Przekrojenie kanapki na pół jedna z restauracji nad jeziorem Como wyceniła na dwa euro. Tyle samo zapłacili turyści, którzy w Portofino poprosili o podanie im dodatkowego pustego talerza. W hotelu na Sardynii dwie kawy i dwie butelki wody kosztują 60 euro. CNN opisuje drożyznę, która w trakcie trwających wakacji straszy w słynnych włoskich kurortach.
W opublikowanym 19 sierpnia artykule CNN podkreśla, że we Włoszech lato 2023 przejdzie do historii jako jedno z najdroższych. Najwięcej cenowych absurdów odnotowuje się w branży gastronomicznej. Portal przywołuje historię pary, której w jednej z restauracji nad jeziorem Como na północy Włoch doliczono 2 euro (prawie 10 złotych) za przekrojenie kanapki na pół. Mniej, bo zaledwie 10 centów, zapłacili turyści, którzy w kawiarni nad Como zamówili cappuccino. W ich przypadku wrażenie robi jednak to, za jaką usługę kazano im dodatkowo zapłacić - posypanie kakao pianki na kawie.
Czytamy też o młodej matce, która w nadmorskiej Ostii niedaleko Rzymu musiała zapłacić 2 euro za podgrzanie w mikrofalówce butelki z posiłkiem dla małego dziecka. Na taką samą kwotę podliczono turystów, którzy w knajpie w słynnym Portofino poprosili o podanie im pustego talerza.
Te wydatki CNN wymienia jako absurdalne ciekawostki. Mowa jednak o kwotach na tyle niedużych, że nie zrujnują raczej portfela żadnego turysty. Zdecydowanie bardziej odciążona została kieszeń pary turystów, którzy za dwie kawy i dwie małe butelki wody w hotelu na Sardynii musieli wyłożyć aż 60 euro (ok. 270 złotych). Właściciel obiektu tłumaczył w rozmowie z portalem, że ceny były wyraźnie podane w menu. Dodał, że w jego kawiarni płaci się głównie za widok na marinę pełną luksusowych jachtów.
Włochy. Wysokie ceny na plażach
Drożyznę widać również na włoskich plażach. CNN informuje, że w Apulii na południu Włoch dwa leżaki i parasol wynająć można za 50 euro, co przecież już jest wysoką ceną, jednak na północy w niektórych kurortach płaci się przynajmniej trzy razy tyle. Kilka tygodni temu pisaliśmy w tvn24.pl o rankingu, z którego wynikało, że rezerwacja najdroższego miejsca do plażowania we Włoszech w szczycie sezonu wiąże się z wydatkiem rzędu ponad 1000 euro dziennie.
CNN wyjaśnia, że cenowe absurdy dokumentuje zajmująca się ochroną praw konsumentów organizacja pozarządowa Consumerism No Profit, która tego lata odnotowała aż 130-procentowy wzrost cen we włoskich kurortach. "Ceny wymknęły się spod kontroli, są średnio o ok. 240 proc. wyższe niż te w innych śródziemnomorskich krajach. Wielu Włochów porzuca swoje tradycyjne miejsca na sierpniowe wakacje, zamiast tego wybiera kraje takie jak Albania i Czarnogóra, które może nie oferują włoskiej kuchni i uroku, ale są niedrogie" - pisze CNN. I dodaje, że na wakacje do Albanii wybrała się w tym roku nawet premier Włoch Georgia Meloni, co potwierdziło jej biuro.
Lato 2023. Trend "podróż z zemsty"
Zagraniczni turyści mimo gwałtownego wzrostu cen nie zamierzają rezygnować z włoskich wakacji. CNN pisze o amerykańskich turystach, Betsy i Jamesie, którzy tak wstydzili się kwoty, jaką wydali na Aperol Spritz na rzymskim Piazza Navona, że nie chcieli jej podać. - Przepłaciliśmy za lody, za drinki, za hotel, ale wiedzieliśmy, na co się piszemy. Zaplanowaliśmy tę wycieczkę jeszcze przed pandemią. Marzyliśmy o niej, choć widzieliśmy nagłówki straszące wysokimi cenami - powiedziała CNN Betsy.
Hotelarze i restauratorzy na południu Europy wyciskają, ile mogą z tego, że wielu podróżnych podziela w tym roku postawę Amerykanki. Trwające wakacje są pierwszymi od czterech lat, których COVID-19 nie paraliżuje już w praktycznie w żadnym stopniu. Turyści odbijają sobie stracone sezony, podróżując "na bogato" i nie zważając na wydatki. Na fali takiego podejścia w mediach społecznościowych rozwinął się trend zwany "podróżą z zemsty", o którym więcej pisaliśmy jeszcze przed startem wakacji.
Źródło: CNN, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock