Włoscy mafiosi korzystają z Facebooka, by kontaktować się między sobą i z ukrywającymi się bossami, wydają rozkazy i kierują pogróżki - pisze tygodnik "L'Espresso" w raporcie "Faceboss". W sieci działa też wymiar sprawiedliwości, który ich tam ściga. Czasami ma wyjątkowo łatwo, jak w przypadku pewnego mafiozo z Palermo, który wysłał pogróżki do właściciela pewnego sklepu z profilu z własnym zdjęciem.
Korzyści najnowszej technologii i portali społecznościowych odkryli zarówno szefowie gangów z Sycylii, Neapolu i Kalabrii, jak i niżsi rangą przestępcy, płatni zabójcy i handlarze narkotyków. Przenieśli się do sieci, bo wiedzą, że w związku z masową praktyką podsłuchiwania rozmów telefonicznych tam trudniej przechwycić wiadomości, które sobie przekazują.
Ogromny tupet, czasem bezmyślność
Ale za pośrednictwem internetu sprzedają też narkotyki i wysyłają żądania zapłacenia okupu. Niekiedy wykazują się wyjątkowym, bardzo przydatnym policji tupetem. 23-letni syn bossa z Palermo, przebywający w areszcie domowym, wysłał pogróżki do właściciela sklepu z żądaniem okupu ze swojego profilu z prawdziwym nazwiskiem i zdjęciem.
Jednak faktem pozostaje to, że dzięki sieci mafie zwiększają swą potęgę.
Przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, którzy śledzą mafiosów na Facebooku i w innych portalach, zauważają, że niektórzy nie zmieniają nawet tożsamości, a co więcej - mają rosnące grono fanów. Nino Spagnuolo z Castellammare di Stabia koło Neapolu, znany policji jako członek kamorry, po próbie zamachu w ramach mafijnych porachunków połączył się ze szpitala z internetem i na swojej stronie, pełnej zresztą zdjęć z całym arsenałem, poinformował swych zwolenników i "podwładnych", że uszedł z życiem i został tylko lekko ranny.
W portalu "jak grzyby po deszczu" - pisze "L-Espresso" - zakładane są grupy fanów najgroźniejszych mafijnych bossów odbywających wyroki dożywocia: Toto Riiny i Bernardo Provenzano z cosa nostra, ich ukrywającego się następcy Matteo Messiny Denaro, czy szefa kamorry, Francesco Schiavone.
Facebook ich zdradził
Na stronach portalu założonego przez Marka Zuckerberga można też znaleźć "lekcje" dla kandydatów na mafiosów, "wykłady" na temat ich kodeksu honorowego.
Prokurator do walki z mafią z Neapolu Antonello Ardituro z niepokojem zauważył w rozmowie z tygodnikiem, że sieć jest nie tylko narzędziem komunikacji kryminalistów, ale także staje się środkiem szerzenia "przestępczej propagandy" po to, by zdobywać społeczne poparcie dla mafii.
To zaś, jak się zaznacza, jest nie tylko wyzwaniem dla wymiaru sprawiedliwości, ale znacznie szerszym zagadnieniem społecznym.
Prokuratura do walki z mafią oraz policja przyznają, że obecnie to właśnie Facebook stanowi w wielu przypadkach punkt wyjściowy dochodzenia. - To dla nas ważne wsparcie - podkreślił szef policji z Mediolanu Alessandro Giuliano. Do tej pory wymiarowi sprawiedliwości udało się już dzięki temu "namierzyć" i aresztować wielu przestępców.
Stwierdzono na przykład, że poszukiwany od lat sycylijski mafioso Antonino Lauricella stale obecny jest na Facebooku, poprzez który kontaktuje się ze swoim synem. W przypadku mafiosa kamorry Salvatore D'Avino z listy stu najbardziej poszukiwanych przestępców policji, wystarczyło jedynie przyjrzenie się zdjęciu, które zamieściła na swym profilu jego narzeczona. Został natychmiast aresztowany na Costa del Sol w Hiszpanii.
Na łamach włoskiego tygodnika zauważa się też, że mafiosi chętnie porozumiewają się między sobą za pośrednictwem komunikatora Skype, gdyż tam podsłuchiwanie rozmów i przechwycenie przekazywanych informacji jest znacznie trudniejsze niż w przypadku zwykłego telefonu.
Autor: adso//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ede Bittle, sxc.hu