwo mogło odwołać (zwolnić) deputowanych, jeśli ci nie wypełniają we właściwy sposób swoich obowiązków?". Przebieg wyborów monitorowało ponad 2,4 tys. obserwatorów miejscowych i ok. 700 z zagranicy, w tym z Polski. Ambasada USA w Kiszyniowie wydała ostrzeżenie przed możliwymi zamieszkami w okresie powyborczym.
Autor: momo//kg / Źródło: PAP