Brytyjski rząd przyznaje, że nie jest w stanie określić dokładnie liczby osób uprawnionych do ewakuacji z Afganistanu. Szef resortu dyplomacji Dominic Raab potwierdził jednak, że słowa premiera Borisa Johnsona, iż przytłaczająca większość osób została ewakuowana, są właściwą oceną sytuacji.
Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab był w środę przesłuchiwany przez członków poselskiej komisji spraw zagranicznych w związku z sytuacją w tym kraju, w tym zakończoną już operacją ewakuacji Brytyjczyków, a także uprawnionych Afgańczyków.
Dużo pytań dotyczyło działań samego ministra, który w czasie, gdy talibowie zajmowali Kabul, był na urlopie na Krecie. Zapytany o liczbę osób, których nie udało się ewakuować, szef brytyjskiej dyplomacji odparł, że według jego najlepszej wiedzy wynosi ona "niższe kilkaset".
Naciskany, czy jest ona bliższa 100 czy 400, powiedział, że "każda liczba tych, których nie wydostaliśmy, jest zbyt duża". - Nie mogę dać definitywnej odpowiedzi - dodał. Potwierdził jednak, że słowa premiera Borisa Johnsona, iż przytłaczająca większość osób została ewakuowana, są właściwą oceną sytuacji.
Dominic Raab poinformował członków komisji, że bezpośrednio po zakończeniu przesłuchania udaje się w podróż do regionu, aby rozmawiać o możliwości zapewnienia bezpiecznego wyjazdu tym, którzy pozostali w Afganistanie, a są uprawnieni do ewakuacji.
Ewakuacja z Afganistanu
W czasie dwutygodniowej operacji brytyjskie wojska wywiozły z tego kraju ponad 15 tys. osób, w tym ponad 5 tys. obywateli brytyjskich, ponad 8,3 tys. Afgańczyków, którzy współpracowali z Brytyjczykami lub z innych powodów byli narażeni na szczególne niebezpieczeństwo, a także pewną liczbę obywateli innych państw.
Szef dyplomacji przyznał, że brytyjski rząd został zaskoczony tempem, w jakim talibowie przejęli kontrolę nad Afganistanem, ale zaznaczył, iż zaskoczone były tym także rządy innych państw, a zapewne także sami talibowie.
- Główna ocena była taka, że biorąc pod uwagę wycofanie wojsk do końca sierpnia, będziemy od tego momentu widzieć stałe pogarszanie się sytuacji oraz że mało prawdopodobne jest, aby Kabul upadł w tym roku. Nie oznacza to, że nie robiliśmy planów awaryjnych, nie badaliśmy innych wersji. I żeby było jasne, ten pogląd był szeroko podzielany wśród sojuszników z NATO - mówił Raab.
Kłopotliwy urlop ministra
Przyznał, że z upadku Kabulu musi zostać wyciągniętych wiele lekcji oraz że Wielka Brytania być może będzie musiała rozwinąć własne zdolności, aby móc działać bez udziału Stanów Zjednoczonych w konkretnych przyszłych misjach wojskowych.
Podkreślił, że po podjęciu przez Stany Zjednoczone decyzji o wycofaniu się z Afganistanu nie było realnej alternatywnej koalicji dla misji NATO, a wśród niektórych sojuszników pojawiło się "myślenie życzeniowe", że prezydent USA Joe Biden zmieni stanowisko.
Odpowiadając na pytania o swoje osobiste działania powiedział, że oceniając z perspektywy czasu, lepiej byłoby, aby nie wyjechał na wakacje, ale odrzucił jako "nonsensowne" twierdzenia, iż jedynie leżał na plaży. Odmówił jednak sprecyzowania, kiedy dokładnie wyjechał na urlop i czym się zajmował, wyjaśniając, że nie chce dać się wciągnąć w prowadzone przez komisję poszukiwanie obciążających go informacji. Zapewnił, że nie rozważa rezygnacji z powodu kryzysu w Afganistanie.
Źródło: PAP