Wojsko w stanie gotowości

Aktualizacja:
 
Akcja ratunkowa po zatonięciu wojskowego okrętuPAP/EPA

Południowokoreańskie wojsko postawione w stan pogotowia. Nowe obostrzenia wprowadził prezydent Li Miung Bakpo. Władze tłumaczą, że ma to związek z zatonięciem w ostatnim czasie okrętu wojennego, które może mieć związek z działaniami sąsiadów z Korei Północnej.

- Powinny zostać poczynione gruntowne przygotowania (obronne) na wypadek jakichkolwiek działań ze strony Korei Północnej, kiedy doszło do zatonięcia okrętu na linii frontu. Nie można pozwolić, by siły zbrojne nawet przez chwilę straciły czujność - powiedział prezydent Li na posiedzeniu rządu. Tę wypowiedź przekazał mediom jego rzecznik.

Za zatonięcie odpowiedzialna mina

Decyzja o postawieniu wojska w stan pogotowia zapadła nazajutrz po ogłoszeniu przez ministra obrony Korei Płd. Kima Te Junga, że przyczyną zatonięcia w piątek okrętu wojennego mogła być północnokoreańska mina morska.

Jak podał w zeszłym tygodniu resort obrony w Seulu, w kadłubie okrętu "z nieznanej przyczyny powstał otwór, który doprowadził do jego zatonięcia". 58 członków załogi, w tym kapitana, uratowano; 46 marynarzy uznano za zaginionych. Ich poszukiwania trwają, choć obecnie są już nikłe szanse na znalezienie kogoś żywego.

Zrobili to umyślnie?

Po zajściu przedstawiciele Korei Płd. byli ostrożni w informowaniu o jego przyczynach. Krajowe media podawały jednak, że okręt mógł paść ofiarą północnokoreańskiego ataku torpedowego. Media w Phenianie nie informowały o zatonięciu południowokoreańskiej jednostki.

W poniedziałek południowokoreański minister obrony wyraził przypuszczenie, że Phenian mógł umyślnie użyć swoich min lub że statek mogła uszkodzić mina z czasów wojny 1950-53. Jak dodał, Korea Północna rozmieściła podczas wojny około 3 tys. min produkcji radzieckiej, a na wodach przy zachodnim wybrzeżu półwyspu nie ma ładunków południowokoreańskich.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA